Nie będziemy mieć wielkiego wesela, po prostu zjemy posiłek z przyjaciółmi i rodziną w restauracji po urzędzie stanu cywilnego. Mój Adam ma już 32 lata, pracuje jako architekt, jego pensja nie jest zła, ale nie jest też bogaty.

Powiedział mi jednak coś, czego zdecydowanie się po nim nie spodziewałam. I teraz nie wiem, co robić. Nie rozumiem, czy jest chciwy, czy po prostu racjonalny.

Ale generalnie sprawa wygląda tak: nie będzie budżetu rodzinnego, każdy ma swoje pieniądze i będziemy wydawać wszystko po połowie.

Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, może pożyczyć od drugiego, ale pod warunkiem, że w końcu będzie musiał je spłacić.

Mam dobrą pensję i wystarczy mi na życie, zwłaszcza jeśli teraz płacimy po połowie za mieszkanie i jedzenie. Wcześniej za wszystko płaciłem sam. W tej chwili ta kwestia mi nie przeszkadza.

Popularne wiadomości teraz

Kotka uratowała swoich śpiących właścicieli przed ogniem

Na co swędzi prawe kolano?

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!

Ale moi rodzice mieli budżet rodzinny, nikt nie dzielił pieniędzy na moje i twoje, więc brzmi to dla mnie dziko. Dla mnie idealnie jest, gdy każdy zarabia pieniądze, ale jest to uważane za wspólne dla nas obojga.

Co się stanie, jeśli pójdę na urlop macierzyński? Czy będzie mi wtedy wystawiał rachunki za to, ile pieniędzy mam mu dawać po tym, jak wychowam nasze dzieci?

Kiedy się spotykaliśmy, zawsze płacił za wszystko, kupował mi prezenty, kwiaty... Nawet nie podejrzewałam, że może być chciwy.

Zanim go poznałam, żył z dziewczyną w cywilnym związku małżeńskim, a powodem rozstania było to, że często żądała od niego pieniędzy. Potem wyjaśnił mi, że schemat "oddawaj całą pensję żonie" już nie działa, jest przestarzały.

I tak wyobraża sobie nasze życie małżeńskie: "Oboje zarabiamy pieniądze i oczekujemy, że opłacimy rachunki i jedzenie. Oszczędzamy, a resztę wydajemy na siebie. Jeśli chcesz kupić jakieś kosmetyki lub nowe ubrania, masz własne pieniądze, a ja też będę mieć własny budżet.

Jeśli nie masz na coś pieniędzy, możesz je ode mnie pożyczyć. W restauracjach każdy płaci za siebie. Nie chcę żyć według stereotypu, że mężczyzna musi wszędzie płacić".

Byłam bardzo zła i poszłam do domu. Tam opowiedziałam wszystko ojcu, a on powiedział mi: "Twój chłopak jest normalnym facetem, każdy odkłada coś dla siebie, aby mieć skrytkę, a w ten sposób wszystko będzie szczere i otwarte.

Mam też dość proszenia mamy za każdym razem, żeby mi coś kupiła, a ona ma moje pieniądze. I kupuje sobie, co chce". Jestem po prostu oszołomiona, czy wszyscy mężczyźni tacy są?

Nie wiem, co robić dalej. Kocham go, ale nie mogę przeżyć całego życia z taką zimną kalkulacją. Z drugiej strony myślę, że może będę szczęśliwa z tym schematem i nie będzie żadnego dyskomfortu. Czy warto spróbować?

Ale znajomi będą się ze mnie śmiać i powiedzą, że trafiłam na chciwego człowieka.