Uczyła ją smażyć, dusić, gotować, piec, kroić, ugniatać, odcedzać...

W tamtych czasach ubijanie zajmowało dużo czasu! Nie było mikserów. A inne techniki kulinarne były pracochłonne. Trzeba było dać z siebie wszystko, żeby ugotować danie. A potem to danie było szybko zjadane. A potem znowu trzeba było gotować.

Dziewczynę szyć nauczyła matka. Dużo rzeczy szyliśmy sami. I sprzątać, żeby wszystko lśniło! Prać i prasować.

Po szkole dziewczynka uczyła się prowadzenia domu. A matka ją beształa i krytykowała. Kto się z tobą ożeni, jeśli nie nauczysz się gotować?

Dziewczyna dorosła i wyszła za mąż z miłości. Bardzo kocha swojego męża i dzieci. Ale nie lubi gotować. Gotuje najprostsze dania dla dzieci. Ona i jej mąż lubią zamawiać sushi lub chodzić do kawiarni. Żyją szczęśliwie. Ale nigdy nie ugotowała żadnego skomplikowanego dania.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

Jej mąż lubi gotować. Ale dla niej jest to nieprzyjemne zadanie. Ponieważ jest tym zmęczona. W dzieciństwie za dużo gotowała. Gotowała za dużo i za długo. Nauczyła się, jak to robić. Ale jest zniesmaczona tym procesem.

Inna dziewczyna wyszła za mąż, wiedząc tylko, jak usmażyć jajko. Żyła w rodzinie, w której żywiono się resztkami, jedzeniem ze stołu i kupowanym w sklepie gotowym jedzeniem. To było pożywne, ale bez smaku. Jej rodzice byli sławnymi artystami, ale kiepskimi kucharzami.

A ich córka okazała się świetną kucharką! Tak bardzo kocha swoją idealną kuchnię, w której odpoczywa, przygotowuje musy, pasztety, puddingi, piecze ciasta, smaży i gotuje pyszne dania. Kiedy jej rodzice przyjeżdżają w odwiedziny, nie mogą się nacieszyć talentem córki.

Można jeść wystarczająco dużo dobrych rzeczy. Jeśli jest tego za dużo i jesteś zmuszony to zjeść. Jeśli radosna czynność zamienia się w obowiązek, pochłaniający całe życie, jeśli nie ma przyjemności. Przy pierwszej nadarzającej się okazji człowiek z radością rzuca to, do czego został zmuszony. I przez wiele lat czuje obrzydzenie do tego biznesu.

Dlatego dobre rzeczy powinny być przyjemnością. Niebezpiecznie jest zmuszać i narzucać. Człowiek zmęczy się dobrymi rzeczami. Ponieważ nie ma w nim już nic dobrego. To tylko przymus.

Nawet w trudnych studiach powinna być przynajmniej odrobina radości. I odpoczynek. Siedmiopoziomowe ciasto, które gotowałeś przez dwanaście godzin, a potem padłeś wyczerpany, może nie przynieść ci radości. Zwłaszcza, jeśli trzeba go ugotować ponownie.

A lustrzane podłogi, które trzeba wycierać codziennie, budzą obrzydzenie, a nie chęć ponownego wycierania ich aksamitną szmatką przez osiem godzin. A fortepian może stać się nie tyle pięknym instrumentem, co narzędziem tortur, od którego człowiek będzie stronił przez całe życie. Nawet jeśli nauczysz się dobrze grać...

Musi być radość. I trochę wolności osobistej. I trochę odpoczynku. W każdej pracy, z wyjątkiem ciężkiej pracy. I w każdej nauce. I w związkach. Żeby nie zniechęcać do robienia czegoś na zawsze. Żeby nie wzbudzać obrzydzenia.

I jeszcze jedno. Jeśli nie wiesz, jak coś zrobić, miłość cię nauczy. Jeśli spróbujesz ze względu na swoich bliskich, szybko się nauczysz! Ponieważ miłość i radość przyczyniają się do nauki. I dobrobytu. I nie ma potrzeby niczego komplikować. Nie musisz robić siedmiopoziomowego tortu. Lepiej zrobić prostszy, ale z radością i miłością...