Może wydawać się dziwne, gdy starsza osoba przygarnia zwierzęta z ulicy, ale moja babcia troszczy się o nie i cieszy się życiem dzięki temu.

Mam babcię Halinę, wesołą i energiczną kobietę, która mimo swoich 82 lat nie może usiedzieć w miejscu. Staram się odwiedzać ją częściej, przywozić jedzenie i pomagać w gospodarstwie.

Mieszka ona na wsi, gdzie woda pochodzi z studni, dom jest ogrzewany piecem, a drewno jest niezbędne. I choć już nie raz próbowałyśmy z mamą namówić ją, by pozbyła się kozy Manii, ona nie chce się rozstać z tym zwierzątkiem.

Kiedy ostatnio odwiedziłam babcię, zauważyłam, że ponownie przygarnęła bezdomnego kota. Teraz w jej gospodarstwie są koza, dwa psy, trzy koty i kogut.

youtube.com

Popularne wiadomości teraz

"Mama przeprowadziła się do nas, żyjemy w ciasnocie i ona nie chce sprzedać swojego mieszkania aby pomóc kupić większe. Jak dziecko": historia z życia

"Brat i siostry mojego chłopaka chciały wysłać mnie, żebym opiekowała się ich mamą, a ja jej nie znam. To nie mój wybór": wyznanie mądrej dziewczyny

"Powiedziałem żonie, żeby skończyła urlop macierzyński. Sam będę dbać o syna i nasz dom, a ona niech pracuje": historia zmęczonego męża

"Teściowa przyjechała do nas na weekend, robiliśmy gulasz, zabrudziliśmy mieszkanie. Wszystko zabrała ze sobą bo przecież mamy pieniądze": o teściowej

Ale babcia nigdy nie narzeka na zdrowie, nie myśli o chorobach i przekonuje wszystkich wokół, że wszystko będzie dobrze.

Zapytałam ją, dlaczego przyjmuje wszystkie biedne zwierzęta. Przecież nie można uratować wszystkich, a ona odpowiedziała: „Ale warto spróbować!”

— Babciu, to przecież jest trudne i kosztowne. Kupować zboże, gotować jedzenie, robić szczepienia…

— One odpłacają mi swoją miłością i troską — spokojnie wyjaśniła babcia.

— Czym? — zapytałam.

— Swoją miłością i troską.

— Babciu, mówię serio!

— Jeśli się zastanowić, to prawdziwe kochanie potrafią tylko zwierzęta. Kiedy byłam mała, miałam rodziców. Mówili, że mnie kochają, ale tylko wtedy, gdy byłam grzeczna i nie sprawiałam kłopotów.

Potem przyszło moje młodość. Wielu chłopaków wyznawało mi miłość, ale tylko wtedy, gdy byłam w ładnej sukience, w szpilkach i z rozpuszczonymi włosami. Nikt nigdy nie wyznał mi miłości, gdy na przykład czyściłam świnie czy pasłam krowy.

— A dziadek? — nie mogłam uwierzyć, że miał swoje powody do miłości.

— O, twój dziadek był bardzo szczerym człowiekiem. Mówił wprost, że mnie kocha za smaczną zupę i puszyste pampuchy — babcia się roześmiała, ale w jej oczach był smutek.

— Dzieci kochają mnie za to, że jestem ich matką, a wnuki — za to, że jestem babcią. A moje zwierzęta kochają mnie po prostu, bez powodu. Za to, że jestem.

— Ale przecież opiekujesz się nimi, dajesz im jedzenie i wodę. Może ich miłość też jest jakoś korzystna? — dopytywałam.

— Zrozumiesz to, gdy dorośniesz — powiedziała babcia i poszła karmić swoje zwierzęta.