Ona i moja mama pomyślały o tym i zdecydowały, że mieszkanie i dacza mojej babci powinny przejść na mojego brata, ponieważ jest mężczyzną, następcą rodziny. Ale ja powinnam zająć się babcią. Mojej matce już jest ciężko, a ja jestem młodą kobietą. Ale z jakiegoś powodu odmówiłam tego zaszczytu.

W naszej rodzinie zawsze panował "kult męskich spodni". Zarówno moja babcia, jak i mama były rozwiedzione, a ich życie osobiste nie układało się najlepiej, więc prawie tańczyły wokół mojego młodszego brata. Ostatni cukierek szedł do Andrzeja, najlepszy kawałek szedł do Andrzeja, słodkie jagody z daczy - cóż, masz pomysł.

Przy takim podejściu do wychowania nie dziwiło, że Andrzej traktował nas wszystkich jak służących. W całym moim życiu nie pamiętam, żeby pozmywał naczynia, ugotował sobie jajko czy sam wrzucił pranie do pralki.

- Mężczyzna nie powinien mieszać się w sprawy kobiet.

Och, jaka byłam wściekła na takie rozumowanie i zachowanie mojej mamy i babci. Ileż to razy strajkowałam, zwłaszcza w dziewiątej i jedenastej klasie, kiedy musiałam zdawać egzaminy. Musiałam się uczyć, więc głowa mi puchła, a mama i babcia na zmianę dzwoniły.

Popularne wiadomości teraz

"Urodziłam dwójkę dzieci od teścia, bo mój mąż nie miał pojęcia. Chciałam powiedzieć prawdę, ale obiecałam teściowej, że będę milczeć"

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Całe życie zdmuchiwałam z ciebie kurz, a ty poszedłeś do swojej kochanki: to twoja wina"

Rodzice Anny nie wzięli udziału w ślubie, mówiąc swojej jedynej córce, że to małżeństwo nie przetrwa

- "Jesteś w domu? Spotkałaś się z Andrzejem i nakarmiłaś go obiadem? Dlaczego jesteś jeszcze w szkole? Jakie zajęcia przygotowawcze? Wracajmy szybko do domu, dziecko jest głodne, a ona gada głupoty!

Kiedy byłam w dziewiątej klasie, mój brat kończył piątą. Potrafił już obsługiwać kuchenkę mikrofalową. Biorąc pod uwagę, że był mniej więcej mojego wzrostu, nie miał też problemów z wyciągnięciem zupy z lodówki. Ale nie, musiałem wyjść z klasy i biec do domu, żeby nakarmić głodującego chłopca. A potem musiałam siedzieć i odrabiać z nim lekcje.

W jedenastej klasie sytuacja była taka sama, chociaż mój brat już dorósł. Nie stał się bardziej samodzielny, dzięki mojej mamie i babci. Jak w ogóle udało mi się zdać egzaminy, pozostaje dla mnie tajemnicą. Ale nikt specjalnie nie cieszył się z mojego sukcesu.

- Ale po co dziewczynie edukacja? Trzeba dążyć do zbudowania silnej rodziny, wychować dzieci, zadowolić męża, zająć się domem. Twoja mama ma wykształcenie i co z tego?" - powiedziała moja babcia.

Nie chciałam gorączkowo szukać męża, ciągnąć go do urzędu stanu cywilnego, a potem zabić się, bo odszedł do kobiety, która nie była zbyt dobra w pracach domowych.

Chciałam studiować w pełnym wymiarze godzin, ale od razu powiedziano mi, że nikt nie zapłaci za moją edukację. Powiedzieli, że nie ma sensu się rozpieszczać i przelewać dodatkowych pieniędzy.

Spakowałam się więc i wyjechałam z domu, zostawiając mamę i babcię, by martwiły się o Andrzeja. Znalazłam pracę na własną rękę, potem wyprowadziłam się od koleżanki i zamieszkałam w wynajętym pokoju, a rok później zaczęłam studia zaoczne. Z mamą i babcią kontaktowałam się tylko w wakacje. Same do mnie nie dzwoniły, nie było czasu.

W dodatku były na mnie złe. Ponieważ nie mieszkałam już z nimi, babcia musiała zrezygnować z pracy, żeby karmić wnuka obiadami i nie zostawiać go samego w domu. Przypomnieli sobie o moim istnieniu, gdy Andrzej skończył osiemnaście lat i zbliżało się wojsko. Musiałem zapłacić dużo pieniędzy, żeby go stamtąd wyciągnąć.

Nie miałam pieniędzy i nie zamierzałam ich szukać. To zszokowało moją mamę i babcię. Jak to jest nie chcieć zrobić czegoś dla dobra Andrzeja? Mieliśmy wielką, wielką kłótnię i nawet oficjalnie powiedziano mi, że nie mam już domu. Chociaż na przestrzeni lat byłam tam trzy razy.

W rezultacie mój brat nie wstąpił do wojska, jakoś tę sprawę załatwili. I zostałam odcięta od rodziny na następne siedem lat. Nie mogę powiedzieć, że bardzo mnie to zdenerwowało.

Skończyłam studia, zmieniłam pracę, wzięłam kredyt hipoteczny, poznałam faceta i zamieszkałam z nim. Mieszkamy razem od dwóch lat i zastanawiamy się nad pójściem do urzędu stanu cywilnego. Moi krewni nic nie wiedzą o moim życiu. Ale pewnego dnia otrzymałem niespodziewany telefon.

To była moja matka, która zadzwoniła do mnie, jakby nie było siedmiu lat ciszy, i zaprosiła mnie do odwiedzenia. Czułam, że czegoś ode mnie potrzebują, ale zdecydowałam się pojechać. Pomyślałam, że będzie ciekawie. I nie pomyliłam się.

Mój brat, babcia i mama spotkali się ze mną. Od razu przekazali mi wspaniałą wiadomość - Andrzej się żeni. Nawet dla przyzwoitości zapytali mnie, co u mnie słychać. Widać było, że nie byli zbytnio zainteresowani moją odpowiedzią, więc dałam im ogólną wymówkę.

- Sprawa wygląda tak. Andrzej się żeni i musi gdzieś zabrać żonę. Babcia zostawia mu więc swoje mieszkanie i domek. Trzeba więc zabrać babcię do siebie, ciężko jej żyć bez opieki.

Wydawało mi się, że wysłuchałam połowy rozmowy, ponieważ nie widziałam żadnego związku między pozostawieniem spadku mojemu bratu a wprowadzeniem się mojej babci do mnie.

- "Dlaczego nie tobie?" Spojrzałam na mamę. Nawet nie zadałam sobie trudu, by zapytać, dlaczego Andrzej nie odczuwa tej radości - to było oczywiste.

- "Właściwie to ja też nie młodnieję, ciężko mi!

- Dobrze. To niech Andrzej się tym zajmie. On to odziedziczył, więc powinien się tym zająć.

- On jest mężczyzną! A jeśli będę potrzebowała pomocy przy myciu? "O czym ty mówisz?" babcia była oburzona.

Powiedziałem jej, że mój brat wkrótce będzie miał żonę, która będzie mogła zaangażować się w tę zbożną pracę. Mając trzypokojowe mieszkanie i daczę, mogłem trochę poskromić swoją dumę.

- No i jeszcze jedno! Ona jest twoją babcią, ale kim jest dla twojej synowej?

- Dla mojej synowej jest pracownikiem charytatywnym, który uratował ją przed kredytem hipotecznym.

Zabawne jest to, że mój brat przez całą rozmowę siedział na telefonie, jakby ta rozmowa w ogóle go nie dotyczyła. Albo był pewien, że wszystko zostało postanowione i teraz tylko otrząsa się z formalności.

Ale byłam przeciwna zabraniu babci do siebie. A gdzie mogłabym zamieszkać? Mam jednopokojowe mieszkanie z kredytem hipotecznym, gdzie mieszkam z moim chłopakiem. Moja mama ma dwupokojowe mieszkanie, mój brat ma trzypokojowe mieszkanie, a ja muszę zabrać babcię. Spadek mnie ominął, ale to ja muszę sobie radzić ze wszystkimi bólami głowy.

Moja matka i babcia nazwały mnie małostkową, najemną kobietą, która nie dba o swoją rodzinę i udławiłaby się groszem. I niech tak będzie. Ale nie zamierzam zgadzać się na ich szalone pomysły. Jeśli chcą maksymalnie ułatwić życie Andrzejowi, to proszę bardzo, niech tworzą muzykę, ale nie moim kosztem.

A ja miałam pecha pod każdym względem. Jestem starsza i urodziłam się dziewczynką. Dlatego musiałam ścielić bratu łóżko, uczyć go do ósmej klasy, karmić śniadaniami i obiadami, bo "chłopak nie powinien sam sobie gotować, gdy w domu jest tyle kobiet".

Pisaliśmy również o: "Urodziła się nasza córka i próbowałam dodzwonić się do męża, ale nie odbierał telefonu. I wtedy dowiedziałam się, co naprawdę się stało"

Może zainteresuje: "Oszczędzałam przez lata, aby spłacić dług siostrze. Ale gdy tylko wręczyłam jej pieniądze, zaskoczyła mnie swoim oświadczeniem"

Przypominamy o: Anna Mucha ogłasza wspaniałe wieści. Fani szczęśliwi jak nigdy. "Ogromne gratulacje Pani Aniu"