Nie uważam się za pracoholiczkę, bo nawet w zagranicznych miastach poświęcam sobie dużo czasu. Relaksuję się, bawię, chodzę do spa i ćwiczę jogę.
Dla mojego męża biznes był kiedyś ucieczką od żalu po stracie bliskiej osoby. Szybko się w tym odnalazł i stał się nieco obsesyjny na punkcie swojej pracy. Kiedy kontrakt ma zostać podpisany, mój mąż z entuzjazmem zanurza się w biznesie. Nawet nie wiem, jak udawało nam się spotykać przy takich harmonogramach.
Kiedy byłam na drugim roku studiów, dostałam pracę jako stażystka w dużej firmie konsultingowej. Stało się tak dzięki moim doskonałym ocenom i wiedzy oraz chęci bycia pierwszym. Zanim ukończyłem studia, stałem się starszym menedżerem.
Stanowisko w tej organizacji było przedmiotem moich marzeń. Zdobywszy ogromne doświadczenie, postawiłem sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną do czołowej firmy w mojej branży. Tutaj znów zaczęłam intensywnie pracować i wkrótce poznałam mojego kolegę i przyszłego męża, Adama.
Był dyrektorem marketingu i obserwując go, planowałam również osiągnąć wysoką pozycję. Kiedy mój mąż zaczął się do mnie zalecać, cały czas wyjeżdżał w podróże służbowe.
Wkrótce po ślubie otrzymałam wysokie stanowisko, a oprócz tego niesamowitą liczbę podróży służbowych. Od tego momentu w naszym życiu rodzinnym zaczęło brakować czasu, który spędzaliśmy razem.
Próby skoordynowania naszych harmonogramów i spędzania dni sam na sam kończyły się niepowodzeniem. Nieoczekiwane okoliczności kolidowały z naszymi planami: przekładanie spotkań, opóźnienia wizowe i inne problemy. W pewnym momencie mój mąż i ja zrezygnowaliśmy z prób ułożenia naszych harmonogramów i pozwoliliśmy, by sprawy potoczyły się swoim torem.
Teraz Siergiej i ja widujemy się raz na kilka miesięcy, czasami nasze weekendy nie pokrywają się przez trzy miesiące, a spędzenie tygodnia razem jest wielką radością.
Nasze wakacje, które są rzadkością, spędzamy osobno. Nie da się nawiązać żadnego wspólnego życia. Nasze mieszkanie jest jak hotel, dobrze wyposażony hotel.
Jeśli komunikację można uzupełnić gadżetami, to brak życia intymnego przez miesiące w ogóle mi nie odpowiadał. Z biegiem czasu dostosowałem się do sytuacji i zacząłem łatwiej oszukiwać.
Za pierwszym razem stało się to niemal przez przypadek. Zeszłam do hotelowego baru, gdzie zaczął ze mną rozmawiać mężczyzna, który również przyjechał w interesach.
O ile wcześniej ucięłabym sobie miłą pogawędkę i poszła spać, tym razem było inaczej. Kiedy skończyliśmy drinki i wróciliśmy do pokoju, zaprosiłam go do siebie.
Od tego czasu spotykam miłych mężczyzn w barach. Wybór kochanka to dość ekscytujący proces.
Bardzo lubię też przygody na jedną noc, a mieszkam w innym mieście i mogę być pewna, że nie spotkamy się przypadkiem.
Mój bagaż został uzupełniony o nowe odkrycia, ale nie mogę rozpocząć rozmowy z mężem na ten temat. Często zastanawiam się, czy mnie nie zdradza.
Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby był zdrajcą. Boję się też poczucia winy, które spadnie na mnie, jeśli nagle dowiem się, że mój mąż był mi wierny przez cały ten czas.
Ogólnie jestem w pełni zadowolona z moich spotkań na boku. Jedyne, co chciałabym zrobić, to przedyskutować tę kwestię z mężem, podjąć jakąś wspólną decyzję, która zadowoli nas oboje. Nie wiem jednak, czy jest to możliwe.