Większość jej przedpokoju zajmują elementy starego zestawu kuchennego. Przyjaciółka skarży się, że od dawna chce się go pozbyć, ale sama nie może go wynieść, a na śmietniku nie zostawisz.

Ktoś obiecał odebrać, ale od prawie miesiąca nie przyjeżdża. Zaproponowałam, że mogę go zabrać. Przecież mogę zawieźć go do mojej mamy i tam zostawić. Umówiłyśmy się. Zamówiłam usługę transportu. Wynieśliśmy meble, odwieźliśmy. Przyjaciółka zadowolona, że zwolniła miejsce.

A wieczorem dzwoni do mnie i prosi o pomoc: teściowa ma do niej przyjechać, trzeba zrobić generalne porządki, a jej samotnej ciężko i nie zdąży. Okazało się też, że podnosić nic nie może: lekarze zabronili.

Było niewygodnie odmówić, przecież dała mi meble. Przyjechałam, a u niej cały dom. Zaczęłam sprzątać, sama przesuwałam wszystkie sofy, zewsząd kurz wymiatałam, a ona tylko chodzi i coś opowiada. Wyszorowałam u nich wszystko: byłam wyczerpana.

Pożegnałam się i wyszłam. Następnego dnia znowu dzwoni, rozmawiamy i nie rozumiem, po co zadzwoniła. Rozmowa o niczym. Czuję, że nie może się zdecydować, o co jej chodzi.

Popularne wiadomości teraz

"Przyjechali rodzice męża, zamieszkali z nami "na naszych głowach i byli ze wszystkiego niezadowoleni. Szybko pokazałam im drzwi": historia dziewczyny

"Mama przekroczyła granice w wychowaniu moich dzieci. Nałożyłam na nią 'sankcje', ale tak, żeby się nie domyśliła": Młoda mama szczerze o wychowaniu

"3 tygodnie w domu dla osób starszych, pada deszcz, w sercu smutek. Córka cieszyła się, że sprzedała mój dom, ja tutaj sama na zawsze." Historia Lidii

"W pracy Anna biegała z prędkością światła. Najbardziej nieprzyjemnemu klientowi wylała spaghetti na głowę i zapytała o deser": historia kelnerki

Długo się zastanawiałam. A potem w końcu powiedziałam:

– Kiedy planujesz oddać pieniądze za nasze meble?

Przecież uważałam, że oddaje je za darmo. Przecież mieli je wyrzucić. Zapytałam, ile potrzebują. Okazało się, że czekają ode mnie tysiąc pięćset rubli. Nowy był bardzo drogi.

Co teraz zrobić? Żeby jej zwrócić, będę musiała zapłacić tyle samo za przewóz. Usiadłam i zastanowiłam się: może powinnam policzyć, ile ona mi winna za futrzaną kamizelkę i rzeczy, które jej i jej córce dałam?

A przecież to nie tylko to, wiele rzeczy oddałam im za darmo i nie oczekiwałam niczego w zamian. Nie cieszę się z tego, ale... Dodatkowych środków teraz po prostu nie mam. Zdecydowałam się przelać z karty męża, gdy wróci z pracy.

Chociaż może nie żałować pieniędzy, znowu zaprosić tych samych nosicieli i oddać im wszystko z powrotem? Przecież nikt tego nie kupi. Cała sprawa z przewozem jest bardziej kłopotliwa niż wartość tych mebli. Tak mi było przykro. Dobra przyjaciółka rozstawiła mnie.