Jak tylko się o tym dowiedziałem, od razu złożyłem pozew o rozwód, nie było mowy o wybaczeniu, wiedziałem, że nie mogę z nią żyć pod jednym dachem. Wcześniej nie potrzebowała mojego przebaczenia.
Ogólnie rzecz biorąc, podzieliliśmy cały nasz wspólnie nabyty majątek, a także komunikowaliśmy się z naszą córką kilka razy w tygodniu na mocy nakazu sądowego.
Zaraz po rozwodzie moja była żona wyszła za mąż i urodziła kolejne dziecko. Byłem tym bardzo zszokowany, ale postanowiłem nie zagłębiać się w jej nowy związek i po prostu żyć dalej.
Nie wiem nic o jej mężu, ale według mojej córki nie ma on z nią żadnego kontaktu. Udaje, że ona nie istnieje. Nie chce się komunikować, jest nieuprzejmy. Kilka razy próbowałam z nim porozmawiać, prawie doszło do bójki.
Jak się później okazało, moja była zdradzała mnie z tym mężczyzną przez długi czas. Korespondowała i spotykała się za moimi plecami. Czuję się tym absolutnie zniesmaczony.
Teraz ten drań mieszka z moją córką, a ja nie mogę jej nawet zabrać do siebie. Moja żona uparła się, że nie da mi dziecka, a sąd mi odmówił. Broni swojego nowego męża, mówiąc, że to nie moja sprawa.
Ale nie to jest najbardziej irytujące. Po rozwodzie znalazłem dobrą pracę, bardzo dobrze płatną. Alimenty przewyższają pensję mojego byłego. Nie żałowałbym niczego dla córki, gdyby to było dla niej, a nie dla mojej byłej żony i jej męża.
Ona jest na urlopie macierzyńskim, a on nie zajmuje wysokiego stanowiska. A ona kupuje sobie iPhone'a, biorą samochód na kredyt albo jadą na wakacje. Przynajmniej jest z dzieckiem. Kiedy pytam ją, jak wydaje pieniądze, milczy.
Kiedy pytam, co kupiła dziecku, mówi, że nie ma obowiązku tego zgłaszać. Dlaczego nie kupiła córce kurtki, dlaczego obiecała jej rower i go nie kupiła? Odpowiada, że to nie moja sprawa.
Nie ma słów. I jest po prostu wściekła. Nie dość, że rozstaliśmy się jak prawie wrogowie, ja muszę to znosić przez zaciśnięte zęby przy córce, to jeszcze wydaje przeznaczone dla niej pieniądze dla własnej przyjemności i na siebie.
Próbowałam rozmawiać z kuratorami. Pojechali do niej, sprawdzili wszystko - nie mogli znaleźć winy. Prawnicy mówią, że alimenty można obniżyć tylko udowadniając, że są wydawane gdzie indziej. Jak mam to udowodnić? Czy powinienem mieć na nią oko?