Choć mają możliwość przeprowadzenia się do miasta, nie chcą tego. Ważne jest dla nich bycie blisko ziemi, grzebanie w niej, sadzenie warzyw, a jesienią zbieranie plonów.
Są bardzo dobrzy i niezwykle prości ludzie.
Gdybym nie widział na własne oczy ich majątku, nigdy bym nie przypuszczał, że są tak zamożni. Po prostu pieniądze ich nie zepsuły. Zamiast tego teść i teściowa stale nam pomagają. I nie tylko nam, ale także starszej siostrze Anny, Mii.
Zazwyczaj zbieramy się całą rodziną, gdy świętujemy urodziny teścia i teściowej. Urodzili się w odstępie dwóch dni, ale świętują razem. W tym roku kupiliśmy im wycieczkę do Turcji. Sami nie wydają pieniędzy na siebie i nigdy nie przeznaczyliby funduszy na własne zdrowie.
Nie wiem, co podarowali Mia i Michał, ale nie o to chodzi. Siedzieliśmy przy stole, wznosząc toasty i życzenia. Nasza córeczka bawiła się ze swoim kuzynem Markiem. Dzieci nie mogły podzielić się zabawkami. Marek wyrwał Zlacie zabawkowego pieska i pokazał jej język.
Córka była zraniona, ale nie płakała. Zaszyła się w kącie, usiadła i objęła nogi ramionami. Przywykliśmy już do zachowania Zlatii i wiedzieliśmy, że potrzebuje czasu, aby się uspokoić. W takich momentach lepiej do niej nie podchodzić.
Żona martwiła się o to. Zawoziliśmy Zlatię do lekarza na badania, ale na szczęście nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości u córki.
Mąż Mii, Michał, postanowił wyrazić swoją „ekspercką” opinię, mimo że nie ma nic wspólnego z medycyną.
– Ona jest jakaś tutejsza? – zapytał, kręcąc palcem wokół skroni.
– Zaraz ci ten palec wsadzę… – nie zdążyłem dokończyć, bo żona mnie powstrzymała.
– Co ja takiego zapytałem? – nie dawał za wygraną Michał. – Nasz Marek to normalne dziecko, nie ma takich kaprysów. Lepiej się przebadać, zawieźć ją do specjalisty, wyleczyć. Inaczej będzie chodzić jak jakaś dziwna.
Nie zamierzałem znosić takiej zniewagi wobec własnego dziecka i chciałem zabrać rodzinę oraz wyjść, ale teść poprosił mnie, abym został.
– Wiesz, Michał, to dobrze, że nie jesteś obojętny na los siostrzenicy Mii. To bardzo szlachetne z twojej strony. Ponieważ jesteś człowiekiem honoru, postąpisz właściwie. My z żoną odłożyliśmy taką samą sumę pieniędzy dla obu córek, aby mogły wydać je na własne potrzeby – po 20 tysięcy złotych dla każdej. Jednak uważam, że warto posłuchać opinii Michała i twoją część, Mio, oddać Annie. Niech pójdą do najlepszego lekarza i skonsultują się. Wydadzą pieniądze na leczenie Zlatii.
Och, widzieliście, ile żółci było w Michałowi i Mii...
Po tych słowach teść naprawdę przekazał wszystkie pieniądze Annie, a Mia i Michał patrzyli na niego jak na szaleńca. Oczywiście, gdy zrozumieli, że ojciec nie żartuje, Mia zaczęła się buntować, że ma prawo do swojej części. Ale nikt jej nie słuchał.
Urażona starsza córka wraz z mężem i synem opuścili przyjęcie, a my zostaliśmy. Podziękowałem rodzicom Anny za ich mądrość, a szczególnie za to, że nie pozwolili obrażać naszej córeczki.