Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie małą dziewczynkę. Spojrzała na mnie ciemnymi oczami i naiwnie zapytała, kiedy wróci jej mama. Nie odpowiedziałam mojej siostrzenicy.

Zamiast tego zapytałem ją, dlaczego wciąż nie śpi. Anna spuściła głowę, powiedziała, że się boi i ponownie zapytała, kiedy przyjdzie jej mama. Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć.

Ani moja siostra, ani jej mąż nie odpowiadali na moje telefony od kilku dni. Nie miałam pojęcia, gdzie ich szukać. Wiedziałam tylko, że w poniedziałek zabrali córkę do przedszkola, wsiedli do samochodu i nigdy więcej ich nie widziano. Musiałem nawet iść na policję. Poszukiwania już się rozpoczęły.

Tego dnia musiałam nawet pojechać do przedszkola, żeby odebrać siostrzenicę. Nauczycielka poprosiła dziecko o numer do rodziny, ponieważ nie wiedziała, co robić: wszystko było zamknięte, a nikt nie przyszedł odebrać dziecka.

Czekaliśmy kilka godzin. Potem zadzwoniliśmy do miejsca pracy. Okazało się, że rodziców Anny też nie ma.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

Do tego momentu miałam wiele planów na ten tydzień, ale musiałam wszystko odłożyć. Chociaż moja mama upierała się, że spróbuje wszystko załatwić sama, co mogła zrobić? Jest już w zaawansowanym wieku. Zostałam więc w domu i zajęłam się siostrzenicą. Nie zdążyłam jednak jeszcze powiedzieć o tym mamie. Myślała, że jadę z Anną nad morze. Poprosiła mnie nawet o klucze do mojego mieszkania, mówiąc, że zajmę się domem.

Byłam wtedy dość zaskoczona. Jej córka zaginęła, wnuczka była bezdomna, a ona biegała podlewać moje kwiatki. Cieszyła się też, że w końcu wyjeżdżam na wakacje. Próbuję argumentować, że nie mam teraz na to czasu, ale ona nie daje za wygraną: „Oszczędzałaś tak długo! Pracowałaś non stop przez cały rok! Jedź, koniec kropka”.

Postanowiłam więc się zgodzić. Spakowałam się, pożegnałam i poprosiłam, żeby nas nie odprowadzała.

Matka wyszła, a ja i Anna zostałyśmy w mieszkaniu. Mniej niż w połowie dnia mama otworzyła drzwi duplikatem klucza i weszła do środka z zaginioną siostrą.

Anna zobaczyła moją siostrę i podbiegła do niej, mówiąc, że to jej matka. Kiedy moja matka zorientowała się, że nawet nie wyszedłem z domu, była ogromnie zaskoczona. Nie spodziewała się tego.

Byłam bardziej zainteresowana tym, co robili, podczas gdy ja miałam lecieć do innego kraju.

Moja matka zaczęła się usprawiedliwiać. Powiedziała, że przypadkowo postrzeliła moją siostrę. Ale była tak zdezorientowana własnymi kłamstwami, że od razu zdałem sobie z tego sprawę.

Kazała mi powiedzieć prawdę. Zapadła cisza, aż mama zaczęła opowiadać.

Okazuje się, że Anna celowo została ze mną, żeby dziecko mogło pojechać nad morze. Rodzina mojej siostry jest w złej sytuacji finansowej, więc nie mogli sobie na to pozwolić. I wiedzą, że inaczej nie zgodziłabym się zabrać siostrzenicy ze sobą.

Spojrzałam na siostrę z dezaprobatą. Zauważyłam, że zmieniła fryzurę, kupiła nowy złoty łańcuszek i zrobiła sobie paznokcie. Ciekawe, na cześć jakiego święta?

Chciałam kontynuować przesłuchanie, ale przerwało nam pukanie do drzwi. Moja matka i siostra spojrzały na siebie. Poszłam otworzyć drzwi. Na progu stała para. Byłam zaskoczona - widziałam ich po raz pierwszy. Zapytałam, czego chcą, a oni powiedzieli mi, że przyszli obejrzeć apartament, który zarezerwowali na cały tydzień.

Wpatrywałam się w gości. Następnie ponownie zwróciłam się do mojej rodziny. Opuścili głowy.

Wynajmuję 2-pokojowe mieszkanie na dłuższy okres. 4000 zł/miesiąc + media. Zaczęłam domagać się jeszcze więcej wyjaśnień. Siostra przekonywała, że mieszkanie nie powinno się marnować. Zamierzała je wynająć na jakiś czas, a potem na pewno podzieli się ze mną pieniędzmi.

Roześmiałam się i zapytałam ją, czy to sumienne rozporządzać cudzą własnością. W odpowiedzi usłyszałam wyrzuty, że wszystkich oszukałam, nigdzie nie pojechałam i jestem coś winna dziecku z powodu odwołanej wycieczki.