Dzięki wszystkim swoim ludzkim cechom całkiem dobrze radzi sobie w swoim zawodzie i przynosi do domu przyzwoitą pensję.
Donald ma tylko jedną istotną wadę. Boi się swoich rodziców. Nie wie, jak się im przeciwstawić, a przy nich zamienia się w szmatę o słabej woli.
Dla swoich rodziców mój mąż nadal jest nieinteligentnym dzieckiem, chociaż ma już osiemdziesiąt metrów wzrostu i waży sto kilogramów.
Najciekawsze jest to, że mój mąż może szczerze nie zgadzać się z opinią swoich rodziców w jakiejś kwestii, możemy nawet dość emocjonalnie dyskutować o tym jeden na jeden, ale gdy tylko jego teściowie są w pobliżu, Donald natychmiast zgadza się z tym, co mówią.
Kiedy się spotykaliśmy (prawie dwa lata przed ślubem), naszej parze to nie przeszkadzało. Ale gdy tylko się pobraliśmy, porady dotyczące „właściwego” sposobu robienia rzeczy spadły jak lawina.
O ile w drobnych sprawach udawało się nam obojgu walczyć, o tyle w ważniejszych decyzjach teść zawsze był nieugięty.
Po ślubie nagle okazało się, że ojciec mojego męża zawsze marzył, abyśmy żyli jak jedna wielka rodzina pod jednym dachem.
Kiedy byliśmy w podróży poślubnej, mój teść zaczął kupować materiały budowlane! Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że wszystko śmierdzi naftą i musimy coś pilnie zrobić.
Spokój mojego męża po prostu mnie zadziwił. Z jakiegoś powodu do końca miał nadzieję, że mój ojciec się wypali i niczego nie zbuduje.
Ale mój teść był głęboko przekonany, że dom trzeba rozbudować. Rodzice mojego męża mają prywatny dom na obrzeżach miasta. Nie jest to najlepsza okolica, a zasoby mieszkaniowe są tam dość stare, bez infrastruktury.
Jeśli mówimy o perspektywach dla dzieci, w pobliżu nie ma szkoły ani normalnego przedszkola. Nie mówię nawet o żadnych grupach hobbystycznych czy klubach.
A kto przy zdrowych zmysłach chce mieszkać z rodzicami? Moi rodzice są dobrzy, ale i tak wolę mieszkać z rodziną. A moja teściowa ma swoje zasady w domu. Jeśli będą ich przestrzegać, skandal gwarantowany.
Zaczęłam namawiać męża, żeby porozmawiał z moimi rodzicami, zanim sprawy zajdą za daleko. Tymczasem teść już szukał ekipy budowlanej.
Mój mąż był w końcu gotowy do rozmowy. Ale ponieważ przy rodzicach zamieniał się w nieśmiałe dziecko, nie uznali oni jego dowodów za mocne.
Jego ojciec i matka po prostu wyśmiali go i powiedzieli, że jest głupi i niczego w tym życiu nie rozumie, a członkowie rodziny powinni trzymać się razem.
Nie wiem, dlaczego rodzice mojego męża nigdy nie zadali sobie pytania, dlaczego, skoro mieli tak zgraną rodzinę, ich syn uciekł z domu zaraz po ukończeniu szkoły. Dopóki się nie ożenił, nikt nigdy nie zaprosił go z powrotem do domu rodziców.
Rozpoczęła się budowa. Zdałam sobie sprawę, że sprawy stają się coraz poważniejsze i postanowiłam sama porozmawiać z teściami. Ale bez względu na to, jak bardzo się starałem, oni również nie traktowali mnie poważnie.
Rezultat był dość przewidywalny. Teściowie wydali mnóstwo pieniędzy na rozbudowę domu. Według przybliżonych szacunków koszt jest prawie porównywalny z połową kosztu jednopokojowego mieszkania w naszym mieście. Nie komunikują się z nami, ponieważ uważają, że ich zdradziliśmy i okradliśmy.
Co więcej, rodzice mojego męża powiedzieli całej swojej rodzinie, że jesteśmy najemnikami. Podobno zażądaliśmy od nich pieniędzy zamiast tego śmiesznego przedłużenia.
Co mamy dzisiaj? Nadal mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Ale wygodnie jest dojeżdżać do pracy i nikt nam nie dokucza. A wściekli teściowie mieszkają razem na prawie stu pięćdziesięciu metrach kwadratowych.