Ale w naszej parze wszystko jest dokładnie odwrotnie. Ja stoję na własnych nogach i biorę odpowiedzialność za naszą sytuację finansową, a Andrzej ciągle o czymś marzy.
Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat. Przez cały ten czas pracowałam na tym samym stanowisku, zarabiając stały dochód i spłacając kredyt hipoteczny. W ciągu tych samych pięciu lat mój mąż zmienił już siedem lub osiem miejsc pracy. A mimo to jest głęboko przekonany, że to on jest głową naszej rodziny. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, być może nawet bym za niego nie wyszła.
Ale kiedy zaczęliśmy się spotykać, Andrzej nie był taki.
Właśnie skończył studia z czerwonym dyplomem i dostał pracę w solidnej państwowej firmie. Biała pensja, pakiet socjalny, płatne wakacje. Byłam z tego bardzo zadowolona. Myślałam, że Andrzej będzie tam pracował, awansuje i wszystko będzie dobrze.
Ale mojemu mężowi wcale nie podobało się jego stanowisko. Mówił, że praca jest nudna. Jakbym chodził do biura, żeby się dobrze bawić! Andrzej nie był też zadowolony z mojej pensji. Ogólnie rzecz biorąc, pracował tam przez około trzy lata, a potem zaczął przeskakiwać z miejsca na miejsce.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
Jarek z "Chłopaków do wzięcia" i jego miłosne perypetie. Jak zmieniła się była miłość Jarusia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Urokliwe Tatry. Nietypowy, piękny dom jak z bajki!
Na początku mu uwierzyłem. Może naprawdę szukał siebie? Co więcej, za każdym razem Andrzej mówił mi tak przekonująco, że tym razem mu się uda.
Ale lata mijały, praca się zmieniała, a mój mąż nadal nie był z niczego zadowolony. Kilka razy próbowałam z nim o tym porozmawiać, ale za każdym razem odpowiadał, że szuka siebie.
I pewnego dnia Andrzej wrócił do domu podejrzanie szczęśliwy. Natychmiast go zapytałam:
- "Co się stało, że uśmiechasz się od ucha do ucha?
- "Marta, odnalazłem siebie!" odpowiedział.
- "No to gratuluję" - powiedziałam - "A gdzie?
- W programowaniu - odpowiedział radośnie Andrzej.
I powiedział mi, że widział reklamę internetowego centrum szkoleniowego, które szkoli programistów. Był zainteresowany i zadzwonił do nich. Przyszedł do biura. Opowiedzieli mu wszystko ze szczegółami i oprowadzili go. Szkolenie trwa rok i można je odbyć zarówno online, jak i osobiście.
Po zakończeniu kursu wydają certyfikaty i podobno pomagają nawet w znalezieniu pracy. Andrzeja to wszystko przekonało. Nagle zdał sobie sprawę, że całe życie czekał na ten moment. Aby zostać specjalistą IT.
- "A ile to wszystko kosztuje?" zapytałem ostrożnie. "Wiesz, że mamy budżet rodzinny. Musimy się zastanowić, czy możemy przeznaczyć trochę pieniędzy na twoje studia".
Andrzej uśmiechnął się.
- "Już o tym myślałam. Dlatego wzięłam plan ratalny na twoje nazwisko. Będę je spłacał stopniowo" - powiedział pogodnie mężczyzna.
Następnie z radością ogłosił kolejną wiadomość. Powiedział, że rzucił pracę, aby w pełni poświęcić się studiom.
- "Chcesz powiedzieć, że teraz będę utrzymywał naszą dwójkę? Opłacać studia i kredyt hipoteczny?" - wyjaśniłam.
- To tylko na rok - odpowiedział spokojnie Andrzej - Potem zacznę bardzo dobrze zarabiać, a ty nie będziesz musiała w ogóle pracować, jeśli będziesz chciała.
Tak po prostu postawił mnie przed faktem dokonanym, nawet nie pytając o zdanie. Teraz są dopiero pierwsze dni szkoły, a Andrzej chodzi szczęśliwy i zadowolony. Ale jestem więcej niż pewna, że za kilka tygodni lub miesięcy znudzi mu się to, rzuci studia i nie zostanie informatykiem.
A ja, jak zawsze, będę musiała radzić sobie z problemami, które stworzył.
Już teraz myślę o tym, żeby go zostawić, zanim będzie za późno. Może kiedy zostanie bez matki, która ciągle wspiera go finansowo, trochę dorośnie i zacznie myśleć głową.