Bliżej porodu kupiliśmy podwójne łóżeczko, specjalny wózek dla dwóch synów i rzeczy po raz pierwszy.

A w decydującym dniu mój mąż zabrał mnie do szpitala i wrócił do domu, aby wszystko dokładnie przygotować.

Było to dla mnie bardzo trudne, bo wszystko nie było łatwe, w ogóle nie pamiętam, co się działo podczas narodzin dzieci. O dziwo, udało mi się to zrobić samodzielnie, ale pod koniec całkowicie straciłem przytomność.

Obudziłam się na zwykłym oddziale, obok mnie stała położna z jednym dzieckiem w ramionach. Ogłuszyła mnie wiadomością: jeden z chłopców nie przeżył porodu. Byłam zrozpaczona, bo nigdy nawet go nie zobaczyłam.

Szpital nie wydawał mi takich dzieci, a w ogóle to dawali mi zaświadczenie, a nie certyfikat, bo dziecko nie było jeszcze zarejestrowane w urzędzie stanu cywilnego.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

Na początku w ogóle nie mogłam dojść do siebie, ale później wsparcie męża i rodziny pomogło mi i musiałam się pozbierać dla dobra małego Jurija. Jednak ta rana pozostała w moim sercu do końca życia. Pięć lat później urodziłam siostrę Krzysztofa, Natalię.

Jestem szczęśliwa, bo mam wspaniałą rodzinę, a z mężem dobre relacje. Wszystko robiliśmy razem, dbaliśmy o siebie i wychowywaliśmy nasze dzieci. Nie zawsze starczało nam na wszystko pieniędzy, ale to nie był powód do smutku. Mijały lata, nasz Krzysztof się ożenił, a Natalia poszła na studia.

I wtedy stało się coś, co wywróciło nasze normalne życie do góry nogami.