Wieczorem zaczął padać deszcz — wiosenny, ciepły. Strumienie niosły płatki kwiatów bzu, które wyglądały jak fioletowe miniaturowe łódeczki spieszące się, by gdzieś dopłynąć. Wydawało się, że cały świat jest zahipnotyzowany i oszołomiony zapachem bzu przesiąkniętego deszczem... Lisa wracała do domu z pracy.

Wiedziała, że deszcz nie zmyje tego, czego doświadczyła. Z czasem będzie w stanie wybaczyć. Ale nie mogła zapomnieć. Zatrzymała się w pobliżu luksusowego krzewu bzu. Oparłam twarz o przemoczone, ciężkie gałęzie.

"Och, Maksymie, czy widzisz go tam na niebie jak ja... Wygląda na to, że jeszcze niedawno szukaliśmy liliowego szczęścia. Pięć płatków... Maksym zmarł, gdy Lisa miała dwadzieścia pięć lat, a jej córka zaledwie pięć...

Taka młoda, a już wdowa" - szeptano na pogrzebie... "Będzie ci ciężko samej z dzieckiem... To był taki dobry człowiek... Lisa nie zostanie długo wdową — znajdzie sobie kogoś. Była piękna, mądra...

Lisa była obojętna na oznaki zainteresowania ze strony mężczyzn. Nie mogła zapomnieć o Maksymie. Martwiła się, że obcy wuj nie pokocha jej córki. Nigdy nie wpuszczała nikogo do swojego życia. Aż dwa lata temu jej szef wysłał ją na seminarium do sąsiedniego centrum regionalnego.

Popularne wiadomości teraz

"Z żoną znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji. Przyjechaliśmy na działkę a tam chaos. Wykopałi wszystkie nasze kwiaty. Złodzieje zabrali całą truskawkę"

„Bóg wezwał moją teściową do siebie. Zabieramy teścia do nas. Mieli psa, dużego, czarnego i kudłatego. Zabraliśmy go, a on przyniósł nam wiele zmian”

Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”

Wiek to tylko liczba: "Kilka lat temu musiałem mieszkać u babci i dziadka. Kiedy odjeżdżałem, zostawiłem u nich prawie wszystkie swoje rzeczy"

- Zbierają tam menedżerów. Zaprosili kogoś od nas. Twój temat. "Grzegorz — przedstawił się nieznajomy — Lisa. - Jesteś stąd? - Z sąsiedniego regionu. - Mógłbym zaproponować ci spacer po mieście po naszych 'lekcjach'. O ile oczywiście nie masz innych planów. Mieszkam tutaj. Tylko nie myśl sobie, że w domu czeka na mnie rodzina. Jestem wiecznym kawalerem. Grzegorz znał historię każdej ulicy i starego domu.

Jego opowieści były ciekawe. Był też szarmancki, co cechuje wielu mieszkańców tego starego, dobrego miasta. Kiedy odwiózł Lisę do hotelu, zapytał ją: "Jeśli nie masz mnie dość, możemy jutro kontynuować naszą wycieczkę? Zgodziła się. Minął następny dzień i kolejny. Lisa chciała, aby seminarium trwało i trwało.

Musiała przyznać przed sobą, że Grzegorzowi się to podobało. Odprowadził Lisę do pociągu: "Żegnam się z tobą, co oznacza, że jeszcze się zobaczymy. Oczywiście za twoją zgodą. Grzegorz przyjeżdżał do miasta Lisy. Czasami wyjeżdżała do sąsiedniego regionu.

"Mamo", powiedziała kiedyś moja córka, "twój chłopak jest fajny". "Natalie, fajny jest w twoim wieku. Powiedziałabym, że jest dobrze wychowany i przyzwoity. "Przy okazji, następnym razem, kiedy Grzegorz przyjdzie, nie ubieraj się tak prowokacyjnie." - Mam teraz dziewiętnaście lat. Powinieneś zobaczyć, jak ubierają się niektórzy moi koledzy z klasy. Z czasem wizyty Grzegorza stały się rzadsze.

Tłumaczył, że ma dużo pracy. Za to jego córka częściej przyjeżdżała do sąsiedniego ośrodka regionalnego. Kiedy Lisa zapytała, skąd to nagłe zainteresowanie, Natalia odpowiedziała: "Byłam zmęczona siedzeniem w domu w weekendy. Pewnego razu Lisa chciała pojechać z córką, ale Natalia zaprotestowała:

"Mamo, nie jadę sama, jadę z przyjaciółmi. Pomyślą, że bierzesz mnie za rękę. Jeśli chcesz iść sama, zostanę w domu". Lisa jakoś nie zauważyła, że stosunek Grzegorza do niej nieco się zmienił. Było mniej czułości. Było mniej ciepła w tej relacji. A potem... Och, jakże bolesne i upokarzające jest to wspomnienie. Grzegorz przyszedł niezapowiedziany. "Jak miło", powiedziała Lisa, "Ale..."

"Przepraszam, te kwiaty są dla Natalii", odpowiedział, patrząc w dół. Widzisz, tak się złożyło... Natalia i ja... no cóż, chodzimy ze sobą.

I zdecydowaliśmy... - Jak się spotykacie? Gdzie?" Lisa nie mogła zrozumieć. "Mamo, nie masz pojęcia. Grzegorz mnie kocha, a ja kocham jego. - Kocha? Od kiedy? Mógłby być twoim ojcem. On...

- Mamo, jakie to ma znaczenie? Przepraszam. Postanowiliśmy się pobrać. Nie martw się, nie będziesz musiała wydawać pieniędzy na zabawę. Grzegorz wszystkim się zajmie... - Boże, jak ja mam przeżyć ten wstyd? Jakie grzechy popełniłam? Natalia, jak mogłaś? A ty Grzegorzu?" Tego samego dnia córka i Grzegorz wyjechali. Minął rok.

Natalia nigdy nie odważyła się odwiedzić matki. Dzwoniła tylko w ważne święta. "Cześć. Jak się masz? Cześć. Nic mi nie jest" - to było wszystko, co mówiła. Lisa nie spieszyła się z wizytą u córki i nowego zięcia. Dowiedziała się od kolegów Natalii, że jej córka zrobiła sobie przerwę na uniwersytecie.

"Nie wiem, co ci poradzić" - powiedziała o całym zajściu jej najlepsza przyjaciółka. "Sama nie wiem, co poradzić" - odparła Lisa. "Nie o Grzegorza się martwię, tylko o Natalię. Straciłam córkę." - To nie twoja wina." - Gdyby Maksym żył... ...Lisa nie zauważyła, że jest już przemoczona i zziębnięta." - Lisa, czy coś się stało?" - zawołał sąsiad z domu obok ze swojego samochodu.

Zgubiłeś coś pod tym krzakiem? Chodź, podwiozę cię. Przeziębisz się. - Uwielbiam bzy... - Moja zmarła żona też uwielbiała bzy. Posadziła je w całym domku. Nazywała go bzem. Następnego dnia po pracy Lisę czekała niespodzianka. Pod progiem jej mieszkania leżało naręcze bzu. Fiolet mieszał się z bielą. Mokre od utrzymującego się deszczu. Pachnące... " Sąsiad", uśmiechnęła się. Następnego dnia czekały nowe kwiaty.

"Dziękuję", mruknęła, przyciskając usta do oszałamiająco pachnących gałęzi. Deszcz bzu dawał Lisie szczęście. Do tej pory los stał, przerzucając się z nogi na nogę, na górze. Nie odważyła się podejść...

Pisaliśmy również o: "Pani mąż ma syna Michała, który jest w sierocińcu". Niedawno otrzymałam taki telefon

Może zainteresuje Cię to: Marcin Hakiel niespodziewanie pokazał zdjęcie z nową dziewczyną. Fani nie mogli uwierzyć własnym oczom

Przypominamy o: Minął rok od rozwodu. Spotkałem moją byłą żonę, a raczej to, co z niej zostało. Stała się zupełnie inna