W wieku sześćdziesięciu siedmiu lat. Voucher dla dwóch osób! Oczywiście był już wcześniej nad morzem. Wynajął pokój w sektorze prywatnym z żoną i dziećmi. Był też w sanatorium, gdzie na własny koszt leczył serce. Ale to było wiele lat temu. A teraz — darmowy voucher na dwa tygodnie!

Moja żona się martwiła. Co z wnukami, kotem, daczą, ogrodem? Ale wszystko było załatwione. Dzieci obiecały zająć się kotem, wnuki są już prawie dorosłe, a sąsiedzi pomogą w daczy, to dobrzy ludzie.

... W domu wypoczynkowym pisarz natychmiast zaprzyjaźnił się z grupą młodych aktorów i dramaturgów. Nie mieli nawet trzydziestu lat! I tacy weseli, interesujący, dobroduszni ludzie. Uważnie słuchali pisarza, śmiali się z jego żartów, chwalili jego książki — był sławnym pisarzem.

Andrzej poczuł się młody i pełen wigoru. Patrzył na starszą żonę o pełnych kształtach z nieukrywanym zdziwieniem: kiedy Maria zdążyła się tak zestarzeć? Chodzi powoli. Brakuje jej tchu. Ciągle opowiada o gospodarstwie, o leczeniu, pyta, czy nie zapomniał wziąć leków... Liczy pieniądze; wydali za dużo, czereśnie można było kupić taniej na innym targu.

Młodzi wybrali się na spacer — postanowili pójść do latarni morskiej. Pisarz założył nowe białe spodnie, koszulkę z napisem „I'm cool!” po angielsku i spryskał się wodą kolońską. On też poszedł — zaprosili go nowi znajomi.

Popularne wiadomości teraz

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

Ale jego żona została. Gdzie by poszła ze swoimi żylakami? A z nią jest nudno. Powiedziała to szczerze. Będzie siedziała na plaży przy leżaku. „Oczywiście, że pójdziesz”, powiedziała Maria, „widzę, jak bardzo tego chcesz!

I pisarz poszedł. Radośnie i wesoło. Był jeszcze jeden sekret — podobała mu się dziewczyna Joanna. Ciemna, szczupła, lekkich obyczajów, z długimi czarnymi włosami. Była taka wesoła. Śmiała się najgłośniej z żartów pisarza.

Andrzej nie miał złych intencji. Po prostu lubił młodą, wesołą aktorkę. I ogólnie lubił jej towarzystwo. Czuł się młody i silny, pełen entuzjazmu. Szedł po kamykach razem z innymi, energicznie i szybko. W pobliżu lśniło morze. Wszyscy śmiali się i radowali, rozmawiając z ożywieniem.

Pisarz nagle zdał sobie sprawę, że idzie powoli. Chciał dodać krok, ale nie mógł. Nie mógł nic zrobić. Był zmęczony. Nie mógł nadążyć za swoimi młodymi przyjaciółmi. Chociaż tak bardzo się starał!

Było gorąco. Chodzenie po kamykach nie było zbyt wygodne. A jego letnie lekkie buty były ciężkie, może to przez buty? Pisarz szedł z całych sił. Uśmiechał się, uśmiechał się na siłę, żeby nikt nie zauważył, że jest mu ciężko.

Ale nikt nie zauważył. Śmiali się, żartowali, śpiewali, biegali za sobą, bawili się... I szli dalej, nie odwracając się. Nie ze złośliwości; po prostu dali się ponieść rozmowie, morzu, słońcu, młodości i radości z ruchu. Radość życia. Szli we własnym tempie, to wszystko. I nikt nie zauważył, że pisarz został daleko w tyle.

I nawet nie zawołał. Co byś krzyknął? „Poczekaj na mnie, jestem stary i zmęczony?” - to wstydliwe i śmieszne.

Towarzystwo zniknęło za zakrętem. Pisarz usiadł na szarych kamykach. Ledwo mógł oddychać. I noga go bolała — staw. I serce mu waliło...

Nie zauważył zbliżającej się Marii. Nie odszedł daleko. Maria zobaczyła go i podeszła pod palące słońce. Miała na sobie śmieszne pantofle i biały koronkowy kapelusz. Była zdyszana od pośpiechu. Zapytała mnie: Wszystko w porządku? Siedziałeś tak dziwnie. Przestraszyłam się.

Andrzej powiedział, że wszystko jest w porządku. Wszystko jest absolutnie w porządku, Mario. Wszystko jest w porządku. Usiądź ze mną.

Żona usiadła obok niego na kamyku. Mąż objął ją za pełne ramiona, całe w piegach. Albo w plamki starcze... I siedzieli pod słońcem, które zaczynało zachodzić; patrzyli na fale bezkresnego morza. A potem powoli udali się do domku letniskowego.

Odpocząć. I szli ramię w ramię wzdłuż fal, powoli i z przyjemnością. Razem. W tym samym tempie. Rozmawiali cicho o wnukach, o kocie i o miłości. I śmiali się cicho, wspominając dobre rzeczy. I wszystko znów było dobrze. Tak jak powinno być.