W pierwszym z nich mieszkają nasze dorosłe córki. Póki studiują na uczelniach, taki układ wszystkim odpowiada. Postanowiliśmy wynająć drugie mieszkanie. W końcu dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą.
Dodatkowo mieszkanie nie będzie puste, pozostanie zamieszkane, zadbane. Pomyślałam, że agenci nieruchomości mogą oszukać.
A ogłoszenia to ryzyko. Kto wie, kto się zgłosi. Dlatego wzięłam telefon i osobiście zadzwoniłam do wszystkich znajomych. Może ktoś potrzebuje mieszkania i będzie chciał wynająć.
Sukces nie zajął długo. Po półtora tygodnia znalazł się najemca. Jedna moja znajoma potrzebowała mieszkania.
Z mężem i dzieckiem wprowadzili się do naszego mieszkania. Nie składaliśmy umowy. Przecież to nasi ludzie, można powiedzieć. Ustaliliśmy ustnie kwotę czynszu i rozstaliśmy się zadowoleni. Byłam niezmiernie szczęśliwa, że udało się zamieszkać znajomym, a nie obcym.
Lokatorzy odpowiedzialnie przekazywali opłatę z miesiąca na miesiąc. Tak żyli przez trzy miesiące. Euforia szybko minęła. I zaczęły się problemy... Zaczęli prosić o odroczenie, że nie mają pieniędzy. Trzeba poczekać tydzień, to dwa. Potem dzwoniła znajoma i zapewniała, że w następnym miesiącu spłaci zaległości za od razu za dwa.
Potem okazało się, że ma problemy z pracą. Albo zwolnili ją, albo zwolniła się sama. To już trwa od kilku miesięcy. Chociaż opłacają rachunki za media. Za to dziękujemy.
A niedawno zajrzałam do mieszkania i byłam w szoku. Brud i bałagan okropne. Chciałam wyrazić swoje niezadowolenie, ale nie zrobiłam tego. To przecież spowoduje otwarty konflikt. Nie lubię awantur, nie potrafię.
Nie wiem, co teraz robić. Dług za mieszkanie już dwumiesięczny. Nie spieszą się go spłacić. Wyrzucić na ulicę z dzieckiem też szkoda. Przecież to nie obcy. Słyszałam wiele historii, że nie warto łączyć się finansowo i długami ze znajomymi. Teraz cierpią długotrwałe relacje.
Może zainteresuje: "Mam 40 lat. Oczywiście nie jestem obiektem pogoni ze strony młodych mężczyzn, ale dojrzali mężczyźni patrzą na mnie: prawdopodobnie szukają niani"
Przypominamy o: "Leciałam samolotem z kobietą, która bardzo się martwiła i modliła. Kiedy wylądowaliśmy, nie od razu zrozumiałam, dlaczego tak się zachowywała"