Przez cały ten czas mój młodszy brat był z moimi rodzicami, którzy w tym czasie mieli problemy zdrowotne. Zarobiłam trochę pieniędzy i wysłałam mu je. Później moi rodzice zmarli, a kwestia spadku wywołała między nami konflikt.

Podczas kłótni bardzo mnie obraził - powiedział, że zostawiłam ich na pastwę losu i wyjechałam szukać szczęścia gdzie indziej. Jestem dumną kobietą - kazałam bratu zatrzymać mieszkanie, a sama spakowałam się i wróciłam do ośrodka regionalnego.

Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, a cztery lata później wyszłam za mąż. Mój mąż ma dużą rodzinę, a ja mam tylko brata. Postanowiłam do niego zadzwonić i pogodzić się, zaprosić go na wesele.

Przyjechał z pustymi rękami, nic nam nie dał. Powiedział mi, że też planuje ślub, a w tym samym czasie otwiera własną firmę, sprzedaje mieszkanie rodziców i wprowadza się do narzeczonej.

Rok później ożenił się, ale nie zaprosił mnie i mojego męża. Potem zobaczyłam zdjęcie jego wybranki w Internecie - było jasne, że pochodzi z bogatej rodziny, więc mój brat postanowił się jej jak najszybciej oświadczyć.

Popularne wiadomości teraz

„Kiedy się wyszłam za mąż, cały czas odwiedzałam rodziców, wiedziałam, że mają ciężką pracę”

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

"A co powiesz w sądzie, że żona nie zrobiła ci pierogów, więc się rozwodzisz": leniwą kobietę trzeba nauczyć pracować

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

Minęły kolejne dwa lata i stało się coś, czego się nie spodziewałam - zostałam zwolniona z pracy, a mąż kazał mi się spakować - składał pozew o rozwód. Jak się okazało, od dłuższego czasu miał romans.

Nie miałam dokąd pójść, więc zadzwoniłam do brata. Zaprosił mnie, abym zamieszkała w domu jego i jego żony. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo nie wiem, gdzie bym teraz była.

Jednak już w pierwszych dniach zdałam sobie sprawę, że życie z nimi nie będzie dla mnie bajką. Anna, żona mojego brata, nie była zadowolona z mojej obecności, ale dała mi pokój. Dom na wsi należy do niej, więc mój pobyt tam stał pod dużym znakiem zapytania.

Pomagałam Annie we wszystkim, gotowałam dla nich, sprzątałam. Z czasem zaczęli traktować moją pracę jako coś oczywistego i okazało się, że pokój, w którym mnie umieszczono, był przeznaczony dla guwernantki.

Nadeszła wiosna i Anna zaczęła dawać mi pracę w ogrodzie. Czasem brat daje mi kieszonkowe na jedzenie, bo nie mogę jeść z ich lodówki - mam swoją w pokoju.

W zeszłym tygodniu sprzątałam i postanowiłam zrobić sobie przerwę - zrobiłam sobie kanapkę z kawałkiem mięsa. W tym momencie Anna wpadła do kuchni i zaczęła na mnie warczeć, mówiąc, jak śmiem jeść w jej kuchni po szóstej wieczorem i że ma mnie dość.

Byłam tam, miałam 40 lat i nie miałam własnego domu, pracy ani rodziny. Nie wiem, jak poprawić swoje życie i nie wiem, od kogo oczekiwać wsparcia, nawet jeśli pracuję dla mojego brata za marne grosze. Czy możesz mi doradzić, co robić dalej?