W tym czasie urodził się nasz syn. Umieścił mnie z jego matką, aby było mi łatwiej, a jego rodzice nie byli smutni.

Martwiłam się tą perspektywą, ale później się zgodziłam. Na początku mieszkanie z rodzicami mojego męża nie zapowiadało kłopotów. Zarówno teść, jak i teściowa byli ciągle w pracy, a ja byłam sama z dzieckiem.

Syn kładł się spać w porze obiadowej, więc starałam się w tym czasie zrobić wszystko w domu - posprzątać, ugotować coś na obiad. Jednak kiedy zaczęły mu wyrzynać się zęby, nie mogłam odejść ani na chwilę. Zasypiał tylko na pół godziny w ciągu dnia.

W tym okresie nie byłam w stanie robić wszystkiego w domu, biorąc pod uwagę, że ostatnio siostra mojego męża i jej dziecko również zaczęli przychodzić do nas na obiady i kolacje. Karmiłam wszystkich oprócz siebie.

W jeden z tych gorączkowych dni na obiad przyszła moja teściowa. Zobaczyła niepozmywane naczynia, nieposprzątaną kuchnię, nieprane pranie i od razu zaczęła na mnie krzyczeć od drzwi.

Popularne wiadomości teraz

„Wolałbym wyrzucić te pieniądze i nie dawać ich tobie. Gdzie była twoja głowa, kiedy wybierałaś mi zięcia: teraz siedzisz w biedzie”

„Wybacz mi, moje dziecko, że nie chciałam cię widzieć z wizytą i nigdy nie powiedziałam dobrego słowa, miałam ku temu swoje powody”

Rodzice zaprosili syna w odwiedziny i wtedy podbiegła synowa, która też chciała iść, ale nie została zaproszona: „Nie zasługuję na to”

„Chciałabym mieć syna zamiast córki. Syn Natalii wypadł tak dobrze, ale o mojej Marcie nie ma co pisać”

Nie rozumiałam co się dzieje, bo po prostu padałam z nóg. Zarzuciła mi też, że jestem lepszą gospodynią domową, która ma pralkę, odkurzacz i mikrofalówkę.

Byłam w szoku, ale nie zaczęłam pracować, nie zatrudniłam jej jako gosposi. Chciałam pomóc, służyłam całej rodzinie i do tego to doprowadziło.

Następnego dnia spakowałam swoje rzeczy i pojechałam z synem do jego matki na wieś. Chociaż warunki tam nie były takie same jak w mieście, naprawdę się tu zrelaksowałam. Nie musiałam się spieszyć, zawsze byłam na świeżym powietrzu i dobrze spałam.

Półtora miesiąca później przyjechał po mnie mąż. Powiedział, że wszystko rozumie, że taką ma matkę. Powiedziałam mu, że nie wrócę, że albo zostanę tutaj, albo pójdę do wynajętego mieszkania. Powiedział, żebym wróciła do jego matki do Nowego Roku, a potem kupi nam własne mieszkanie.

Posłuchałam go, czego żałuję. Teraz teściowa otwarcie okazywała mi swoją pogardę i czepiała się mnie z byle powodu. Uspokajała mnie tylko myśl, że wkrótce wyprowadzimy się z mężem. Całkowicie pogrążyłam się w poszukiwaniach nowego domu, a później wpłaciłam zaliczkę - spodobał mi się mały domek na wsi.

Zgodnie z obietnicą, mój mąż przyjechał przed Nowym Rokiem, ale nie wykazał zainteresowania kupnem własnego domu. Wyglądało to tak, jakby był spuszczony z łańcucha, każdego dnia miał mnóstwo rzeczy do zrobienia: dziś kawiarnia z przyjaciółmi z dzieciństwa, jutro kąpiel z byłymi kolegami, potem jeszcze coś innego...

W tym okresie zaczęliśmy się kłócić, a później przeprowadziliśmy się do wiejskiego domu, który mój mąż kupił ze swoimi rodzicami. Znów musieliśmy zamieszkać razem, a ja byłam bardzo rozczarowana.

Nie chcę już tak żyć, ale nie mogę go też zostawić, kocham go. A dziecko powinno wychowywać się w pełnej rodzinie.

Niedawno mąż przyjechał do nas w odwiedziny i dał mi klucze, mówiąc, że to mój dom i mogę tam przyjechać w każdej chwili. Przyjechaliśmy z dzieckiem na weekend, a klucze nie pasowały. Okazało się, że jego rodzice zmienili zamki.

Jestem po prostu zdruzgotana, nie czuję się jak legalna żona, tania kochanka dla mojego męża i gosposia dla jego rodziców.