Louise Warnford, która mieszka w Anglii, zawsze marzyła o tym, aby zostać matką. Planowała dziecko, ale natura była temu dziwnie przeciwna. Zdając sobie sprawę, że nie może zajść w ciążę w zwykły sposób, Louise zdecydowała się na zapłodnienie in vitro.
Edyta Herbuś pozuje bez stanika! Tancerka zachwyca swoją figurą!
Jednak zarodek się nie zakorzenił. Następnie Louise powtórzyła tę procedurę jeszcze siedemnaście razy. Lekarze próbowali przekonać kobietę, by zrezygnowała z bezsensownych prób, wyjaśniając, że osobliwością jej organizmu jest to, że jego mechanizmy obronne, za które odpowiadają naturalne komórki zabójcze (komórki Nk), są niezwykle aktywne.
I traktują każdy nowy embrion jako zagrożenie, dlatego atakują i niszczą, nie pozwalając mu się zakorzenić i rozwinąć. Ale kobieta nie chciała nikogo słuchać i zażądała, aby lekarze zrobili to, co powinni. Wydała na to zbyt wielkie pieniędzy i nie zamierzała się zatrzymywać ani się poddawać. Warnford podbiła przyrodę w czterdziestym siódmym roku życia.
Zaszła w ciążę i chociaż była stale pod opieką lekarzy i bała się każdego nowego dnia, który może przynieść jej nowe rozczarowanie, płód nadal się rozwijał.
Antek Królikowski po rozstaniu z Opozdą znałazł pocieszenie w innym. Nie cierpiał długo po stracie
„Miałam cesarskie cięcie w 37 tygodniu” - mówi Louise - „ponieważ podczas następnego badania wykryto problemy z ciałem. Ani lekarze, ani ja nie mogliśmy ryzykować i teraz urodził się mój mały William. Na pewno będzie wybitną osobą, bo jego narodziny wycierpiałem, a to jest coś warte"
Więcej ciekawych artykułów na kolezanka.com