Ale pewnego dnia moja teściowa zatrzymała się w naszym domu. Zatrzymała się u nas na trzy dni, podczas gdy jej mieszkanie było remontowane. Anna była bardzo niezadowolona z diety swojego syna.
Teściowa zapytała mnie i męża, co jemy. Teściowa zapytała, dlaczego mój mąż sam sobie gotuje. Mogłam usmażyć wieczorem domowy kotlet albo ugotować rano owsiankę. Adam lubi owsiankę z mlekiem, miodem i orzechami.
Wybuchnęłam śmiechem. Kasza mi nie smakowała, a kotletów nigdy nie robiłam. Ale mimo to, aby nie urazić starszego pana, obiecałam wziąć pod uwagę „przydatne” rady.
Nawiasem mówiąc, niezły kurs. Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, posłusznie wykonam instrukcje mamy Adama. Po drugie, pokażę, że moje jedzenie nie jest zbyt smaczne.
I tak też się stało. Wieczorem usmażyłam rybę i zrobiłam tłuczone ziemniaki.
Dorsz był rozgotowany, a teściowa zauważyła grudki w ziemniakach. Jednak efekt kolacji nie był taki, jakiego się spodziewałam.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Zagłębiając się w puree ziemniaczanym, Anna powiedziała, że muszę nauczyć się gotować. A zadaniem męża jest pomagać żonie. Pomagać? Nieźle, tyle że przy wsparciu mamy Adam zaczął mi pomagać w dziwny sposób.
Kochałam mojego męża i na początku zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna. Postanowiłam więc pójść na kompromis i gotować obiady. Ale po tamtym wieczorze coś się zmieniło. Nagle zdecydował, że ma prawo dobrze zjeść.
Kiedy ugotowałam ryż na kolację, Adam zaczął kręcić na mnie nosem, mówiąc, że dodatek wygląda jak mazia.
Następnym razem, gdy podałam mężowi makaron w marynarce, odsunął od siebie talerz z obrzydzeniem i zaczął skubać chleb. Nie takiego efektu się spodziewałam.
Mimo to nie zrezygnowałam z mojej sztuczki i podwoiłam wysiłki. I jakimś cudem od czasu do czasu otrzymywałam nawet pochwały od mojego ukochanego męża. Ale te pochwały sprawiały, że byłam coraz mniej szczęśliwa. W końcu gotowanie obiadu dla mnie było nie tylko stratą czasu, ale i testem - czy mężowi będzie smakowało, czy nie?
Studiowałam kulinarne strony internetowe. Kiedy koleżanki zapytały, co podarować mi na urodziny, zamówiłam kurs gotowania. Mój mąż był zadowolony, a jego kłótnie stawały się coraz rzadsze.
Adam chętnie zabierał ze sobą moje lunche do pracy. Raz nawet przyniósł mi pochwałę od kolegów.
W wyznaczony wieczór przygotowałam sałatkę grecką, pieczonego kurczaka i gotowaną komosę ryżową z serem i ziołami. Wszyscy zjedliśmy razem kolację, ale potem postanowiłam zostawić męża samego z kolegami.
Goście siedzieli w kuchni, a ja oglądałam film w sypialni. Minęły dwie godziny. Może Adam i jego koledzy byli gotowi spróbować mojego deseru?
Skierowałam się do kuchni, ale zatrzymałam się, gdy usłyszałam rozmowę mężczyzn na mój temat.
Koledzy mojego męża pytali, jak sprawił, że tak gotuję, a Adam powiedział, że może ich nauczyć. Powiedział, że trzeba edukować i nie bać się być twardym. Jeśli moja żona przesoliła lub podała coś zimnego, natychmiast wylewam to do toalety.
Nastąpiła przerwa.Wydawało mi się, że koledzy mojego męża nie byli zbyt zadowoleni z tego, co usłyszeli. Postanowiłam więc uratować sytuację, przerywając tę niezręczną pauzę.
Maż podskoczył, zaczął coś krzyczeć, a mężczyźni się roześmiali. Adam poszedł się umyć. Długo stał pod prysznicem. W tym czasie jego goście wyszli.
Nie rozmawialiśmy tej nocy. Ale wiedziałam na pewno, że w naszym życiu nastąpią zmiany. Od tej pory nie gotuję kolacji i obiadów, bo czeka mnie o wiele bardziej odpowiedzialne zadanie - wychowanie bezczelnego mężczyzny.