Ktoś inny nie mógłby być Bogumiłem z "Nocy i Dni", ktoś inny nie byłby takim samym Rafałem Wilczurem ze "Znachora". Dziś przypada 25. rocznica jego śmierci, a my postanowiliśmy spojrzeć na życie i twórczość tego niezwykłego aktora oczami jego żony, Elżbiety Bińczyckiej.

Dla wielu z nas Jerzy Bińczycki to przede wszystkim niezapomniane role w filmach i spektaklach. Jednak dla Elżbiety Bińczyckiej, to był przede wszystkim mąż, partner życiowy i ojciec ich syna Jana. Ich historia miłości jest równie niezwykła jak filmy, w których Jerzy występował.

Elżbieta i Jerzy spotkali się zupełnie przypadkowo, gdy była jeszcze nastolatką. Jerzy, będąc reżyserem spektaklu, zaprosił ją na bankiet po premierze. To spotkanie okazało się niezwykłe i zapoczątkowało ich relację.

Szybko się pobrali i po 1,5 roku urodził się ich syn Jan. Byli razem przez prawie 20 lat, tworząc szczęśliwą rodzinę. Elżbieta opowiada, że rodzina była dla Jerzego niezwykle ważna, a bycie ojcem stało się dla niego źródłem wielkiej radości.

Miał 44,5 roku, kiedy Jaś się urodził, był już dojrzałym ojcem, ale powtarzał, że to taki dobry czas, bo wtedy mężczyzna rozumie, czym jest rodzina, jak dziecko jest istotne w życiu. Myślę sobie, że miał ze mną dwadzieścia szczęśliwych lat. Stale mnie o tym zapewniał. Małżeństwo nam się udało, niestety trwało tylko dwadzieścia lat, ale… byliśmy zgodną parą, mimo różnych temperamentów, spojrzenia na życie. Miałam wielkie poczucie bezpieczeństwa, które wraz z jego śmiercią się skończyło. Nie było mi łatwo i nie jest- wyznała Elżbieta.

Popularne wiadomości teraz

Kotka uratowała swoich śpiących właścicieli przed ogniem

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci

Niestety, życie przyniosło im bolesny cios, gdy Jerzy Bińczycki zmarł nagle z powodu zawału serca w dniu 2 października 1998 roku. To był szok dla rodziny, która została pogrążona w żałobie, ale także dla milionów fanów, którzy nie mogli uwierzyć w tę stratę.

Elżbieta opowiada, że Jerzy zawsze martwił się o to, jak sobie poradzi bez niego. Był pesymistą z natury i uważał, że trzeba się nią opiekować.

Jednak Elżbieta udowodniła, że jest silną i niezależną kobietą, której udało się radzić sobie w trudnych chwilach. Mimo że minęło już 25 lat od śmierci męża, wciąż tęskni za nim.

Jurek strasznie się o nas martwił, jak sobie poradzimy bez niego, stale do tego wracał, bo był z natury pesymistą. Może by się zdziwił, że sobie dałam radę? Myślał, że jestem takim kruchym, delikatnym stworzeniem, któremu wszyscy mogą zrobić krzywdę, i że trzeba się mną opiekować. Ja to podtrzymywałam, bo on był z tym szczęśliwy. 25 lat to bardzo długo, dłużej już Jerzego nie ma, niż trwało nasze życia razem, ale nadal bardzo mi go brakuje – mówi Elżbieta.

Pierwsze dwa lata po śmierci Jerzego były dla Elżbiety najtrudniejsze. Nie mogła płakać, była jak kamień. Ale musiała być mocna dla swojego syna, który wymagał jej opieki i wsparcia. Praca pomogła jej przetrwać ten trudny okres, ale ślady Jerzego są wciąż obecne w jej życiu.

Często o nim myślę, przypominam sobie. Dwa lata po jego śmierci były najgorsze, nie mogłam płakać, byłam jak kamień. Dla mnie to był szok, ale przez to, że syn wymagał opieki i wsparcia, szybko się pozbierałam. Miesiąc po jego śmierci poszłam do pracy, pokazałam, że umiem, że mogę. To też mi pomogło, ale ślady jego są na każdym kroku. Są wspomnienia – wspomina kobieta.

Dziś, po 25 latach, Elżbieta wciąż pamięta o mężu. Ogląda jego filmy i spektakle, choć czasami jest to trudne. Jednak czuje, że była szczęśliwa, że miała okazję dzielić życie z tak wyjątkowym człowiekiem jak Jerzy Bińczycki. Miała miłość, małżeństwo i syna, a te wspomnienia są dla niej cennym skarbem.

Zostały role, filmy. Czasami oglądam, znam scenę po scenie, ale nie jest mi łatwo. Często myślę sobie, że i tak miałam szczęście, że udało mi się bardziej niż innym – i małżeństwo i syn.

Dla nas wszystkich Jerzy Bińczycki pozostaje nie tylko aktorem, ale także ikoną kina i teatru. Dla Elżbiety Bińczyckiej to był przede wszystkim mąż, przyjaciel i ojciec. Jego dziedzictwo żyje w naszych sercach i w jej wspomnieniach. Jerzy Bińczycki może nie być już wśród nas, ale jego talent i osobowość wciąż inspirują i wzruszają kolejne pokolenia.

Pisaliśmy również o: Kevin Mglej opowiada o swoich planach ślubnych z Roksaną Węgiel. "Dziękuję, że jesteś"

Może zainteresuje Cię to: Tragiczna strata. Lech i Danuta Wałęsowie żegnają syna. Los ich nie rozpieszczał

Przypominamy o: Julia Wróblewska niespodziewanie pokazała wszystkim pozytywny wynik testu. Fani zaniemówili