Ale nie dbam już o to z powodu głodu i zaczynam myśleć, że moja matka zupełnie zapomniała, że ma mnie i swoje wnuki. Podczas gdy my ledwo wiążemy koniec z końcem, ona robi remont w swoim mieszkaniu i przygotowuje dokumenty do kolejnego.

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie, szczęśliwa, by zaprosić nas na świętowanie Nowego Roku z jej rodziną. Ale prawdopodobnie odrzucę tę ofertę - nie mogę spojrzeć jej w oczy.

Nie oceniaj mnie zbyt surowo, ale moja mama jest bardzo specyficzną osobą. Zawsze myślałam, że stara się wychować mnie na niezależną i samodzielną osobę. A teraz zaczynam myśleć, że w ogóle jej na mnie nie zależy. A jej obojętność przekracza już wszelkie granice...

Jedyne czego nie mogę żałować to szczęśliwego dzieciństwa. Kiedy żył mój tata, to on odwoził mnie do przedszkola, szkoły, chodził na spotkania, zostawał ze mną, kiedy byłam bardzo chora.

Mama zawsze ciężko pracowała, czasem nawet na dwa etaty. A mój tata był mechanikiem i pracował na pół etatu - nie mógł znaleźć stabilnej pracy. Ale nie przeszkadzało nam to zbytnio, ponieważ tata zajmował się również głównymi obowiązkami domowymi: prał, gotował i odrabiał ze mną lekcje. Mimo że często pił, pozostał dla mnie najlepszym ojcem na świecie.

Popularne wiadomości teraz

Dwie siostry urodziły identyczne bliźniaczki w odstępie kilku tygodni. Jak wyglądają te wyjątkowe dzieci

Koty w Księdze Rekordów Guinnessa! Ich osiągnięcia wprawiają w osłupienie!

Zapominanie o lustrze na cmentarzu to bardzo zły znak.

Ciasteczka świąteczne "Szyszki": idealny smakołyk na świąteczny stół

Jednak moja mama tak nie uważała. Często się kłócili, a talerze latały. Dlatego w wieku 16 lat zacząłem robić wszystko sam, żeby ich nie dotykać. Dobrze się uczyłem, sam rozwiązywałem swoje problemy i w tym wieku znalazłem swoją pierwszą pracę jako promotor. Rozdawałem ulotki za grosze, co robiło wtedy wielu moich rówieśników. Miałem jednak pieniądze na kieszonkowe i nigdy o nic nie prosiłem rodziców. Zawsze myślałem, że mają własne problemy i że nie żyjemy zbyt dobrze.

Później skończyłam studia, pracowałam w zawodzie i poznałam mojego przyszłego męża. Kiedy zmarł mój ojciec, staraliśmy się wspierać moją matkę, jak tylko mogliśmy. Minęło kilka lat, zanim ponownie zainteresowała się własnym życiem.

Wtedy moja matka wyjechała za granicę, aby odwiedzić przyjaciółkę w Niemczech. Nie miała nic do stracenia, została zwolniona z pracy. Przyjęłam to ze spokojem, mimo że miałam już dwójkę dzieci i ledwo dawałam sobie z nimi radę na urlopie macierzyńskim.

Praca mojego męża nie wystarcza dla nas wszystkich, a lwia część naszej pensji idzie na opłacenie czynszu za mieszkanie. Bez względu na to, jak ciężko pracowałam, nie mogłam kupić mieszkania. Do tego dochodziły dzieci, urlop macierzyński i przynajmniej kredyt na pralkę do spłacenia do wiosny.

Moja matka nie była nieudacznikiem i szybko zrezygnowała z zasiłku socjalnego. Przyjaciółka pomogła jej znaleźć pracę jako opiekunka. I z jakiegoś powodu wydawało mi się, że mama o nas nie zapomina. Dwa lata później urodził się jej trzeci wnuk i w końcu zdecydowała się wrócić. Powiedziała, że bardzo za nami tęskni i chce spędzać więcej czasu z rodziną - ze mną i synami.

I z jakiegoś powodu pomyślałem, że może zaoszczędziła dla nas trochę pieniędzy? Bo po prostu nie dało się żyć w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu z trójką dzieci, mój mąż miał problemy w pracy, a ja nie mogłam opłacić urlopu macierzyńskiego.

Więc przyjechałam. Odwiedziła nas. Zobaczyła, jak żyjemy. Potrząsnęła głową i nic nie powiedziała. Kilka tygodni później zaczęła ulepszać dom, w którym mieszkała z ojcem, w każdy możliwy sposób. Przemeblowała dom i zbudowała nową kuchnię. Lodówka jest przepełniona jedzeniem, chociaż nie wiem, kiedy ma czas, aby to wszystko zjeść. Mój mąż, dzieci i ja jemy mięso tylko w weekendy, a ona ma kiełbasy z Niemiec, wszystkie rodzaje serów. Zaprosi cię do siebie i się nie podzieli.

I jest z tego dumna. Mówi, że tak ją zaskoczyli starzy Niemcy: "Nie można dawać dzieciom wszystkiego gotowego! Muszą nauczyć się żyć samodzielnie".

Chciałam wtedy powiedzieć, że nie spędzała ze mną zbyt wiele czasu w dzieciństwie, w przeciwieństwie do mojego ojca. I nie musiała płacić za moją edukację, ponieważ byłem studentem państwowym. Na początku też myślałem, że dobrze jest być tak samodzielnym i niezależnym.

Ale teraz patrzę na moich rówieśników i chce mi się płakać. Ich rodzice uwielbiają swoje wnuki i pomagają im, jak tylko mogą. I przez całe życie dawali swoim dzieciom możliwość stanięcia na nogi, inwestowali w nie. A ja o nic nie prosiłam. I nie mam nic po rodzicach.

Niedawno dowiedziałem się, że oprócz remontu, moja matka wydała pieniądze na jednopokojowe mieszkanie, żeby je komuś wynająć. Oczywiście nie chodziło nawet o mnie, mojego męża i dzieci. Teraz moja mama chodzi do znajomych i chwali się tym, jak dobrze ułożyła sobie życie. I ciągle powtarza, że taka była wola jej ojca: żyć dla przyjemności, spełniać wszystkie swoje marzenia, a nawet znaleźć nową miłość.

Popieram wolę ojca i nie uważam matki za starą - ma dopiero 50 lat. Ale nie sądzę, żeby chciał zostawić córkę i wnuki na pastwę losu.

Zbliża się Sylwester, więc moja mama zadzwoniła do mnie i zaczęła opisywać, jaki wspaniały stół sylwestrowy przygotujemy: postawimy czerwony kawior i upieczemy indyka. Ale nie mam pieniędzy na stół. Od trzech lat nie widziałam kawioru na Sylwestra, a ceny są tak wysokie, że serce mi wali, gdy wchodzę do supermarketu. Jak może być kawior?

Nie idziemy do mojej mamy na Nowy Rok. Niech siedzi i cieszy się pieniędzmi, które zarobiła w Europie. Nawet jeśli nie będę w stanie postawić na stole żadnych przysmaków, będę świętować Nowy Rok z moją prawdziwą rodziną.

Mąż przywiezie z pracy przydział i na pewno będzie coś smacznego, w końcu to święta. Jakimś cudem on i ja radziliśmy sobie wcześniej razem, więc przetrwamy. Z mamą nawet nie chcę rozmawiać. Wydaje mi się, że w innych rodzinach rodzice nie są tacy obojętni.