Mówi, że ona i moja wnuczka są jedynymi osobami w mojej rodzinie, a mój mąż, z którym jestem w związku małżeńskim od ośmiu lat, jest głupi, nie potrzebuję go i on tylko zakłóca naszą komunikację. Chociaż to ona najbardziej zakłóca naszą komunikację.
Rozwiedliśmy się z ojcem Anny zaraz po jej urodzeniu. Pierwszy mąż był wielkim pijakiem, w tym czasie dwie inne kobiety spodziewały się po nim dzieci, a ja nie chciałam dołączać do haremu z tak rozgałęzionymi rogami. Był wpisany w akcie urodzenia mojej córki, ale po wyprowadzce nigdy nie dał znaku życia.
Wychowywałam Annę sama. Po rozwodzie moje relacje z matką całkowicie się popsuły. Uważała, że to wstyd wychowywać dziecko bez mężczyzny. Sama z powodzeniem pochowała trzech mężów, z których każdy mocno pił. Ale nigdy ich nie opuściła, co napawało ją niesamowitą dumą.
Przypuszczam, że to moja wina, że rozpieszczałem córkę swoją uwagą, ale starałem się zrekompensować jej nieobecność ojca. Wtedy wydawało mi się to słuszne. Nie myślałam wtedy nawet o życiu osobistym, nie było na to czasu. Pracowałam w żeńskim zespole i nie było czasu na kino czy taniec.
Nie miałam problemów z wychowaniem dziecka. Ania wyrosła na posłuszną, aktywną dziewczynkę, zawsze mieliśmy bliskie relacje, nie miała przede mną tajemnic, a ja mówiłem jej prawie wszystko. Kiedy trochę podrosła i zaczęła chodzić do liceum, myślałem o swoim życiu osobistym, ale nasłuchałem się różnych horrorów od znajomych i zamknąłem temat dla siebie, nie chciałem ryzykować.
Moja córka skończyła szkołę i wyjechała na studia do stolicy, a ja zostałam sama. To było bardzo dziwne, nietypowe. Miałem dużo wolnego czasu i nie wiedziałem, co z nim zrobić. Nudno było siedzieć przed telewizorem, nie można codziennie wychodzić ze znajomymi, więc postanowiłem kształcić się kulturalnie. Moja córka nie przepadała za teatrem, więc rzadko tam chodziłyśmy, ale ja zawsze go uwielbiałam.
Na jednym ze spektakli jako sąsiada dostałam Maksyma, mężczyznę trochę starszego ode mnie, bardzo atrakcyjnego. Rozmowa zaczęła się od programu, zapytał, czy go mam, a ja powiedziałam, że uważam, że to strata pieniędzy. Rozmawialiśmy przed spektaklem, potem spędziliśmy razem przerwę, a po spektaklu chodziliśmy po teatrze i wymienialiśmy się telefonami.
Nie spodziewałam się, że coś z tego wyjdzie, nie oczekiwałam nawet jego telefonu, ale zadzwonił. Zaczęliśmy się często spotykać i nastąpił długi okres zalotów. Nie mówiłam o tym córce, bo nie sądziłam, że to coś poważnego. Poza tym, zwykle mi mówiła, jej życie studenckie było kluczem.
Rok później, kiedy Maksym mi się oświadczył, postanowiłam powiedzieć o tym córce i poprosić ją o radę, bo byłam zdezorientowana. Nie spodziewałam się takiej reakcji Anny, podniosła na mnie głos, mówiąc, że w żadnym wypadku nie powinnam przyjmować propozycji, bo Maksym to ewidentny oszust.
Musiałam dać córce trochę do zrozumienia, żeby nie powiedziała czegoś, czego później będzie się wstydzić. W jaki sposób Maksym jest oszustem? Co można ode mnie wyciągnąć? Postanowiłem jednak nie spieszyć się ze ślubem, mimo że już wtedy mieszkaliśmy razem.
Anna miała przyjechać na wakacje i chciałem przedstawić ją Maximowi, żeby rozwiać wszelkie niepotrzebne wątpliwości. Spotkanie przerodziło się jednak w brzydką historię. Córka przyjęła mężczyznę bardzo chłodno, a potem powiedziała, że zniknęły jej złote kolczyki. Nie było bezpośrednich oskarżeń, ale było jasne, kogo obwinia za tę historię.
Zrobił się skandal, kolczyki znaleziono później w jej torebce, córka udawała, że to był wypadek, ale nawet nie przeprosiła, udawała, że nic się nie stało. Maksym przekonywał mnie, żebym nie panikowała, tłumaczył, że córka jest po prostu zazdrosna, że to z czasem minie.
Ale minęło już osiem lat, a to wciąż nie koniec. Maxim i ja podpisaliśmy już akt małżeństwa, moja córka wyszła za mąż i urodziła dziecko, ale nadal próbuje zniszczyć moje małżeństwo. W tym czasie moja córka wielokrotnie próbowała mnie przekonać, że mój mąż mnie zdradza, że jest ze mną dla pieniędzy i celowo sprowokowała Maksyma do skandalu, udając przede mną ofiarę.
Tyle razy pytałam ją, dlaczego próbuje zniszczyć moją rodzinę, ale moja córka zaczynała krzyczeć, że tylko ona i moja wnuczka są w mojej rodzinie. Nie rozumiem jej, jest mężatką i wszystko wydaje się być w porządku z jej mężem. Dlaczego nie chce się uspokoić?
Nie odmawiam jej pomocy, a najbardziej niegrzeczną rzeczą, jaką mój mąż powiedział o niej po wszystkich jej wybrykach, było to, że powinna przepracować swoją zazdrość z dzieciństwa z psychologiem. Chociaż czasami mówiła takie rzeczy, że nawet ja bym ją przeklęła.
Kocham zarówno moją córkę, jak i wnuczkę, ale nie mogę już słuchać jej bzdur. Chcę, żeby uroczystości rodzinne były wypełnione przytulnością i ciepłą atmosferą, a nie oczekiwaniem na skandal. Już zauważam, że nie chcę więcej rozmawiać z córką, żeby nie psuć jej nerwów. Wiem, że to złe, ale nic na to nie poradzę.