Oprócz niego mieszka tam również jego matka i młodszy brat. Później urodziłam syna, mieliśmy osobny pokój w tym trzypokojowym mieszkaniu i byłam bardzo szczęśliwa. Na początku utrzymywał nas tylko Jacek, więc pracował od rana do wieczora, a ja zostawałam w domu z dzieckiem.

Młodszy brat Andrzeja nie widział nic poza grami komputerowymi. Nie wnikałam w ich rodzinę, bo musiałam zajmować się synem, ale takie lenistwo mnie zadziwiało. W opiece nad dzieckiem pomagała mi teściowa, więc byłam jej bardzo wdzięczna.

Trzy miesiące temu zachorowała i nadal jest w szpitalu. Jej choroba jest na tyle poważna, że się poddała, ale cały czas wierzymy, że wszystko będzie dobrze.

Powiedziałam Jackowi, że może teraz jest czas, żeby przerejestrować to trzypokojowe mieszkanie na nas, żebyśmy byli jedynymi właścicielami. Mamy już syna i nadal mieszkamy w tym samym pokoju. Jednak młodszy brat Jacka mnie niepokoił.

Może powinniśmy porozmawiać z Andrzejem o pozostaniu w tym mieszkaniu, jeśli będę miała kolejne dziecko. Jack zapytał, gdzie będzie mieszkał jego brat. Andrzej jest właścicielem połowy mieszkania, podobnie jak mój mąż. Co więcej, moja mama niedługo wróci ze szpitala.

Popularne wiadomości teraz

„Chciałabym mieć syna zamiast córki. Syn Natalii wypadł tak dobrze, ale o mojej Marcie nie ma co pisać”

„Byłam zaskoczona widząc nową koszulę w szafie mojego męża, to nie może być tak, że ma kogoś innego”

„Dlaczego musieliśmy mieć drugie dziecko i kiedy żyć dla siebie”: później żałował tego, co powiedział, ale było już za późno

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

Powiedziałam mu, że nigdy nie dorośnie pod naszymi skrzydłami. Najpierw zajmowała się nim matka, a teraz mój mąż. Chłopak ma 22 lata, czas iść do pracy. Myślę, że ich matka nie będzie miała nic przeciwko, zwłaszcza, że nie wierzy, że wyzdrowieje.

I wtedy mój mąż zasugerował, żebyśmy się wyprowadzili z tego mieszkania. Ale jak może być sam, a jest nas troje! I z małym dzieckiem na ręku. Nie ma pracy, nie ma dzieci, po prostu spakował się i wyjechał. Sama z nim porozmawiam, pomyślałam.

Poszłam do Andrzeja, aby ostrzec go o zbliżającej się przeprowadzce i o tym, że nadszedł czas, aby wziął odpowiedzialność za swoje życie w swoje ręce.

Andrzej powiedział, że jeśli chcemy mieszkać tu sami, to on się zgadza, ale musimy zaoszczędzić trochę pieniędzy, żeby kupić jego udział. Dopóki nie zdobędziemy pieniędzy, nie zamierza się przeprowadzać.

Byłam oburzona jego słowami, bo skąd teraz weźmiemy takie pieniądze? A on powiedział, że nie odda tak po prostu swojej części.

Nie zgodził się i prawie ze sobą nie rozmawiamy. Oprócz tego, że jest tak leniwy, jest również bardzo przebiegły. Los zetknął mnie z takimi krewnymi.