Już za jakieś dwa miesiąca gwiazda musi urodzić dziecko, ale ona bardzo się martwi, chodzi jej o straszną epidemię.
Małgorzata Rozenek-Majdan jest w trzeciej ciąży. Na świat musi pojawić się synek, pierwsze wspólne dziecko dla Małgorzaty i Radosława i zarazem trzeci maluch dla samej prezenterki. Planowany termin porodu na czerwiec, jednak z tą sytuacją, która dzieje się teraz, a właśnie straszna epidemia koronawirusa, polska prezenterka nie może znaleźć sobie miejsca i bardzo się denerwuje z tego powodu.
Teraz ze swoim mężem, Jarosławem Majdanem i dwoma synami, Małgorzata wyjechała poza Warszawą, aby czuć się biezpieczniej. W jej stanie musi znajdować się, jak najdalej od wszystkich. Poza tym nie zapomina o prowadzeniu swojego Instagrama, gdzie na bieząco dzieli się całą swoją informacją i emocjami.
Na ten raz zamieściła zdjęcie z nagim brzuszkiem, zrobione razem z Jarosławem Majdanem. On właśnie stoi za nią i dotyka swoją prawą ręką jej brzuch. Sama Malgorzata jest w czarnej bieliźnie, z czego dobrze widać, jaki już wielki jest jej brzuszek.
Często mnie pytacie, czy nie martwię się w ten dziwny czas, będąc w 7 miesiącu ciąży. Oczywiście, że czuje się nieswojo i nie tak sobie wyobrażałam końcówkę ciąży. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z lekarzami i bardzo poważnie stosujemy się do ich zaleceń, a to bardzo pomaga nam w poczuciu, że robimy to, co należy - napisała polska gwiazda. Tak samo dodała ważną informację o tym, jak zabiezpieczyć siebie od zakażenia się, a właśnie mówiła o myciu rąk, korzystanie z maseczek.
Teraz starajmy się znaleźć pozytywne aspekty sytuacji. Ja cieszę się że wreszcie mam czas na przeczytanie wszystkich książek, które czekają na półce. I ciagle pamietam, że ten mały człowiek pod sercem nie wie co tu się dzieje i jeszcze będzie miał dużo czasu żeby się martwić w swoim życiu i dopóki zależy to ode mnie, nie chce żeby się już teraz denerwował. Dlatego spokój, relaks i miłość - powiedziała na koniec Malgorzata Rozenek-Majdan.
W ciągłej pogoni za pieniędzmi i mniej lub bardziej normalnym życiem straciłam najcenniejsze - czas. Odwet nie trwał długo, bo za brak odpowiedniego wychowania w pełni zapłacił mój jedyny, kilkunastoletni syn Dawid.
Mój mąż i ja spędzaliśmy razem cały wolny czas. I oczywiście obchodziliśmy też ważne święta. Ale w tym roku tak się złożyło, że Michał dostał zgodę na sześciomiesięczną podróż służbową.