Jeśli chodzi o codzienne życie, jest najbardziej niepełnosprawną osobą. Nie potrafi niczego posprzątać ani ugotować. Po prostu stoi, mruga oczami, mówi, że nie umie, nie potrafi, nie wie.
Nawet kiełbasę i ser kupuje w plasterkach, bo boi się sama pokroić, a jak już to zrobi, to są takie kawałki, że można by wykarmić całą ulicę.
O tym, że synowa nie jest dobrą kucharką, przekonałam się po ślubie syna. Zaprosili mnie, stół nakryty, wszystko wyglądało przyzwoicie.
Spróbowałam sałatki i jest kwaśna. Musi być już zepsuta. Zapytałam synową, kiedy ją ugotowała i jak przechowywała. Powiedziała mi, że nie ugotowała jej sama, tylko kupiła w sklepie.
Dlaczego, zapytałem, w sklepie? Nie miałaś czasu, czy co? Wyglądało na to, że umówiliśmy się z góry. Czy coś się stało, zapytałem? "Cóż, po prostu nie mogłam sobie wyobrazić, jak można zaprosić gości i zastawić stół kupionymi w sklepie sałatkami wątpliwej jakości".
„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Rodzice i siostra najprzystojniejszego tureckiego aktora Buraka Ozcivita.
Najmniejszy pies świata imieniem Toudi żyje w Polsce
Moja synowa spuściła głowę, ale potem powiedziała, że nie jest zbyt dobra w gotowaniu. Zaczęłam ją pytać, co potrafi ugotować. Z jej jąkania zrozumiałem, że jest dobra tylko w parzeniu herbaty.
Nic nie powiedziałam, nie robiłam jej wyrzutów, myśląc, że z czasem nauczy się sprzątać i gotować, skoro nie nauczyła się tego w domu, choć było to dziwne.
Dziwne, bo swatka, matka mojej synowej, jest specjalistką od wszystkiego. Sama robi pierogi, ciasta, przetwory, sałatki i w ogóle jej stół jest zawsze pełny, a gotuje tak pysznie, że można połknąć język. A tu moja córka nie umie gotować.
- No wiesz, starałam się ją chronić przed codziennością. Pamiętałam, jak moja matka biła nas, gdy byłyśmy dziećmi, i nie chciałam tego dla mojej córki. Myślę, że w dorosłym życiu będzie miała tego pełną łyżkę" - przyznała swatka, gdy zapytałam ją, jak do tego doszło.
Ale minęły cztery lata, odkąd mój syn się ożenił, a moja synowa nadal nie nauczyła się gotować. Jedzą na wynos albo półprodukty przygotowane przez mojego syna.
Mają nawet sprzątaczkę, która przychodzi do nich, chociaż sprzątanie ich jednopokojowego mieszkania to śmiech. A sprzątaczka kosztuje, i to sporo. Dodajmy do tego dostawy co drugi dzień - i już wiadomo, na co idzie rodzinny budżet.
Przecież młodzi ludzie nie kąpią się w pieniądzach, są zadłużeni jak jedwab. Kupują samochód i muszą spłacać kredyt, albo jadą na wakacje i biorą pożyczkę. Wydają też pieniądze na sprzątaczkę i dostawę jedzenia.
Nie ma sensu nic mówić mojemu synowi, od razu zaczyna kręcić, oburzony, że wtrącam się w jego życie, ale on jest ze wszystkiego zadowolony. Z czego jest zadowolony?
Gdyby nas siedmioro siedziało na ławkach, nie mając czasu usiąść, nie powiedziałabym ani słowa o sprzątaczce i dostawie jedzenia. Tak, to wspaniałe mieć taką pomoc, ale w naszych czasach nie mieliśmy takich korzyści.
Ale oni nie mają nawet jednego dziecka, a w tym tempie to jeszcze nie wiadomo czy będą mieli dziecko. Bo nowożeńcy najpierw spłacą kredyty, zrobią remonty, a potem pomyślą o potomstwie.
Ale oni będą spłacać te kredyty przez sto lat, bo nie mają wolnych pieniędzy, a czasem nawet nie starcza im do pensji, więc proszą o pożyczkę!
Powiedziałam synowej, żeby nauczyła się sama gotować, to będzie sto razy tańsze niż zamawianie z dostawą. Musisz sama posprzątać dom - masz jednopokojowe mieszkanie bez dzieci i zwierząt. Jeśli nie dajesz rady sama, jeśli jesteś zmęczona, jeśli jest ci ciężko, poproś męża, on umie gotować i sprzątać, więc niech spróbuje.
Moja synowa tylko mruży oczy i znowu zaczyna swoją śpiewkę - nie umiem, nie wiem, nie wiem jak. A czy ty, moja droga, próbowałaś wiedzieć i umieć? W trzy lata mogłabyś nauczyć się gotować zupę i dusić ziemniaki z mięsem.
Jej mama jest świetną rzemieślniczką i nie odmówiłaby córce pomocy. Mój syn zrobił wtedy ze mnie skandal, mówiąc, że podrywam jego żonę. Teraz nie powiem im ani słowa więcej, niech sami zrozumieją. Ale nie pożyczymy im też więcej pieniędzy. Jeśli chcą żyć jak hrabiowie, niech nauczą się zarabiać lub oszczędzać.
Pisaliśmy również o: Ordynator zwrócił się do mnie z nietypową propozycją przyjęcia dziecka, które porzuciła matka. Trudna decyzja
Może zainteresuje: Niespodziewane zakończenie Sylwestra: Nagranie z zatrzymania Daniela Martyniuka obiegło internet
Przypominamy o: Marcin Hakiel komentuje zaręczyny Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. Odpowiedział tylko jednym zdaniem