Teraz nie wiem, co robić. Nie chcę popełnić błędu, ale nie mam się kogo poradzić...
Moje pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem. Wszystko odbyło się za obopólną zgodą obu stron. Chociaż podjęcie tej decyzji zajęło nam dużo czasu, wiedzieliśmy, że była ona słuszna. Jedyną rzeczą, która trzymała nas razem, był nawyk i nasze wspólne życie. Ale czy to wystarczy do szczęśliwego życia małżeńskiego?
Mimo to, po rozstaniu pogrążyłam się w strasznej depresji z powodu poczucia samotności. Później jednak poznałam Michała i wszystko nabrało nowych barw. Przyznaję, że byłam szczęśliwa, że znów mogę kochać i być kochaną.
Szybko zrodziły się między nami romantyczne uczucia, które szybko się rozwinęły. Po dwóch tygodniach randek Michał wprowadził się do mnie. Wkrótce poznałam jego rodziców, którzy nazwali mnie swoją synową. Wydawało się, że w końcu znalazłam bratnią duszę, z którą spędzę resztę życia.
Nic dziwnego, że nie miałam wątpliwości, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Pomimo wszystkich możliwych zagrożeń, chciałam urodzić nasze dziecko razem.
Jednak Michał nie podzielał moich pragnień. Zareagował chłodno na wiadomość o dwóch paskach i powiedział, że nie zostanie ojcem. Tego wieczoru mój mąż mnie zostawił. Oczywiście kontynuowanie naszego związku nie wchodziło w grę. Po co mi taki partner? Nie jest gotowy wziąć odpowiedzialności za swoje czyny i zaniedbuje mnie. Jakim byłby człowiekiem? Na pewno nie kimś, na kim można polegać.
Teraz moja stara depresja powróciła i przykryła mnie swoją głową. Nie wiem, co robić. Z jednej strony dziecko może stać się moim sensem życia, które przyćmi uczucie samotności. Z drugiej strony, wychowanie dziecka wymaga wiele wysiłku i nie wiem, czy dam radę sama. Ale oddanie dziecka jest niezwykle trudne...
Jak myślisz, co powinna zrobić kobieta w tak trudnej sytuacji? Czy powinna ryzykować swoje życie dla dobra dziecka?