Katarzyna, podobnie jak ja, przyjechała do tych malowniczych krain nie tylko dla podreperowania zdrowia, ale również w poszukiwaniu niezobowiązującej do niczego przygody.
Przez trzy wieczory z rzędu starałem się przypadkiem złapać kontakt wzrokowy z moją nową znajomą. I za każdym razem chętnie zgadzała się na spędzenie godziny lub dwóch przy kieliszku drogich alkoholi.
Dobre drinki, przyjemna atmosfera i kobieta, która z dnia na dzień stawała się coraz bardziej pożądana... Co może być lepszego dla mężczyzny?
W połowie naszych wakacji, które kończyły się w tym samym czasie, uznaliśmy z Katarzyną, że skoro oboje jesteśmy wolni, to nikt nie zabrania nam kontynuować naszego związku.
Tak się złożyło, że nie znałyśmy się wcześniej i nie mieszkałyśmy zbyt daleko od siebie. Nasze domy dzieliły tylko dwie przecznice. W ciągu następnych sześciu miesięcy zdałem sobie sprawę, że każdego dnia pewna siła przyciągała mnie coraz bardziej do tej kobiety.
Oczywiście nie było mowy o ślubie. Ale pewnego dnia poprosiłem Katarzynę, żeby się do mnie wprowadziła. Spodziewałem się, że moja ukochana będzie szczęśliwa i się zgodzi, ale ona odmówiła.
- Dlaczego nie chcieliście razem zamieszkać?
Jako mężczyzna czułem się trochę nieswojo z faktem, że otrzymałem dość ostrą, wręcz kategoryczną odmowę.
- Co by mi to dało?
Katarzyna spojrzała na mnie z subtelnym uśmiechem.
Z pewnością rozumiała, że nie jestem bogaty. Ale nie sądziłem, żeby moja sytuacja finansowa była dla niej aż tak ważna. Owszem, nie mogłem zabierać Katarzyny do drogich restauracji, jak mówił mi jej były mąż. Ale żebrakiem też nie byłem.
Na co czekasz? Powiedz mi.
Złapałem kpiące spojrzenie Katarzyny.
- Wiesz, Michał, myślałam, że wszystko rozumiesz. W ciągu ostatniego miesiąca ani razu nie wyszliśmy z tobą do przyzwoitego miejsca".
Według jej standardów przyzwoite miejsce to takie, gdzie średni rachunek idzie w tysiące. Ponadto Katarzyna w przejrzysty sposób zasugerowała, że żona przyzwoitego mężczyzny zmienia strój częściej niż raz w miesiącu.
Powinienem wspomnieć, że Katarzyna lubiła szykowne stroje, więc metki na nich były odpowiednie. Owszem, jest piękna, inteligentna i atrakcyjna. Ale to nie daje jej prawa uważać mnie za swój chodzący portfel.
Szczerość zawsze była jedną z moich mocnych stron. Nie umiałem i nie lubiłem kłamać. Po szczerej rozmowie zasugerowałem, żeby jeszcze raz przemyślała moją propozycję.
Katarzyna się nie zgodziła. Przypomniała sobie kilka sytuacji, w których mówiłem jej, że nie stać mnie na konkretny zakup.
O ile dobrze pamiętam, Katarzyna dwukrotnie zasugerowała, że powinienem kupić jej biżuterię, która kosztowała pięć cyfr. Powiedziałem jej, że mnie na to nie stać. W odpowiedzi moja ukochana zaproponowała, że zapłaci za biżuterię na kredyt.
Nie wziąłem pożyczki. Dobrze wiedziałem, że nie będę w stanie jej spłacić, więc nie chciałem wpędzać się w dołek zadłużenia.
Rozstaliśmy się z Katarzyną. Szczerość wydawała się być jej mocną stroną. Ale czasem prawda boli. Oprócz oskarżenia mnie o chciwość, Katarzyna zarzuciła mi marnowanie czasu.
Okazawszy hojność w ośrodku, chciałem się odwdzięczyć. Nie spodziewałem się jednak, że Katarzyna nadal będzie stawiać mi wymagania, którym nie mogłem sprostać.
Minął rok. Od wspólnych znajomych dowiedziałem się, że Katarzyna wyszła za mąż. Nie czułem zazdrości ani urazy. Jako szczera osoba, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, życzę tej kobiecie szczęścia. Szczęścia, którego nie znalazła ze mną.
Nie odnalazłem jeszcze własnego szczęścia. Nie, nie nienawidzę kobiet. Wręcz przeciwnie, marzę o tym, by znaleźć taką, która będzie zainteresowana mną, a nie grubością mojego portfela.