![](https://kolezanka.net/crops/2887c2/640x340/2/0/2024/02/24/77psXzoIilgydhhcohwp6h9b3oe4ufUf2aRlfyfa.jpeg)
Dzieci mieszkają w mieście, a ja na wsi. Wyszli za mąż w zeszłym roku, ale jeszcze nigdy nie byłam u nich w odwiedzinach. W tym roku postanowiłam zostawić wszystkie sprawy ogrodowe i trochę się rozerwać, trochę poczuć miejskie życie. Zostawiłam całe zwierzęta u sąsiadów i wyjechałam.
Chciałam pospacerować nad brzegiem rzeki, pójść do kina, po raz pierwszy zjeść obiad w restauracji. Syn nie miał nic przeciwko, a i synowa nie zaprotestowała. Przyjechałam w ciągu dnia – syn odebrał mnie bezpośrednio na dworcu.
Kiedy mnie przywiózł do domu, synowej nie było. Zostawił mi klucze i pojechał do pracy. Obejrzałam wszystko i złapało mnie za serce – jaki tam był bałagan!
Na podłodze kruszyny, kafelki całe w niejasnych plamach, a na kafelkach zastygły tłuszcz. Przecież wiedzieli, że przyjadę, nie mogli choć trochę posprzątać?
Postanowiłam od razu przywrócić porządek, bo tam było ciężko oddychać. Myślałam, że dzieci mnie wynagrodzą za trud, a oni nawet nie zauważyli zmian.
„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”
„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”
„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”
„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”
Zjedliśmy kolację i rozeszliśmy się do różnych pomieszczeń. Rankiem zabrałam się za hydraulikę i kuchnię. Cały dzień spędziłam na porządkach, ale znowu żadnej reakcji ani od syna, ani od synowej. Nawet dziękuję nikt nie powiedział. A ja byłam już tak zmęczona, że nie chciało mi się już spacerować i jeść w restauracji.
Syn po tygodni odwiózł mnie na dworzec i zapytał, dlaczego przez cały ten czas nie odpoczęłam.
I tutaj moja cierpliwość pękła - wyraziłam mu całe moje niezadowolenie. Powiedziałam, że dzień w dzień sprzątałam ich mieszkanie, a oni nawet nie zwrócili na to uwagi. A w odpowiedzi usłyszałam, że mnie o to nie prosili.
Widzicie, dla nich już dobrze się mieszkało, to była moja inicjatywa. Że niby trzeba było tego nie zauważać. A jak? Przemieszczać się po mieszkaniu z zamkniętymi oczami? Jeść z naczynia, od którego obraca się żołądek?
Syn wytłumaczył, że dla nich ważne są zachody słońca, dobre filmy, przyjaciele i miłość, a nie sterylność. Powiedział, że za bardzo się przejmuję, zaciemniając swoje szczęście.
Kiedy w mieszkaniu jest brudno, zamawiają sprzątanie. A jeszcze pomyśleli, że mama nudzi się, dlatego szukała pracy.
Coś w jego słowach sprawiło, że zmusiło mnie to do zastanowienia się i przemyślenia mojego życia.