- Co cię to obchodzi? Żyjesz tak, jak ci się podoba. Z takim mężczyzną nie można robić nic innego... Masz szczęście, Marta, och, szczęście! Tylko nikt nie widział, jak naprawdę żyłam.

A nie żyło mi się dobrze przez kilka lat, delikatnie mówiąc, małżeństwa z Andrzejem. Poznaliśmy się z Andrzejem w pracy. Nasze firmy zaaranżowały spotkanie, poznaliśmy się, a ja od razu oczarowałam go swoją charyzmą.

A może on kłamał. Generalnie oboje mieliśmy około 30 lat. Nie odwlekaliśmy tej sprawy, żeby uniknąć pytań typu: "No to kiedy? A kiedy wnuki?". Zanim się pobraliśmy, Andrzej często rozpieszczał mnie prezentami i komplementami, ale potem przestali.

Na początku wszystko było w porządku: jeździłam samochodem, często organizowałam romantyczne kolacje dla męża, a potem zaczęłam zauważać, że nie reaguje na te kolacje zgodnie z oczekiwaniami.

Andrzej pokazał swoje prawdziwe oblicze, a tym prawdziwym obliczem jest chciwość w ciele: "No i po co kupujesz takie drogie ryby? Na rynku można znaleźć rybę 100500 razy tańszą".

Popularne wiadomości teraz

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Albo moje ulubione: "Moja droga, jesteś już piękna, młoda, zadbana... czy naprawdę potrzebujesz tych zabiegów za pół królestwa? Na szczęście zarabiałam prawie tyle samo co Andrzej, więc mogłam wydawać na własne zachcianki.

Co najważniejsze, Andrzej zawsze kupował najdroższe rzeczy przed przyjazdem znajomych czy krewnych.

Sam dobrze zarabiał, więc nie musiał oszczędzać, a chciał pochwalić się swoim życiem przed przyjaciółmi.

Ogólnie rzecz biorąc, kiedy mój mąż powiedział mi, że zakochał się w innej kobiecie, byłam zdenerwowana, ale zebrałam się w sobie i poszłam do swojego mieszkania, które wynajmowaliśmy od dłuższego czasu.

Och, jak ja wtedy wyzdrowiałam... Pewnego razu, kiedy poszłam po swoje rzeczy zostawione przez mojego byłego, zostałam zawołana do kuchni przez jego nową kochankę:

- "Marta, on nawet nie pozwala mi zrobić sobie paznokci. Z nim nie da się żyć... Jak ty z nim żyłaś tak długo?

- Sama się utrzymywałam, kochanie". Nowa dziewczyna nie została długo. Była ładną dziewczyną, ale nie wytrzymała z Andrzejem dłużej niż rok. Biedaczka sama nie zarabiała pieniędzy... Wyobrażam sobie, jak było jej ciężko.