Nie chciała znów myśleć o tym, że kolejne wakacje spędzi sama, a kiedyś była z nią córka, kochała ten dom, zbierała polne kwiaty, bawiła się ze zwierzakami... Martę znów ogarnęły wspomnienia
Kobieta urodziła córkę w wieku 40 lat, a do tego czasu nigdy nie myślała, że może mieć dzieci, więc wiadomość o ciąży była wielką radością.
Jednak rodzice nie byli zbyt zadowoleni z tej wiadomości, ponieważ córka nie była zamężna, a bękart zostałby potępiony przez wszystkich w wiosce. Na rodzinnej naradzie postanowili, że Marta powinna przeprowadzić się do innej wsi i zamieszkać z ciotką.
Kobieta nie miała nic przeciwko temu, ponieważ byłby to dla niej idealny sposób na rozpoczęcie nowego życia od zera. Urodziła córkę Lizę i nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Dziewczynka dorastała ku uciesze matki, dobrze radziła sobie w szkole i miała zdolności przywódcze.
Ciotka Marty nie miała własnych dzieci, więc traktowała Lizę jak własną wnuczkę. Dziewczynka przyjaźniła się z Anną i często przyprowadzała ją do domu. Marta bardzo lubiła Annę, która również dorastała bez ojca i żyła w ubóstwie z matką.
Chodzą razem do szkoły i wracają, a Marta nalewa im zupę i pyta, jak im minął dzień. A jej zrobiło się miło na sercu - w końcu ma z kim porozmawiać, nie będzie samotna na starość... Gdyby tylko wiedziała, jak to się wszystko potoczy. Lisa wyrosła na prawdziwą piękność, zakochała się w Michale - jej pierwszy chłopak był we wsi, ale jego serce zapragnęło Anny i chciał się z nią ożenić.
Marta rozumiała, że córka z niej nie zrezygnuje, była przyzwyczajona do tego, że dostaje to, co najlepsze, więc raczej nie pozwoli Michałowi tak łatwo odejść. I tak się stało - kiedy Anna przygotowywała się do ślubu, Lisa ogłosiła, że spodziewa się dziecka z Michałem.
Michał ożenił się z Lisą, a Anna wyprowadziła się z domu rodziców w żałobie. Nowożeńcy byli w ciągłym konflikcie i w końcu Michał wyjechał za granicę do pracy. Lisa nie chciała go puścić, więc szybko przygotowała dokumenty i pojechała za mężem. Zamieszkali na obczyźnie, najpierw w Niemczech, a potem w Kanadzie, i przez kilka lat matka nie odzywała się do córki...
Pewnego dnia, przed Zielonymi Świętami, przyszedł listonosz z emeryturą i wręczył Marcie małe pudełeczko. Kobieta myślała, że córka pamięta matkę, ale przesyłka była podpisana po niemiecku.
Marta z trudem odczytała, że to od Anny. W liście opowiadała jej o swoim życiu, że wszystko jest w porządku, od wielu lat mieszka w Niemczech. Jej matka powiedziała jej niedawno, że widziała swoją smutną ciotkę Martę ze starym telefonem, a szkoda, bo nie mogła się porozumieć ze swoimi dziećmi. Anna postanowiła więc podarować jej dobry smartfon.
"I nagle przypomniałam sobie wasz pyszny barszcz, którym karmiliście Lisę i mnie, i postanowiłam wam podziękować. Przynajmniej w ten sposób".