Nadszedł czas powrotu do domu. Do jej jednopokojowego mieszkania. Zrobi remont po lokatorach, kupi nowe meble.

Ja wracam" - powiedziała córce Anna. "Katarzyna, po co ty chodzisz do tego drzewa?" zapytał kiedyś Henryk.

To dobre miejsce na modlitwę" - odpowiedziała. Na skraju farmy Henry'ego rosło stare drzewo.

Omiatane wiatrem, z lekko suchymi gałęziami, przypominało kobiecie o jej losie. "Panie, pobłogosław moją świętą ziemię, moje dzieci i wnuki" - zaczęła modlitwę Katarzyna.

- I wybacz im... Henry zdjął swój kowbojski kapelusz, gdy Katarzyna się modliła. Szanował Katarzynę i jej modlitwę w słowiańskim języku, którego nie rozumiał.

Popularne wiadomości teraz

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

Katarzyna wracała do domu. Przez piętnaście długich lat pracowała w dalekiej Ameryce. Oszczędzała pieniądze nie dla siebie, ale dla swoich dzieci, a później wnuków. Wierzyła, że za bilet do domu może kupić tyle rzeczy dla syna i córki...

A spotkanie z ojczyzną odłożyła na później.

Kiedy dzieci skończyły studia, wyszły za mąż, kupiły mieszkania, doczekały się wnuków, zdecydowałam, że czas wracać do domu. Do swojego "Chruszczowa".

Zrobi remont po lokatorach, kupi nowe meble...

- Wracam" - powiedziała Katarzyna podczas rozmowy z córką Anną. "Mamo, żartujesz, tu są straszne ceny! Życie jest drogie. Masz wnuki!

"Kto im pomoże? - Anna załamywała ręce - Adam często choruje. Leki...

Anno, twój brat ma dobrą pracę, jego żona też.

Ja też pomogłam" - usprawiedliwiała się Katarzyna.

- Mamo, tych pieniędzy było jak piasku. A dom wynajęliśmy lokatorom na trzy lata. Nie możemy ich teraz wyrzucić. A każdy grosz kapie.

Zostań w Ameryce jeszcze półtora roku, póki masz lokatorów. Zarobisz jeszcze trochę pieniędzy" - przekonywała mnie córka.

- "Ostrzeż lokatorów jeszcze raz: półtora roku i ani dnia dłużej!" - przerwała jej Katarzyna.

- I naucz się mieszkać sama z Adamem.

Mamo, co się z tobą dzieje? Ty... Katarzyna nie chciała już słuchać Anny. Zrozumiała, że nie jest potrzebna ani córce, ani synowi. I to tak niesamowicie bolało!

Cholera! - Co ja teraz zrobię?" - zapytała samą siebie.

- "Rzuciłam pracę. Za tydzień muszę opuścić wynajmowane mieszkanie. A bilet do domu? Muszę zadzwonić do Doroty i powiedzieć jej, że nie muszę jechać na lotnisko.

"O mój Boże! Dlaczego?" - wołała moja dusza.

Kiedy Katarzyna owdowiała, Anna i Adam byli jeszcze młodzi. Było im ciężko.

Joanna, starsza siostra, dawała im ubrania po swoich dzieciach, z których wyrośli, a rodzice pomagali z jedzeniem.

I wtedy... Katarzyna nie mogła uwierzyć - wygrała zieloną kartę. Rada rodzinna zdecydowała, że dzieci zostaną w domu. Adam kończy dziesięć lat szkoły, Anna jest w dziewiątej klasie. Będą studiować na ukraińskich uniwersytetach.

Krewni zajmą się dziećmi. Katarzyna pojedzie do Ameryki sama. Będzie pracować, pomagać dzieciom w nauce, a potem się zobaczy...

Dorotko, ja nie wracam do domu! Nikt mnie tam nie potrzebuje!

Pisaliśmy również o: Kiedy koledzy z klasy zaczęli śmiać się z jej syna, w jednej sekundzie postawiła ich wszystkich na swoim miejscu

Może zainteresuje: Na początku żona mojego brata zamknęła mnie samego w domu, rzekomo przez przypadek, potem zaczęła zajmować łazienkę i toaletę na godzinę rano

Przypominamy o: Niepokojące wieści o stanie zdrowia Ewy Szykulskiej. Aktorka w szpitalu