
Jola Rutowicz szerszej publiczności dała się poznać, jako nieco zwariowana uczestniczka programu rozrywkowego Big Brother.
Od tego czasu jednak sporo się zmieniło nie tylko w jej wyglądzie, ale także w podejściu do życiowych spraw. Jola od wielu lat przebywa w Stanach Zjednoczonych. Tam postanowiła sobie ułożyć życie. Pracuje jako fotomodelka i razem z narzeczonym wiedzie spokojne życie w Miami. Teraz postanowiła opowiedzieć, jak w Stanach wygląda walka z pandemia.
To jak trzecia wojna światowa. Sytuacja ogólnie wygląda u nas podobnie jak w Polsce, tylko Amerykanie starają się normalnie żyć i nie panikować. Inaczej się żyje, jak masz słońce i palmy. Ale strach pozostaje w każdym z nas, tylko staramy się tego nie okazywać...
"Nie okłamuj. Popatrzcie, jaki szlachetny się znalazł. Jak możesz płacić za mieszkanie, należy ono do mojej córki. Sama jej je podarowałam." Z życia
Historia o herbacie z tymiankiem i kotach. "Od pani odszedł mąż, przeprowadziła się. Pod domem znalazła pudełko z kociętami, musiała zmienić życie"
"Moja teściowa opiekowała się wnukiem za pieniądze. Wczoraj powiedziała, że chce, żebyśmy kupili jej urlop nad morzem, bo jest zmęczona"
"Dzieci nie przyszły na urodziny, musiały mieć dużo do zrobienia, więc po prostu wysłały jedzenie": stan matki pogarszał się i nikt nie reagował
Widać, ze Jola poważnie podchodzi do sprawy, dodaje bowiem...
Potraktujmy to jako czas do zmiany i przemyśleń. Chyba Panu Bogu nie podobało się jak do tej pory żyliśmy. Czas na refleksję... Wyścig szczurów został zatrzymany
Modelka tęskni za Polska i rozważa nawet powrót do domu, jednak póki co wystosowała podziękowanie i apel...
Dodatkowo wielkie ukłony dla służby zdrowia. Za jej poświęcenie i trud. Jestem dumna z was rodacy. Odpowiedzialność, świadomość, dyscyplina, lojalność - to cechuje nasz naród. Śledzę codziennie, co dzieje się w Polsce. To nieprzyjemne przez co wszyscy teraz przechodzimy. Zostańmy w domu
Więcej ciekawych artykułów na kolezanka.com