Pozostało tylko uciec przed upałem za pomocą wentylatora.
Nie czekając na przerwę w pracy, kobiety zaczęły dyskutować na swoje ulubione tematy. Nagle jedna z nich zabłysnęła swoją wiedzą.
- "Czy wiesz, że istnieje horoskop zoroastryjski? Jest dokładniejszy niż ten, który nam się oferuje. Okazało się, że według tego horoskopu jestem rysiem. Przeczytałem opis i wszystko się zgadzało. A o moim mężu napisano czystą prawdę. Jednak on bardziej nadaje się na barana niż szlachetnego łabędzia.
- Anna, przestań nas rozśmieszać - wtrąciła się nagle Natalia.
- Natalia, dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia
Po raz pierwszy zostałam mamą, nie rodząc dziecka. 'Co mnie obchodzą cudze dzieci. Niech to matki się o nie martwią' – mówiłam i nie wytrzymałam
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
- Jestem pewna, że musisz brać odpowiedzialność tylko za siebie i obwiniać się za swoje niepowodzenia. Horoskopy, przepowiednie i inne bzdury istnieją po to, aby ludzie mogli znaleźć usprawiedliwienie dla swoich działań. To wielkie oszustwo. W ten sposób zarabia się pieniądze na łatwowiernych ludziach.
- Natasza, znajdę trochę informacji o tobie.
- Zaskocz mnie.
- W którym roku się urodziłaś?
- Pracujemy razem od siedmiu lat, nie mam nic do ukrycia. Urodziłam się 28 lutego 1985 roku.
- Dwie minuty i przeczytam ci, kim jesteś.
Następnie Anna zaczęła szybko wertować strony starej księgi i odczytywać na głos informacje, które wstrząsnęły sceptycyzmem Natalii. Okazało się, że według horoskopu zoroastryjskiego jest wielbłądem. Ci ludzie są przyzwyczajeni do brania na siebie dodatkowych obowiązków. W dosłownym znaczeniu tego słowa "nosić na garbie". Późno zakładają rodzinę i mogą przenieść się do innego kraju, aby poprawić swoją sytuację finansową.
Rzeczywiście, Natalia wyszła za mąż, gdy miała trzydzieści lat. Potem natychmiast urodziła bliźnięta. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jej mąż.
Mąż Leo był o rok młodszy od niej. Jego najodważniejszym czynem było spotkanie z Natalią. Wszystko inne zostało ukształtowane przez nią. Zwłaszcza ich życie osobiste, codzienność i wychowanie dzieci. Dziewczyna zarabiała tyle, ile mogła. Z trzydziestoletniego pączka zmieniła się w umęczoną, chudą kobietę. Jej matka płakała, a potem mówiła:
- "Jaka się stałaś? Kto cię taką zrobił, albo nie jesz w domu".
Natalia nie miała problemów. Jej mąż miał. Leonid był jedynym synem bogatych rodziców. Jego ojciec mieszkał w Niemczech, a matka występowała w miejskim teatrze. Kupili synowi mieszkanie i wykształcili go. Nawet kiedy się ożenił, nigdy nie przestali dawać mu pieniędzy.
Jego bezgraniczna miłość do syna doprowadziła do tragedii. Leo przegrał mieszkanie w karty. Teraz Natalia i jego rodzina są prześladowani. Zmieniła już trzy numery telefonów.
Leo przechodzi rehabilitację psychologiczną i wszyscy mieszkają z matką Natalii. Andrzej, ojciec Leo, próbował rozwiązać problem rodziny. Przyjechał i osobiście porozmawiał z synem. Zaproponował mu przeprowadzkę do Niemiec.
- "Nie rób takich bzdur, Leo! Masz dwójkę dzieci i żonę, a związałeś się z półświatkiem. Szumowiny społeczne stały się twoimi przyjaciółmi. Wynająłeś moje trzypokojowe mieszkanie. Uwierz mi, to nonsens, a jeśli twoje dzieci znikną jutro, co zrobisz?
- Telefony już się skończyły. Wkrótce będę mógł wrócić do naszego rodzinnego mieszkania" - powiedział nieśmiało Leo.
- Masz nadzieję dla swojej żony i teściowej, myślisz, że chciałyby mieszkać z kimś takim jak ty.
Natalia słyszała wszystko, co działo się w pokoju obok, ale nie chciała się wtrącać. Chętnie by się przeprowadziła, ale nie znała niemieckiego. Bała się o swoje dzieci, bo nie wiedziała, jak się tam odnajdą.
Historia z mężem i długiem karcianym ciągnęła się dalej. Wracając do domu tego wiosennego wieczoru, Natasza usiadła na ławce, nie chcąc wracać do domu. Zwłaszcza, że kwitnące rośliny wywołały u niej alergię. Wszystko było skomplikowane. Nie było żadnej pewności.
Natalka siedziała samotnie na ławce i przypominała sobie słowa Anny. Dziewczyna przeczytała po południu prosty horoskop, ale zdawał się on dawać Natalii nadzieję na świetlaną przyszłość.
Natalia weszła do mieszkania. Jej córka natychmiast do niej podbiegła. Przytulając naburmuszoną dziewczynkę, kobieta uspokoiła się. Tym razem przyszła jej do głowy pewna myśl: "Muszę wyciągnąć moje dzieci z tego dołka". Natalia zaczęła działać zdecydowanie. Pojechała do ośrodka rehabilitacyjnego męża, aby z nim porozmawiać.
- Jestem prześladowana. Zrozum, mam dość wzdrygania się, gdy słyszę sms na telefonie. Chcę żyć normalnie. Chcę spacerować z dziećmi po parku, zrozum mnie!
- Chcesz przyjąć ofertę taty i zamieszkać z nim?
- Tak, chociaż raz mnie usłyszałeś.
Natalia ostro zwróciła się do męża. Być może to gwiazdy ustawiły się w jednej linii, a może szczęście uśmiechnęło się do zmęczonej kobiety, ale jej mąż zgodził się sporządzić dokumenty na przeprowadzkę do Niemiec.
Musiała pokonać przeszkody i pożyczyć pieniądze od kuzyna, aby spłacić długi, które zaciągnęła u matki, ponieważ nie płaciła rachunków za media. Jednocześnie uczyła się niemieckiego i uczęszczała na kursy. Zrobiła wszystko, by w ciągu sześciu miesięcy przeprowadzić się do Baden-Baden.
I wtedy nadszedł najtrudniejszy dzień w jej życiu. Na pewno. Dla Natalii nie było to takie trudne, gdy dowiedziała się o uzależnieniu męża. Wyjazd był koniecznością, inaczej straciliby mieszkanie i stałoby się coś złego. Nie mogli zaszyć się w mieszkaniu i drżeć, nie odbierając telefonów.
Matka Natalii zaczęła płakać.
- Jak będziesz żyć beze mnie? Czy już nigdy cię nie zobaczę?
- Mamo, porozmawiamy przez telefon.
- Czy tego chciałam? Jak mam dalej żyć?
- Mamo, uspokój się.
Maria spojrzała w niebo i powiedziała:
- To wszystko wina Leo. Zabrał mi dziewczynę i wnuki.
Leo milczał w tym momencie.
Autobus odjechał z dworca do stolicy. Ze stolicy do Stuttgartu. Podróż trwała 20 godzin. Były też bilety lotnicze, ale Natalia oszczędzała każdy grosz.
Nie chciała wyjść na słabą i brać pieniędzy od taty Leo. On robi dla nich zbyt wiele. Dzieci źle znosiły podróż, a kierowca nie chciał się zatrzymać na ich prośbę. Byli spóźnieni.
Autobus dotarł do celu. Natalia natychmiast zdała sobie sprawę, że to nie drzwi pojazdu transportowego otworzyły się przed nią, ale drzwi do nowego życia. Koniec z telefonami komórkowymi, koniec z nudną pracą w bibliotece. Zamiast mieszkania w dziewięciopiętrowym budynku będzie miała duży domek.
Pisaliśmy również o: "Chciałam dobrze, ale wyszło jak zwykle. Pomogłam moim dzieciom posprzątać domek, a one odebrały mi klucze"
Może zainteresuje: "Zawsze wstydziłam się rodziców, ale kiedy przyprowadziłam mojego narzeczonego na spotkanie z nimi, zdałam sobie sprawę, jak bardzo się myliłam"
Przypominamy o: Moja stara matka prosi mnie o pieniądze, ale jestem bezrobotna. Niech prosi znajomych albo idzie do pracy: to nie mój problem