Brytyjski coroner Richard Shepherd podzielił się szczegółami tego niefortunnego wypadku samochodowego.
Według eksperta księżna Diana zmarła z powodu mikrourazów w płucach – lekarze, którzy przybyli na miejsce wypadku, po prostu tego nie zauważyli.
Być może, gdyby lekarze od razu wiedzieli, że ta kobieta jest członkiem rodziny królewskiej, oni by nie przeoczyli tych mikrourazów i zdążyliby uratować Dianę. Jednak wypadek zdarzył się we Francji i nikt z załogi karetki pogotowia nie poznał Dianę. Tak czy inaczej, oni musieli najpierw zająć się kierowca – jego stan na ten moment był krytyczny.
„Diana zmarła z powodu rozległych i dość rzadko spotykanych wewnętrznych obrażeń ciała. W rzeczywistości ona szybko otrzymała niezbędną pomoc i wszystko mogło skończyć się dobrze. W wyniku awarii ona miała tylko kilka złamań i obrażeń wewnątrz klatki piersiowej. Kiedy karetka przybyła na miejsce wypadku, księżna nadal mogła rozmawiać, wiec lekarze postanowili zająć się najpierw ochroniarzem, który siedział na przednim siedzeniu i był w znacznie gorszym stanie, niż pozostali. Pracownicy pogotowia ratunkowego stwierdzili, że stan kobiety jest stabilny. Jednak nikt nie wiedział o mikrourazie jednej z żył płucnych, którego nie można było zdiagnozować na miejscu. Człowiek ma taką budowę ciała, że akurat ten obszar jest ukryty głęboko w środkowej części klatki piersiowej. Oczywiście ciśnienie w żyłach nie jest tak wysokie, jak w tętnicach. Krew wypływa z żył dużo wolniej, dlatego o wiele trudniej jest wykryć jakikolwiek problem z żyłami, a jeszcze trudniej jest go wyeliminować. Diana straciła przytomność już w karetce. Kiedy karetka wreszcie dotarła do szpitala, lekarze odkryli, że kobieta ma mikropęknięcie żyły i natychmiast spróbowali go zaszyć. Niestety było już za późno. Diana umarła z powodu mikrourazu – ukrytego i prawie niezauważalnego”, - powiedział Richard.
Niestety zarówno kierowca, jak i kochanek księżniczki Dodi al-Fayed, zmarli na miejscu wypadku. Diana zmarła dwie godziny później w szpitalu.