Teraz zdaję sobie sprawę, że to wcale nie jest śmieszne.

Dzisiaj byłam złym przykładem dla dziewczynki w wieku około 6 lat. Jadę pociągiem, czytam książkę na tablecie, nie zakłócam porządku publicznego.

Podchodzi do mnie aniołek w różowej sukience i koronie i pyta, dlaczego nie pomalowałam paznokci. Matka dziewczynki mówi, że dziewczynki powinny zawsze malować paznokcie.

Nie tylko ich nie pomalowałam, ale też obcięłam je do nasady. Ponieważ jestem szermierzem, żaden manicure nie utrzyma się na moich dłoniach. Natychmiast zapytałam ją, co lubi robić. Odpowiedziała, że razem z mamą bawią się w salon piękności.

Zapytana o swój przyszły zawód, powiedziała, że chce wyjść za mąż.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

A ja powiedziałam jej, że kiedy miałam sześć lat, biegałam po podwórku z przyjaciółmi i marzyłam o byciu piątym muszkieterem. Miałam miecz zrobiony z patyka z przymocowaną plastikową osłoną, płaszcz zrobiony z szala mojej babci i słomkowy kapelusz z piórami.

Rok później wysłano mnie na szermierkę. Nie osiągnęłam wybitnych sukcesów w tym sporcie, ale mam dobrą postawę, szybką reakcję i ducha walki.

Kim chciałam zostać, gdy dorosnę? Płetwonurkiem, podróżnikiem i treserem psów, a także marzyłem o pisaniu nazw ulic na ścianach domów (czy ktoś wie, jak nazywa się ten zawód?).

Czego nauczyli mnie dorośli? Niczego szczególnego. Kupowaliśmy farby, albumy, książki. Płacili za zajęcia plastyczne. I nie karcili mnie zbytnio za podpalanie dywanu i konsekwencje eksperymentów chemicznych w łazience.

Chwalili mnie za rysunki i pomagali składać zestawy konstrukcyjne. Nie zabraniali mi tworzyć magicznego świata z wróżkami i smokami z improwizowanych rzeczy.

Nie wiem, czy moje dzieciństwo było szczęśliwe, czy nie. Po prostu było. Czas, kiedy dorośli cieszyli się, że mają mnie, wesołą i zdrową, i nie snuli planów na moją przyszłość.

Chciałam powiedzieć dziewczynce, że na świecie jest wiele ciekawych rzeczy do robienia poza małżeństwem i salonami piękności. Ale wpadłam w oko jej mamie i postanowiłam milczeć.

Obecnie dorasta nowe pokolenie dziewcząt. Od wczesnego dzieciństwa uczy się je, że kobieta może mieć tylko jeden cel - wyjść szczęśliwie za mąż. Że wygląd jest najważniejszy. Jeśli nie pomalujesz paznokci, zostaniesz sama. Jeśli nosisz dżinsy, prawdziwy mężczyzna nawet na ciebie nie spojrzy. Jeśli zobaczy cię bez makijażu, oślepnie z przerażenia, którego doświadczył. Jeśli wyjdziesz z domu, by wynieść śmieci w kapciach, wszyscy dżentelmeni na zawsze stracą swoją potencję.

Okazuje się, że ci prawdziwi mężczyźni to bardzo wrażliwi ludzie. Dlatego trzeba ich chronić w każdy możliwy sposób. Wstawać godzinę wcześniej, aby nałożyć makijaż. Zawsze noś szpilki, push-upy i pończochy. I oceniaj wszystkie swoje działania z jednego punktu widzenia: "mężczyźni to lubią albo mężczyźni tego nie lubią".

Kiedyś miałam egzotycznego zwierzaka. To było mniej kłopotliwe. Ale jak to się mówi, każda chata ma swoje dzwonki i gwizdki.

Każdy z nas może wybrać, w które gry chce grać. Nie rozumiem tylko, dlaczego mielibyśmy uczyć tych gier dzieci. Kiedy dorosną, same sobie poradzą.