Te dziwactwa nie przeszkadzały mi, dopóki nie zaczęliśmy mieszkać razem. Przez pierwsze dwa tygodnie robiłam rano omlety lub serniki, a Adam wyczarowywał wieczorami kolacje. Wkrótce wczułam się w rolę gospodyni, a miesiąc później otrzymałam pierwsze zrzędzenie od mojego przyszłego męża:

"Dlaczego ugotowałaś barszcz w takim dużym garnku? Nie zjemy go dzisiaj!

Byłam zaskoczona i odpowiedziałam, że barszcz możemy zjeść jutro, a nawet pojutrze. Adam otworzył szeroko oczy i wyglądał na zniesmaczonego. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się o jego osobliwości.

Tylko świnie jedzą na drugi dzień! Nigdy nie zjem odgrzewanego jedzenia. Proszę, gotuj mi tylko świeże!" powiedział z oburzeniem.

Wkrótce pobraliśmy się, a matka Ilji stała się częstym gościem w naszym domu. Ale nie zachowywała się jak gość. Z łatwością otwierała lodówkę, garnki i patelnie i wykrzykiwała:

Popularne wiadomości teraz

"Moja teściowa nauczyła mojego męża jeść tylko świeżo ugotowane jedzenie i płaciła za nie"

"Zostawiłam dzieci z mężem i odeszłam. Teraz wreszcie będę żyć dla siebie"

"Moja mama zaprosiła nas na wspólne świętowanie Nowego Roku, ale ja nie pójdę: z jakiegoś powodu nie chcę"

"Mój mąż jest przeciwny świętowaniu Nowego Roku z przyjaciółmi. Chociaż i tak będzie nieobecny podczas świąt"

"Te kotlety są już zimne! Będziecie musieli je wyrzucić. Mój syn nie zje czegoś, co leżało godzinami!

Dlaczego w zamrażarce są pierogi ze sklepu? Naprawdę zamierzasz nakarmić tym Iljuszę?

Na początku próbowałam "zaprzyjaźnić się" z palantem męża i jego mamą. Problem został rozwiązany za pomocą prostych, szybkich przepisów.

Ale potem Adam zaczął domagać się bardziej skomplikowanych dań. Raz dąsał się jak mały chłopiec przez cały dzień, ponieważ odmówiłam mu zrobienia pierogów. Kiedy zasugerowałem, żeby sam zrobił pierogi, był oburzony:

"Ale musisz kupić świeże mięso i je zmielić! Naprawdę myślisz, że będę to robił?

Kochałam mojego męża i szczerze starałam się go zadowolić. Z czasem jednak było to coraz trudniejsze. Pracowałam tyle samo co mój mąż, ale tylko ja musiałam wykonywać prace w kuchni.

Sytuacja pogorszyła się wraz z narodzinami mojego dziecka. Oleńka urodziła się niespokojną dziewczynką, a ja nie miałam czasu na codzienne gotowanie. Teściowa każde danie, które było zimne i wymagało odgrzania, nazywała "śmieciem", a nawet "zgnilizną". A Adam chętnie wspierał swoją matkę.

Czasami myślałam, że nienawidzę mojego męża, ale był dobrym ojcem. Spędzał z Oleńką niewiele czasu, uważając, że to kobieca sprawa, ale miłość między córką a ojcem była nieziemska. Oleńka kipiała radością, gdy tylko zobaczyła Adama. A on sam wybuchał uśmiechem na widok córki.

Tego samego dnia czekałam na męża do piątej wieczorem. W tym czasie gorący kurczak był w piekarniku, a pachnąca zupa czekała na Adama na kuchence. Mój mąż nie pojawił się o piątej, szóstej ani nawet ósmej. Świętował zwycięstwo swojej ulubionej drużyny z przyjaciółmi aż do poprzedniej nocy, nie uprzedzając mnie.

Przyszedł późno, mówiąc od drzwi, że jest głodny. Zupa była już oczywiście zimna. W furii mój mąż zaciągnął garnek do naszej sypialni i... wylał go na podłogę! Potem zażądał, żebyśmy to posprzątali.

Moim pierwszym odruchem był płacz, ale wzięłam się w garść. Widząc mój pozorny spokój, Adam zaczął się niepokoić. Zaczęłam się ubierać, wzięłam dużą torbę i spakowałam swoje ulubione rzeczy. Słysząc, że dzwonię po taksówkę, mój mąż krzyknął:

"Co ty wyprawiasz? Próbowałaś nakarmić mnie zgniłą zupą, a teraz uciekasz? Gdzie zabierzesz swoją córkę? A kto mi ugotuje świeże jedzenie?

Moja córka zostanie z tobą, a ja idę do domu mojego przyjaciela. Kiedy znajdę mieszkanie, dam ci znać i zabiorę ze sobą Annę. I niech twoja matka ci gotuje!

Wtedy nie wierzył, że mówię poważnie. Owszem, serce bolało mnie z powodu córki, ale wiedziałam, że Adam jej nie zostawi. W firmie, w której pracowałam przed urlopem macierzyńskim, czekali na mnie z niecierpliwością. Zaproponowali nawet, że podniosą mi pensję, jeśli wrócę do nich wcześniej. Jednocześnie większość funkcji można wykonywać zdalnie.

Chodziłam do pracy, a wieczorami szukałam odpowiedniego mieszkania. Mój mąż ciągle do mnie dzwonił. Groził mi lub próbował zmusić do litości, ale byłam nieugięta.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie teściowa. Krzyczała, że jestem złą matką i że odbierze mi prawa rodzicielskie. Nie posłuchałam jej. Tydzień później zaczęła mówić inaczej:

Moja córko! Wracaj do Adama, nie mam już siły. On cały czas potrzebuje jedzenia. Nie mogę cały czas gotować, a na głowie mam Annę. Wracaj, kochanie, pomogę ci, jak tylko będę mogła.

Nie, Marto. Niedługo odbiorę córkę i będzie pani miała więcej czasu. Sama ją tego nauczyłaś, więc cierp!

Wkrótce wynająłem przytulne mieszkanie dla Anny i dla mnie. Adam krzyczał, że nie odda mi córki, ale teściowa zajmowała się wnuczką. I wyraźnie powiedziała, że nie może dłużej siedzieć z dzieckiem.

Ale teraz było mi łatwiej! Moja córka dostała wspaniałą nianię, która opiekowała się Anną, podczas gdy ja chodziłam do biura. Ponieważ większość pracy wykonywałem zdalnie, dużo czasu spędzałem z dzieckiem sam na sam.

Nawet po rozwodzie Adam i jego matka przez długi czas próbowali mnie odzyskać. Na zmianę przychodzili do nas i narzekali na siebie nawzajem. Adam narzekał, że matka nie chce mu gotować smacznego, świeżego jedzenia. A moja teściowa była oburzona, że nawet w weekendy jej syn nie dawał jej spokoju - domagał się gorącego barszczu i domowych pierogów!