Paweł zmarszczył brwi: szkoda było opuszczać to przytulne biuro, oddawać pracę komuś nieznanemu i przenosić się do tego podupadłego działu.

Oczywiście oferują dobre wynagrodzenie. Ale nie chodzi tylko o pieniądze, prawda? Spokój ducha jest cenniejszy. Paweł przeciągnął się, a jego myśli zwróciły się ku teściowej, która dziś przyjechała.

Od samego początku nie dogadywali się dobrze z matką jego żony, Anną. A dokładniej od momentu, gdy Katarzyna podczas pierwszej wielkiej kłótni oświadczyła nagle:

- "Moja mama miała rację, że nie jesteśmy parą, namawiała mnie, żebym się nie spieszyła, żebym się zastanowiła, ale ja jej nie posłuchałam".

Paweł zdążył się już przyzwyczaić, że Katarzyna podczas kłótni potrafiła powiedzieć Bóg wie co, a następnego ranka spokojnie o tym zapominała. Taką miała naturę.

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

Zrozumiał to od razu, więc szybko jej wybaczył, ale te słowa o teściowej były z jakiegoś powodu bardzo nieprzyjemne i utkwiły mu w pamięci, więc teraz zachowywał dumne milczenie za każdym razem, gdy jej matka przychodziła w odwiedziny.

Zresztą sama Anna nie słynęła z gadatliwości. Jej teściowa próbowała przyjść na krótko, najwyraźniej też była zniesmaczona obecnością zięcia. Był piątek i Paweł zwykle chodził do kawiarni z kolegami.

Dziś postanowił nie iść z nimi. Paweł po cichu otworzył kluczem drzwi do mieszkania, rozebrał się i zerknął do kuchni.

Tam jego teściowa i jej żona przygotowywały obiad i entuzjastycznie rozmawiały. Już po pierwszych słowach zorientował się, że rozmawiają o nim. Matka pytała, czy często wychodzi, czy się kłócą.

Ale jej ostatnie słowa były niezwykłe. Powiedziała, że trzeba inspirować człowieka do wielkich rzeczy, wierzyć w niego, wtedy będzie chciał uzasadnić swoje zaufanie.

Znów ostrożnie zajrzał do kuchni. Kobiety stały przytulone do siebie. Paul wrócił do drzwi, otworzył je i celowo głośno trzasnął, po czym wszedł do kuchni.

Stały tam i patrzyły na niego oświeconymi oczami. Podszedł i w milczeniu przytulił ich oboje. Potem powiedział zachrypniętym z podniecenia głosem:

- "No to gratuluję, od jutra mam nową posadę!" "Gratulacje, Paweł!" uśmiechnęła się Anna, mrugając do Katarzyny. "Wierzymy w ciebie!" "Dziękuję... mamo!" odpowiedział wzruszony Paweł.