Nie wiem co robić, ale teściowa mnie zszokowała. To czas kryzysu, jestem w domu bez pracy, mój mąż jest jedyną osobą, która pracuje i tylko on utrzymuje rodzinę. Jak wpadła na ten pomysł?

Mój mąż i ja martwiliśmy się o mieszkanie zaraz po ślubie. Mieszkał z matką w trzypokojowym mieszkaniu, którego połowa należała do niego. Chciałam zamienić to mieszkanie, ale moja matka była temu przeciwna i postanowiłam nie wtrącać się w ich sprawy rodzinne.

Niech sami zajmą się swoją rodziną. Wzięliśmy więc kredyt i kupiliśmy dom. Nie planowaliśmy mieć dzieci, bo chcieliśmy robić więcej remontów.

Wszystko robimy sami i nikogo o nic nie prosimy. Do niedawna też ciężko pracowałam w pracy, a z mężem spotykaliśmy się tylko wieczorem w sypialni, a rano budziłam się bez niego.

Odmawialiśmy sobie wszystkiego, ale nie narzekam, bo wszystko robimy dla siebie. Kiedy pomyślałam, że będziemy mieć własne mieszkanie, poczułam się naprawdę szczęśliwa.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

Marzyłam już o spłacie kredytu i wyjeździe z mężem chociaż na kilka dni w góry czy nad morze, naprawdę chciałam wyłączyć umysł i po prostu spędzić wieczór razem.

Ale jest jedna rzecz... jego matka ciągle prosi mnie o pomoc finansową. Rozumiem, że musimy pomagać rodzicom, ale jeszcze się nie odnaleźliśmy, zwłaszcza, że ani jego rodzice, ani moi w niczym nam nie pomagają, a ja nie muszę.

Poradzimy sobie sami, ale przynajmniej uporządkujmy własne życie. Potrzebuje pieniędzy na leki, drogie badanie lekarskie, czy nie wystarcza jej na media, bo mieszkanie jest duże i ogrzewanie zimą jest drogie, a ona nie chce za to płacić.

Zamienilibyśmy to trzypokojowe mieszkanie na nowe jednopokojowe z dobrym remontem dla mojej teściowej, a za resztę pieniędzy spłacilibyśmy kredyt. Czy ona nie rozumie, że nie jesteśmy oligarchami i dopiero zakładamy rodzinę?

W przeciwnym razie musimy zapewnić byt zarówno sobie, jak i jej. Na pewno nigdy nie będziemy mieć dzieci w ten sposób, bo nie mamy na to ani siły, ani pieniędzy.

Największe wrażenie zrobiła na mnie jej wczorajsza wypowiedź:

- Dzieci. Nie wahaj się wybrać dla mnie prezentu na urodziny. Zdecydowałam, co chcę dostać. Moja dziewczyna jedzie nad morze i ja też chcę jechać. Wy kupcie mi też bilet!

Jestem po prostu w szoku. Nie pozwalamy sobie na wyjazdy nad morze, ale musimy kupić jej bilet. Co więcej, nie dajemy rodzicom żadnych prezentów, a oni o nic mnie nie proszą. Nie pasuje mi też to, że jego matka musi opłacić czynsz i kupić jedzenie, a moja ma gorzej?

Nie chcę już dłużej milczeć, bo inaczej to się nigdy nie skończy.

Co byś zrobiła na moim miejscu?