Mnie odpowiada, kiedy w mieszkaniu panuje bałagan, a rzeczy leżą tam, gdzie je zostawiłam. Nie żartuję, naprawdę mi się to podoba.

To, co większość nazywa chaosem, wywołuje u mnie poczucie przytulności, a nawet mnie do tego przyciąga, więc sprzątanie nie jest moją ulubioną czynnością w domu.

Moja mama od dzieciństwa była nauczona, aby wszystko układać na swoim miejscu i utrzymywać porządek i czystość w domu. Babcia często powtarzała, że dobrą gospodynię można poznać po jej kuchni.

Mama starała się wychować mnie w tym samym duchu, ale coś poszło nie tak. Szczerze przyznaję, że nienawidzę sprzątać. Może to trauma z dzieciństwa, kiedy trzeba było idealnie ścielić łóżko, układać książki w porządku alfabetycznym, myć naczynia, aż będą skrzypieć od czystości, i polerować meble.

W dorosłym życiu zbuntowałam się przeciwko czystości i porządkowi.

Dlatego mogę spokojnie zostawić brudne naczynia w zlewie i nie zetrzeć okruchów chleba ze stołu po kolacji. Wyprane rzeczy dniami leżą na kanapie, czekając, aż będę miała ochotę je złożyć. W większości przypadków ta ochota nie przychodzi, więc wrzucam je do szafy w nieładzie. Jeśli ktoś czegoś potrzebuje, niech sobie szuka.

Popularne wiadomości teraz

„Sprzedałam działkę – teraz chodzę i płaczę. Tyle wspomnień, ale syn powiedział, żeby sprzedać, więc nie było wyboru”: historia mamy

Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”

Wiek to tylko liczba: "Kilka lat temu musiałem mieszkać u babci i dziadka. Kiedy odjeżdżałem, zostawiłem u nich prawie wszystkie swoje rzeczy"

Prawdziwa historia o odważnym ojcu, który przyjął poród swojego dziecka przed przyjazdem karetki

Nie ścielę łóżka, nie prasuję pościeli przed jej rozłożeniem. Nie wietrzę pokoju przed snem. Moje rośliny doniczkowe nigdy się ze mną nie zaprzyjaźniają, za to domowe pająki mnie uwielbiają, bo nigdy nie naruszam ich przestrzeni osobistej. Nieczęsto zmiatam pajęczyny.

Pomimo tego wszystkiego jestem szczęśliwa w małżeństwie i mam dwoje wspaniałych dzieci. W naszym mieszkaniu nie istnieje pojęcie porządku i czystości. Na początku mama próbowała z tym walczyć, ale z czasem zrozumiała, że to daremne. Lepiej nie tracić nerwów i sił na próby zmiany mnie.

Pewnego razu postanowiliśmy zafundować dzieciom prawdziwe zimowe ferie i zarezerwowaliśmy wakacje w Tatrach. Planowaliśmy spędzić tam cały tydzień, więc potrzebowaliśmy kogoś, kto zajmie się kotem.

Ponieważ jedynie moja mama była wolna, z radością zgodziła się i życząc nam udanych wakacji, zabrała nasze klucze do mieszkania.

Wakacje były warte każdej wydanej złotówki. Nigdy tak dobrze nie odpoczywaliśmy, ale już chcieliśmy wracać do swojego mieszkania. Kiedy przekroczyliśmy próg, zaskoczenie było ogromne. Wszystko błyszczało w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mama nie traciła czasu.

Nasze mieszkanie wyglądało bardziej sterylnie niż szpital. Naczynia były umyte, ułożone w porządku znanym tylko mojej mamie. Zlew i kran bez plam, kuchenka wyglądała jak nowa. W szafie ubrania poukładane sezonami i kolorami, wszystko wyprasowane i czyste.

Pośrodku tego „chaosu” stała mama z szerokim uśmiechem, czekając na podziękowania i komplementy. Zamiast tego rozzłościłam się, nakrzyczałam na nią i wyrzuciłam za drzwi.

Od razu chciałam poplamić kilka talerzy, rozłożyć i pognieść pościel oraz rozrzucić zabawki dzieci po całym mieszkaniu. W przeciwieństwie do mnie, mąż i dzieci docenili wysiłki babci. Zauważyłam, że zaczęli nawet ścielić łóżko i samodzielnie układać swoje rzeczy w szafie.

Z mamą nie rozmawiam już od kilku dni. Nie miała prawa ingerować w zasady i porządek mojej rodziny oraz narzucać swoich zwyczajów w naszym domu.

Pisaliśmy również o: "Całe swoje życie mój mąż biega po porady do matki, żadnej samodzielności. Gdybym go nie żałowała i dostrzegła to od razu byłabym szczęśliwa": z życia

Może zainteresuje:  "Mama mieszkała z ojczymem przez 25 lat a gdy pojawiła się kwestia nieruchomości, przestaliśmy go rozumieć. Mama płacze i szuka sprawiedliwości":córka

Przypominamy:   "Syn dorósł i chce żyć na nasz koszt. Chodziliśmy w starych ubraniach aby wystarczyło na jego naukę. Taka to wdzięczność dla nas na starość": rodzice