Mamy działkę na wsi, więc któregoś dnia sąsiadka zatrzymała mnie z pytaniem: "Natalia, co tam się dzieje z ciocią Anną?"
Nie wiem, o co jej chodzi. Ciocia Anna jest moją ciotką. Mieszka w mieście. Ma 80 lat, ale wciąż jest dość energiczna i samowystarczalna.
Chodzę do niej tylko po to, by przynieść jej jedzenie. A ona odwiedza nas, żeby porozmawiać, kiedy się nudzi. Mamy dobre relacje.
"Wszystko było w porządku, byłam u niej dzisiaj" - odpowiedziałam ostrożnie. Mogłam odwiedzać ciotkę kilka razy dziennie, na wszelki wypadek, ponieważ była starszą osobą.
Chcę dodać, że niedawno rozmawiałam z żoną siostrzeńca mojej ciotki. Zaproponowała mi opiekę nad ciocią, w zamian za co pozwoliła jej przepisać na nas mieszkanie.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Najmniejszy pies świata imieniem Toudi żyje w Polsce
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Zastanowiłam się i odmówiłam, ciocia jest jeszcze w takim stanie, że nie wymaga specjalnej opieki, nie jest mi trudno zanieść jej obiad, a nie chcę się kłócić z krewnymi z powodu mieszkania.
Zwłaszcza, że mój siostrzeniec nigdy o niczym takim nie wspominał, może to był pomysł jego żony.
Mężczyzna jest bardzo surowy, a kobieta miła i słodka. Namawiają ją, żeby oddała im mieszkanie i grożą, że jej krewni oddadzą ciotkę do domu opieki. Zastanowiłam się nad tym, nie zauważyłam żadnych obcych na naszym podwórku, a sama ciotka nie skarżyła mi się.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że sąsiad mówił o mnie i moim mężu. Ja jestem miłą kobietą, która próbuje udobruchać ciotkę, a mój mąż jest surowym mężczyzną.
On naprawdę nie pozwala sąsiadce z góry zbytnio wpływać na jego prawa, tak zasłużył sobie na tę sławę. A jak inaczej się zachować, skoro już dwa razy zalała i nawet nie uważa za stosowne przeprosić.
Wyjaśniłem sąsiadce sytuację i patrzyłem, jak mruży oczy. Sąsiadka nie spodziewała się takiego zakończenia, być może liczyła na ciekawy ciąg dalszy historii, ale w rzeczywistości wszystko okazało się prostsze.
Wystarczyło się uśmiechnąć i opowiedzieć mężowi o tym, jak zostaliśmy opisani jako oszuści.
Tak się robi bezinteresowne uczynki, a w rzeczywistości jest się podejrzewanym o pogoń za zyskiem.
Nie mam żadnego pożytku z mieszkania mojej ciotki. Mamy domek na wsi, w dodatku obok lasu. Truskawki są dojrzałe, pójdę trochę nazbierać.
Moje dzieci uwielbiają placki z truskawkami i kompot truskawkowy. I niech moja ciotka żyje jeszcze sto lat, żeby nikt się nie skusił na jej mieszkanie.
Kwestia mieszkania naprawdę psuje ludzi. Tak kiedyś mówili klasycy. Co sądzicie o tej sytuacji?