Niedawno jednak zmarła jej babcia, a matka postanowiła wysłać córki do szkoły z internatem.

Nie była imprezowiczką, nie piła, ale nie chciała rezygnować z siebie: jej mąż zostawił ją dla nowej miłości, a ona nie była gorsza.

Matka przekroczyła z dziewczynkami próg sierocińca i zaczęła zdejmować z nich odzież wierzchnią: "Przestań płakać, to nie moja wina. Zobaczycie, że wszystko będzie dobrze, tu jest dużo dzieci, będziecie się razem bawić, a później mi podziękujecie".

Trzyletnia Mila zaczęła histerycznie płakać, dziewczynka po prostu nie mogła się uspokoić, nie rozumiała, dlaczego jej matka przywiozła ją do obcych ludzi i zostawia ją tutaj.

Tina miała wtedy tylko siedem lat, ale nadal miała bardzo złe przeczucia, łzy spływały jej po policzkach. Jej matka wpadła w złość i krzyknęła: "Nie hańb mnie, nie oddam cię, znajdę pracę i zabiorę cię z powrotem.

Popularne wiadomości teraz

Kotka uratowała swoich śpiących właścicieli przed ogniem

Na co swędzi prawe kolano?

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci

Wrócę po Wielkanocy!" To prawda, słowa matki zaszczepiły nadzieję w ich małych serduszkach, obiecała, że wróci i zabierze dziewczynki - już same te nadzieje rozgrzewały ich dusze.

Siostrom było bardzo ciężko w sierocińcu, ale przynajmniej opiekunowie je lubili, ponieważ zawsze były dla siebie grzeczne i czułe.

Tina jest bardzo piękną dziewczyną o głębokich ciemnych oczach, a Mila jest jeszcze taka malutka, jak biała, grzeczna bułeczka. Ile razy dziewczynka pytała starszą siostrę, kiedy w końcu będzie Wielkanoc, żeby mama mogła zabrać je do domu?

Tina nie mogła się doczekać Wielkanocy, więc postanowiła zapytać swoją nauczycielkę, Irinę Nikołajewną, kiedy to nastąpi. Kobieta była bardzo zaskoczona, ponieważ wiedziała, że dzieci mogą cieszyć się na święta takie jak Nowy Rok, Mikołajki, a tu była Wielkanoc!

Serce kobiety pękało, gdy widziała, jak ciężko jest dziewczynkom. Następnego dnia dała Tinie kalendarz z Wielkanocą. Od tego dnia Tina zaczęła rysować liczby w kalendarzu, aby zrozumieć, jak blisko jest przyjazd jej matki.

W poranek wielkanocny Mila podbiegła do Tiny, ściskając w dłoniach czerwone jajko: "Ula! Ula! Dzisiaj mama wyjeżdża, jestem taka szczęśliwa, taka szczęśliwa. A u ciebie, Tina, wszystko w porządku?".

Dziewczynka z niecierpliwością czekała na przyjazd mamy, a dziewczynki spędziły cały dzień wyglądając przez okno z drżącym oczekiwaniem. Wieczorem stało się jednak jasne, że matka nie zamierza zabrać dziewczynek - po prostu je oszukała.

Nauczyciele zaczęli uspokajać dzieci, mówiąc, że być może droga była zła i kobieta nie była w stanie tam dotrzeć.

Pewnego ranka Tina nie mogła znaleźć Mili, a nauczyciele wyjaśnili, że jej młodsza siostra została zabrana przez matkę, a ona sama napisała list odmowny do Tiny. Na szczęście dwa lata później dziewczynkę zabrała ciotka, siostra jej ojca. Ciotka Valya nie miała własnych dzieci i przywiązała się do Tiny całym sercem. Dziewczyna powoli zaczęła wracać do normalnego życia, ale nie pamiętała swojej matki i siostry, uważając je za zdrajców.

Tina otrzymała list od Mili dopiero wtedy, gdy sama wyszła za mąż i urodziła dwóch synów:

"Witaj, moja droga siostro! Pewnie w ogóle mnie nie pamiętasz, prawda? Pamiętam tylko twoje warkocze i kapcie w kratę. Tak bardzo za tobą tęsknię, chcę cię poznać, czy mogę do ciebie przyjść?".

Tina pomyślała, że jej siostra prosi o wizytę, ale nie zaprosiła jej do siebie, ale nie mogła odmówić.

Mila przyjechała, ubrana w starą niebieską kurtkę, kulejąc i machając do Tiny na przystanku autobusowym. Dziewczyny wróciły do domu, a młodsza siostra zaczęła opowiadać o swoim życiu.

Jak się okazało, jej matka wyszła za mąż za innego mężczyznę i miała z nim jeszcze trójkę dzieci. Mila pomaga jej teraz we wszystkim i prawie całe gospodarstwo domowe jest prowadzone przez nią. Tinie zrobiło się żal siostry i spojrzała na jej ubrania - wyglądały na czyste, ale były tak sprane i stare, że dawno nie widziała młodych dziewczyn w takich łachmanach.

Położyła Milę spać, a rano razem z mężem pojechali do sąsiedniej wioski odwiedzić jej matkę.

Jej matka otworzyła drzwi i nie rozpoznała Tiny. Ale ona rozpoznała ją natychmiast, mimo że jej matka była stara, wciąż była piękną i zadbaną kobietą. Dziewczynka powiedziała: "Dzień dobry, mamo! A więc się spotykamy...".

Matka przywitała ją nieszczęśliwie, jakby Tina nie była jej własną córką, której nie widziała tyle lat, ale irytującą sąsiadką. Interesowało ją tylko jedno: "Gdzie jest Milka? W stodole czy co? W domu jest tyle pracy, że może sobie na to pozwolić, a dzieci nie są nakarmione...". Tina starała się mówić tak spokojnie, jak to tylko możliwe: "Mila zostaje ze mną, pójdzie do pracy, zrobimy też więcej zabiegów, jest taka piękna, a ty nawet nie próbowałaś naprawić jej nogi".

Twarz matki po prostu płonęła gniewem, a najstarsza córka przekroczyła próg domu, zabrała rzeczy Mili i poszła do samochodu.

Zastanawiała się, dlaczego tak jest w życiu, dlaczego mężczyznom tak trudno jest nie pić i nie wychodzić, kobietom nie zostawiać dzieci z babciami i sierocińcami ze względu na "spodnie", siostrom komunikować się i nie tracić kontaktu.