Później urodził się mój syn. Byłam całkiem zadowolona ze swojego życia, mój syn dorastał i dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży. Wtedy zaczęły się niedogodności, bo w mieszkaniu nie było miejsca na kolejne dziecko.
Musiałam chodzić spać o czwartej. Zaczęliśmy myśleć o kupnie innego mieszkania na wymianę, ale zdecydowanie nie było nas na to stać, a po urodzeniu drugiego dziecka mielibyśmy mnóstwo wydatków.
Przerażające jest myślenie o tym, co się stanie, gdy nasze dzieci dorosną, po prostu nie widzę przyszłości.
Rozumiem, że to nie jest właściwe, ale po prostu nie widzę innego wyjścia: zaczęłam myśleć o wymianie mieszkania z rodzicami mojego męża. Mają przestronne mieszkanie z dwoma pokojami i dobrym remontem, a mój teść od dawna przebywa za granicą.
Moglibyśmy tam zamieszkać, a oni w naszym ładnym jednopokojowym mieszkaniu, czego więcej potrzeba dla dwóch osób? Mieszkamy też blisko parku, świeże powietrze, jezioro - to dobre tylko dla ludzi w sile wieku.
Długo się nad tym zastanawiałam, a potem postanowiłam powiedzieć mężowi o moich przypuszczeniach.
Uważam, że powinni byli ustąpić dla swojego jedynego syna, w końcu jesteśmy rodziną. Chociaż od samego początku nie chcieli, żebym była ich synową, więc związek nie wypalił. Ale to już przeszłość, po co trzymać urazę, skoro można żyć lepiej?
Mój mąż czuł się niekomfortowo, ale nadal mnie słuchał. Jednak rozmowa zakończyła się niczym, moi rodzice odmówili zamiany mieszkania, mówiąc, że zainwestowali zbyt dużo w ten dom.
Jak to możliwe, nie rozumiem? Przecież mówimy o komforcie i szczęściu ich syna i wnuków, a oni się nie zgadzają! Jakby nie rozumieli, że to mieszkanie jest nam bardziej potrzebne! Jak mogą być takimi egoistami?
Moja teściowa jest po prostu nieugięta, ale dla mnie to czysty egoizm. Zrobiłabym wszystko dla moich wnuków, oni są emerytami, jak mogą być tacy skąpi?
Więc nadal tłoczymy się w jednopokojowym mieszkaniu i jestem bardzo obrażona na teściową i teścia. Odebrali nam nadzieję na lepszą przyszłość.