Jego mama, Anna, też zawsze była dla mnie dobra, nigdy nie mówiła nic niepotrzebnego, nie dawała mi rad i nie wtrącała się w nasze życie.

Zaraz po ślubie pojechaliśmy w podróż poślubną, a po powrocie zaczęliśmy remontować mieszkanie, które kupiliśmy miesiąc przed ślubem. Wszystko szło świetnie, dopóki nie zaczęłam się męczyć podczas remontu.

Na początku myśleliśmy z mężem, że to przemęczenie, ale kiedy zemdlałam, postanowiliśmy pojechać do szpitala. Lekarz szybko nas "uspokoił". Okazało się, że jestem w ciąży.

Byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ w przyszłości nie planowałam zostawać w domu, niańczyć dziecka, znosić jego napadów złości i pozbawiać się przyjemności życia.

Od razu powiedziałam Andrzejowi, że chcę usunąć ciążę, a on stwierdził, że w takim wypadku po prostu się ze mną rozwiedzie. Bardzo kochałam męża, nie chciałam od niego odchodzić, więc zatrzymałam dziecko.

Popularne wiadomości teraz

„Przeżywamy z mężem najgorsze chwile w życiu, w pewnym momencie staliśmy się sobie obcy”

„Dlaczego musieliśmy mieć drugie dziecko i kiedy żyć dla siebie”: później żałował tego, co powiedział, ale było już za późno

„Kiedy się wyszłam za mąż, cały czas odwiedzałam rodziców, wiedziałam, że mają ciężką pracę”

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

Dowiedzieliśmy się, że zostawiłam dzieci, a nie dziecko, tuż przed porodem. Mieliśmy trojaczki i w szpitalu płakałam przez 24 godziny, ponieważ nie byłam gotowa na jedno dziecko, a potem trojaczki.

Ogólnie rzecz biorąc, mój mąż próbował mnie pocieszyć, mówiąc, że Anna mi pomoże i że w razie potrzeby zatrudnimy nianię. Anna była na emeryturze. Opiekowała się moimi wnukami przez miesiąc, podczas gdy ja leżałam w łóżku i użalałam się nad sobą, biedactwo.

Po miesiącu spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam. Nie wiem, jak się na to zdecydowałam, bo bardzo kochałam mojego męża i uważałam, że mam wielkie szczęście, że go mam.

Nie chcę nawet mówić o tamtym okresie, powiem tylko, że przez cały rok żyłam najgorszym życiem, jakiego kiedykolwiek życzyłabym komukolwiek. Powiedzieli mi w ostrych słowach, czym się stałam i jak żyją moje dzieci, mąż i teściowa.

W ostrych słowach powiedzieli mi, kim się stałam i jak żyją moje dzieci, mąż i teściowa. To właśnie te słowa mnie dotknęły i dzień po tych rozmowach stanęłam na progu mojego dawnego domu.

Mężczyzna otworzył drzwi, spojrzał na mnie ze zdziwieniem, powiedział, że nie mam tam nic do roboty i zamknął drzwi z powrotem. Nie miałam nic do stracenia. Zrozumiałam, że całe moje życie nie ma sensu bez męża i dzieci.

Zdałam sobie sprawę, że moje dzieci są rozkoszą życia, zdałam sobie sprawę, że nie chcę bez nich żyć. Poszłam i usiadłam na chodniku przed naszym domem. Nie wiem, jak długo tam siedziałam i ile łez wypłakałam, ale opamiętałam się, kiedy mój mąż powiedział mi:

- Wystarczy, chodźmy do domu.

- "Każdy ma prawo popełnić błąd, najważniejsze to zdać sobie z tego sprawę i wyciągnąć wnioski" - powiedziała mi w domu teściowa.

Przytuliłam ją, podziękowałam, a nawet padłam na kolana. Nigdy w życiu nie widziałem tak mądrej kobiety jak Swietłana Grigoriewna.

Od tego czasu żyjemy w pokoju i miłości. Szaleję za moimi synami. Moja rodzina nie mówi o tym incydencie, ale ja nie mogę o nim zapomnieć.