Są takie dziewczyny, które nawet nie muszą kochać, wystarczy, że ktoś opłaca ich rachunki i zabiera na wakacje. Nie będziemy jednak nikogo osądzać, po prostu opowiadamy historię tak, jak napisała ją anonimowa czytelniczka.
Inga myślała, że zdobyła serce bogacza, kiedy poznała Tymona. Nie dość, że chłopak był niezwykle przystojny, dowcipny i troskliwy, to jeszcze mieszkał w prywatnym domu niedaleko centrum stolicy.
Zadzwoniła do mnie w środku nocy, kiedy wróciła z randki, pełna euforii wykrzykując:
– Marysiu, nie wyobrażasz sobie, jaka jestem szczęśliwa! Tymon zabrał mnie do luksusowej restauracji, wszystko tam błyszczało złotem i przepychem. A widziałaś, jakim on jeździ samochodem… Bałam się do niego wsiadać, żeby niczego nie zabrudzić. Jest bajecznie bogaty!
– To oczywiście dobrze – odpowiedziałam sennie, – ale co z twoimi uczuciami? Czy on ci się podoba, macie jakieś wspólne zainteresowania?
– W tej chwili mam tylko jedno zainteresowanie – dobrze wyjść za mąż! Wiesz, że w nauce jestem kompletną nogą. Rodzice na pewno nie będą w stanie mi pomóc. Ojciec znów zaczął pić, a matka zażywa leki. Wszystko ją boli. Oczywiście mogę iść do pracy, ale za te grosze nie zamierzam harować.
– Z twoimi ambicjami myślę, że już powinnaś zaczynać przygotowania do ślubu?
– To będzie najwspanialsze wesele w naszym mieście.
Jeszcze długo opowiadała mi o swoich planach dotyczących organizacji wesela, ale słuchałam jej tylko jednym uchem. Nie sądzę, aby pieniądze mogły uczynić kogoś szczęśliwym. Tym bardziej jako najlepsza przyjaciółka Ingi wiedziałam, że kochała swojego poprzedniego chłopaka, ale zostawiła go dla bogatego Tymona.
Jak można było przewidzieć, po trzech miesiącach znajomości Tymon się jej oświadczył. Była zajęta przygotowaniami do ślubu, więc nie rozmawiałyśmy zbyt często. Uroczystość naprawdę można było nazwać wielkim wydarzeniem.
Żywa muzyka, znani artyści, świeże kwiaty, najlepszy kompleks za miastem nad jeziorem ze sztucznym wodospadem i kilkoma altanami. Sławny prowadzący, najlepszy fotograf, projektowana suknia. Inga była w siódmym niebie. Szczerze cieszyłam się z jej szczęścia i życzyłam jej wszystkiego najlepszego.
Po ślubie młoda para wyjechała w podróż poślubną, a do domu wróciła po dwóch tygodniach. Wtedy Inga poprosiła mnie o spotkanie. Okazało się, że nie wszystko było tak gładkie, jak się wydawało na pierwszy rzut oka.
Warto zacząć od tego, że rodzice Tymona podejrzewali synową o nieuczciwość. Ponadto, dowiedziawszy się o jej pochodzeniu, byli przekonani, że wyszła za ich syna jedynie dla pieniędzy. Dlatego ojciec zablokował wszystkie karty kredytowe Tymona i powiedział, że nadszedł czas, aby sam zatroszczył się o swoją przyszłość.
– Zostawili nas bez grosza i nie pozwolili zamieszkać w swoim mieszkaniu. Nie mieliśmy zamiaru żądać ich luksusowej willi. Wiesz, ile mają nieruchomości? Jeśli Tymon mówi prawdę, to oprócz domu, w którym mieszkają jego rodzice, mają jeszcze dwa mieszkania tutaj i kilka w innych miastach, które wynajmują. Co im szkodzi podarować jedno z nich synowi?
– Może po prostu chcą nauczyć Tymona, jak zarabiać samemu. W końcu nie będą przy was zawsze i nie będą mogli przez całe życie się wami opiekować – wyraziłam swoją opinię, ale nie spodobała się Indze.
– To niech najpierw zabezpieczą młodą rodzinę, a potem uczą swojego synka, jak zarabiać pieniądze. Czy nie mogli tego zrobić przed naszym poznaniem? Wydaje mi się, że to przez mnie.
Byli przeciwni naszemu małżeństwu i teraz mszczą się na Tymonie za to, że ich nie posłuchał. Będę musiała iść do pracy i skończyć naukę. Czyli w moim życiu nic się nie zmieniło, oprócz tego, że teraz jestem zajęta. Po co więc było wychodzić za mąż?
– Chcesz się rozwieść? – zapytałam zdziwiona.
– Aha, teraz! Żeby zostać z niczym? Nie mielibyśmy nawet czego dzielić w razie rozwodu. Niech pracuje dla tatusia, myślę, że w końcu zmięknie. Albo może warto im zasugerować, że planujemy zostać rodzicami. Może narodziny wnuka otworzą ich portfele dla naszych kieszeni.
Chociaż przyjaźnimy się z Ingą od lat i zawsze była sprytna, dążąc do pięknego życia, w tej sytuacji jej nie popieram. Nie warto było rezygnować z osobistego szczęścia dla iluzorycznego bogactwa.