Nasze dziecko chodzi do szkoły, a oboje pracujemy w firmie. Mój urlop macierzyński był krótki. Po trzech latach wróciłam do pracy, ponieważ koleżanka zaproponowała mi dobrą posadę w swojej firmie.

Na początku nie traktowałam tego zbyt poważnie. Najważniejsze dla mnie było wyjście z urlopu macierzyńskiego i nie siedzenie w domu.

Jednak wkrótce moja kariera nabrała tempa. Mąż zarabiał wystarczająco, aby utrzymać naszą rodzinę, a moja pensja szła wyłącznie na moje osobiste wydatki. Wszystko to odpowiadało wszystkim. Mój mąż nigdy nie interesował się moimi dochodami.

Przez wszystkie te lata zajmowałam się wychowywaniem syna: pomagałam mu w nauce, zaprowadzałam na zajęcia dodatkowe i uczestniczyłam w radzie rodziców. Moja kariera również szła do góry. Moją pensję wkładałam na konto bankowe z oprocentowaniem. Mąż nic o tym nie wiedział.

Mnie nie dawało spokoju mieszkanie męża. Doskonale rozumiałam, że w jednej chwili mogę zostać bez dachu nad głową. Teraz żyjemy w zgodzie, niech Bóg broni, żebyśmy się rozeszli. Co bym wtedy zrobiła? Powrót do matki nie był wariantem. Postanowiłam kupić sobie mieszkanie. Początkowo myślałam, że będę je wynajmować, a potem zobaczymy.

Popularne wiadomości teraz

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Dziadek odebrał z przedszkola nie swojego wnuka

Ceny nieruchomości rosły, więc postanowiłam nie zwlekać z zakupem. Ale był mały problem - mieszkanie kupione w trakcie małżeństwa było dzielone na pół. Trzeba było zarejestrować mieszkanie na osobę trzecią.

Postanowiłam poprosić matkę o zarejestrowanie mieszkania na siebie. Ale odmówiła mi. Powiedziała, że nie chce brać udziału w moich machinacjach.

Byłam zszokowana takim oświadczeniem. W końcu zostawia swojego wnuka bez dachu nad głową. Wystarczy jej parę podpisanych papierów. Czy zięć nie jest ważniejszy od córki i wnuka? Patrzę dalej niż moja własna matka.

Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. Może mój mąż spotka inną kobietę, a co wtedy? W każdym razie mieszkanie nie będzie zbędne. Jeśli wszystko będzie dobrze, to syn w nim zamieszka.

Ale mama nie chce słuchać o tym. Mówi, że to czyste oszustwo.

Chociaż z wiekiem człowiek powinien zyskiwać mądrość, to nie dotyczy mojej mamy. Uważam, że mnie zdradziła. Nigdy nie dała mi zbędnej kopiejki, a teraz nie chce pomóc.