W tamtych czasach była to nowość dla wielu ludzi, więc pieniądze zarabiało się dość łatwo. A firma szybko się rozwijała.

Popyt również szybko rósł. Kupiłem mieszkanie w nowym budynku, samochód, który nie był tani. I wtedy poznałem moją Annę na jednym z lokalnych konkursów piękności. Była nie tylko piękna, ale i inteligentna: właśnie ukończyła studia z czerwonym dyplomem.

Po około sześciu miesiącach naszego związku oświadczyłem się Annie i uzyskałem jej zgodę. Do założenia rodziny podszedłem odpowiedzialnie. Postanowiłem od razu uzgodnić, kto będzie pełnił jaką funkcję w małżeństwie.

Byłem gotowy zapewnić rodzinie środki finansowe. Moja żona miała zająć się całym domem, porodem i dziećmi. Nic nie dezorientowało Anny. Zaakceptowała mój plan.

Przez lata wspólnego życia urodziło nam się dwoje dzieci i zbudowaliśmy ogromny dom. Próbowałem swoich sił w nowych niszach biznesowych. Otworzyłem małą fabrykę słodyczy. Potem warsztat szycia odzieży roboczej.

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Zarabiałem dużo pieniędzy, moje dzieci dorastały, a w domu wszystko było wspaniałe. Oczywiście z czasem znudziłem się moją żoną. Wszystkie jej zainteresowania skupiały się na domu i dzieciach. Ona sama to poczuła i zdenerwowała się.

Zacząłem prosić ją o założenie firmy. Postanowiliśmy zainwestować w kwiaciarnię. Po sześciu miesiącach mojej żonie się to znudziło. Nie chciała robić bukietów - oszczędzała ręce. Popełniała błędy przy dostawach. Nie rozumiała księgowości.

Ogólnie rzecz biorąc, sklep został zamknięty.

A ja miałem nowe projekty. Zacząłem dużo podróżować za granicę. Jakoś nie miałem czasu na zabawianie żony. Cóż, miała wystarczająco dużo pieniędzy, aby chodzić do kawiarni z przyjaciółmi, sklepów i salonów.

Podczas moich rzadkich wizyt w domu zauważyłem, że Anna jakoś się ożywiła. Myślałem, że wymyśliła sobie jakiś biznes lub hobby. Zaczęła prosić o więcej pieniędzy. Wszystko szło dobrze, moja żona była wesoła, dzieci dobrze odżywione, dobrze ubrane. O co więcej mogłem prosić?

Zapytałem ją tylko, na co wydała pieniądze. Powiedziała, że zdecydowała się na nowy kurs

Po jakimś czasie wróciłem z podróży służbowej, a moja żona znów była przygnębiona. Postanowiłem więc spędzać z nią jak najwięcej czasu. Pojechaliśmy razem nad morze na dwa tygodnie.

Wydawało się, że trochę się poprawiła, ale nie do końca.

W ciągu jednego dnia pieniądze znów zniknęły z karty. Niezła sumka. Postanowiłem porozmawiać z żoną. Zapytać ją, co się dzieje. Oczywiście na początku coś zmyślała. Zaczęła mi mówić, że chce przejść dodatkowe szkolenie, aby doradzać ludziom online jako psycholog.

Nie uwierzyłem jej. Powiedziałem, że nic mnie nie będzie kosztowało, aby dowiedzieć się, gdzie poszły pieniądze. To była prawda, chciałem tylko uzyskać odpowiedź od mojej żony. W końcu zalała się łzami i przyznała, że mnie zdradziła.

Okazało się, że kiedy byłem w trasie, Anna zarejestrowała się na portalu randkowym. Od razu napisał do niej jakiś facet. Wypili kawę i porozmawiali. Po kilku spotkaniach przespali się ze sobą. Moja kobieta rozkwitła, czuła się kochana, jak mówiła.

Po tygodniu związku poprosił ją o pieniądze. Najwyraźniej zorientował się po jej wydatkach, że nie jesteśmy biedną rodziną. Dała mu je, myśląc, że to pożyczka.

Wciąż prosił o więcej, grożąc, że w przeciwnym razie powie mi wszystko o ich romansie. Wtedy Anna spanikowała i zamiast odmówić, zaczęła wysyłać mu pieniądze. Na każde żądanie.

Oczywiście nie miała czasu na romans, więc była smutna.

Ale moja Anna upierała się, że wszystko jest inaczej, a ona potrzebuje miłości. Cóż, moja miłość do jej zachowania, oczywiście, całkowicie zniknęła. Nie zrobiłem skandalu. Dlaczego? Nie miałem ochoty i nie widziałem sensu.

Załatwiłem wszystko z szantażystą przez telefon. Zadzwoniłem do niego bezpośrednio z jej numeru i wyjaśniłem wszystko w bardzo stanowczy sposób. Był naprawdę zasmarkanym gnojkiem. Ciągle przepraszał i jąkał się. Biada temu kochankowi!

A Anna... A co z Anną? Od dawna nie mieliśmy żadnej namiętności. Dzieci dorosły i wyjechały na studia za granicę. Wracają, owszem, ale są kromkami chleba. Czy warto dla nich utrzymywać pozory małżeństwa? Nie sądzę.

Przygotujmy dzieci moralnie, wytłumaczmy wszystko, a potem się rozwiedźmy. Niech była miłość dalej szuka, gdzie chce. Ja mam inne sprawy na głowie.