To po prostu dziwne, że uciekła ode mnie na oślep. Od razu powiedziałem, że nie oddam jej daczy. Ona tylko machnęła ręką. Nawet nie próbowała odebrać pięknego domu z ogrodem.
Kiedy powiedziałem jej, że nie oddam jej samochodu, tylko się roześmiała i nazwała mojego jeepa wrakiem. A sześć miesięcy po rozwodzie kupiła sobie samochód, mały, ale nowy z salonu.
Nie było sporu o mieszkanie. Oboje mieliśmy mieszkanie przedmałżeńskie. Tak się wyprowadziliśmy.
Ale z jakiegoś powodu moje trzypokojowe mieszkanie zaczęło szybko zarastać brudem. A ja nie lubię brudu. Lisa jakoś sobie z tym radziła. Niby nic specjalnego nie robiła, ale było czysto.
Więc zrobiło mi się smutno. Marzyłem o wolności i ją dostałem. Ale nikt mi nie wytłumaczył, że wolność nie oznacza kotletów, czystej pościeli i nieklejącej się podłogi.
"Była trzecia nad ranem, usłyszałam szelest przy łóżku. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, przysięgam, że coś poczułam. To była moja matka"
W pakistańskim zoo żyje niezwykłe stworzenie
Zapominanie o lustrze na cmentarzu to bardzo zły znak.
Puszyste placuszki na kefirze: wychodzą tak smaczne, że można podawać je do stołu nawet bez żadnego dżemu
Postanowiłam więc wyjść za mąż. W moich snach młoda wróżka fruwała po moim domu. A czemu nie — przecież mam emeryturę! Każda kobieta poślubi mężczyznę ze stabilnym dochodem.
Ale martwiłem się, że młoda kobieta nie zajmie się daczą. Postanowiłem więc znaleźć emerytkę taką jak ja. Albo jak Lisa, ale bez strasznego temperamentu.
Założyłem profil na portalu randkowym, nawet nie wątpiąc, że mi się uda. Myślałem, że moim głównym atutem jest to, że szukam emerytki. Kto jeszcze chce te panie po pięćdziesiątce? Oczywiście te tłuste starsze muchy leciały na mój profil jak na miód.
O dziwo, mój profil na portalu randkowym nie wywołał większego poruszenia. W końcu nawet nie podałem swojego wieku, tylko obniżyłem go o trzy lata. No i zamieściłem świetne zdjęcie — w ładnym garniturze, który pożyczyłem od Wiktora, mojego sąsiada. Prawie nie widać jego brzucha.
Czekałem, aż kobiety zaczną do mnie lgnąć, ale tak się nie stało. Postanowiłem powłóczyć się sam, poczytać ankiety. Odpowiedziałem dziesięciu emerytom i zacząłem czekać na odpowiedź.
Nie miałem wątpliwości, że w ciągu pół godziny otrzymam odpowiedzi na wszystkie wiadomości. W końcu co innego robią ciotki po pięćdziesiątce? Dziergają koty i drapią się szalikami za uszami? Cóż, było wręcz przeciwnie.
Tego dnia nie odpowiedziała mi ani jedna kobieta. Okazały się nieprzytomne. Były tylko starymi wronami, które przegapiły swoją szansę. Oto szanowany dżentelmen z pełną emeryturą gotowy oddać im swoją rękę i serce w małżeństwie oraz dom na wsi o powierzchni sześciu akrów. A te laleczki nawet nie swędzą.
Postanowiłem znaleźć tę, dla której moja oferta będzie smakowitym kąskiem. I udało się. Natalia była starsza od pozostałych — miała już ponad 60 lat.
Miała krótką fryzurę, moim zdaniem niezbyt ładną, i wyglądała szczupło. Na zdjęciu wędruje samotnie na nartach. W towarzystwie kilku osób. Nie da się dokładnie zobaczyć jej twarzy, ale jest smutna. No bo jak tu nie być smutnym w samotności. Zacząłem więc pisać do smutnej Natalii.
Z jakiegoś powodu nie spieszyła się z odpowiedzią. Od razu zorientowałem się, co jest nie tak. Nie jest ładna, ta Natalia, dlatego jest skromna. A ja tu robiłem zdjęcie panu młodemu w garniturze od Wiktora.
W końcu złapałem Natalię. Zgodziła się ze mną spotkać. Nawiasem mówiąc, okazała się całkiem miłą kobietą. Postanowiłem od razu wziąć byka za rogi.
Powiedziałem, że jestem gotowy do ślubu, uszczęśliwiłem ją, gdy piła herbatę.
Natalia uśmiechnęła się i powiedziała, że lepiej się nie spieszyć. I od razu zdałem sobie sprawę, że nie mogła uwierzyć w swoje szczęście.
Zaproponowałem, żebyśmy pojechali teraz na tydzień do mojej daczy.
Kobieta zapytała mnie, co zamierza tam robić. Cóż... i wszystkie rzeczy, które lubią robić kobiety w twoim wieku. Posadzić coś w szklarni, zasiać rzodkiewki. Uwielbiam rzodkiewki. I opisałem cały front pracy.
Natalia powiedziała, że jest mieszkanką miasta i nie podoba jej się całe to zamieszanie z ziemią. Więc jeśli chcę, abyśmy nadal się komunikowali, musimy wymyślić coś innego.
Zapytałem ją, co lubi robić. Natalia powiedziała, że uwielbia teatr, wystawy i wakacje nad morzem.
Tak, zdenerwowała mnie Natalia. Jaki teatr można robić, mając ponad sześćdziesiąt lat? Wyraziłem jej swoje myśli, a ona z jakiegoś powodu spieszyła się, by zapłacić za herbatę i opuścić kawiarnię. Z jakiegoś powodu poczuła się urażona.
Po tym spotkaniu byłem całkowicie zdenerwowany. Świat zdecydowanie oszalał. Kto by powiedział tym emerytom, że ich praca nie polega na chodzeniu do muzeów, ale na pracy w ogrodzie? Wieczorem siedziałem w domu i myślałem o nieprzytomnych emerytach, smutno przesuwając kciukiem po grubej warstwie kurzu na stoliku nocnym.