Dlaczego pomagamy naszym dzieciom, gdy sami jesteśmy już na emeryturze? Prawdopodobnie jest to instynkt lub wychowanie.

Przecież ponadstuletni leniwcy, tak przyzwyczajeni do ciągłych zastrzyków finansowych, nie są w stanie ustatkować się w prawdziwym życiu. Czyli mieć normalną rodzinę, zająć się wnukami.

Ten problem nie jest nowy i jest znany na całym świecie. Ludzie dobrze sytuowani patrzą w inną stronę i rozpieszczają swoich spadkobierców drogimi prezentami. Ale zwykli ludzie mają ciężko. To nie jest normalne, że na emeryturze trzeba pracować, oszczędzać i może nawet za dużo jeść tylko po to, żeby dorosłe mięczaki mogły wziąć kolejny urlop lub kupić garść niepotrzebnych szmatek.

Liliana też kiedyś się nad tym zastanawiała. Mając ponad 60 lat, nadal była osobą ciekawą świata i nie traciła nadziei, że jej marzenie kiedyś się spełni. Kobieta bardzo chciała odbyć podróż po miastach starej Europy. Do tego właściwie potrzebowała tylko biletów. Standardowe wycieczki i groszowe pamiątki zupełnie jej nie interesowały.

Popularne wiadomości teraz

"Pobraliśmy się, gdy byłam już w siódmym miesiącu ciąży. Świętowaliśmy skromnie, tylko z najbliższymi. Po ślubie nie mieliśmy dokąd pójść"

"Tak bardzo mi pomagasz, jak mogę ci się odwdzięczyć: zostań matką mojej córki. To wystarczy"

"Płacić czesne, kupować rzeczy, mieć ślub, ale gdzie jest wdzięczność". Anna po raz pierwszy w życiu pomyślała o sobie i stała się samolubną matką

"Stoję przed mieszkaniem twojego kochanka, kiedy przyjedziesz, otwórz drzwi". Marta nie spodziewała się takiej reakcji męża

Pierwszy raz pomyślała o tym, gdy była młoda. Ale wtedy to była inna polityka i nie można było nigdzie wyjechać na Zachód. Co więcej, uważano za wstydliwe nawet myśleć o tym: co ci szkodzi, droga młoda damo, Kraków? Damy ci dodatek na podróż służbową i będziesz mogła pojechać i poznawać piękno ojczystej ziemi. Takie to były czasy.

A potem ten właśnie czas wszystko minęło. Ślub, narodziny pierwszego dziecka. Świadomość, że Liliana nie musiała myśleć o podróżach, tylko o tym, by jej córka miała codziennie mleko. Jedyną więc podróżą, jaka ją czekała, była wyprawa do sklepu w centrum. A raczej do kolejki poza nim. Tam zdobywa się nowe doświadczenie, świeże powietrze i interakcję z nowymi ludźmi.

Potem urodził się syn. A potem jeszcze dwie córki. Choć pod względem podróży młoda kobieta wciąż teoretycznie była bliżej, w praktyce tylko się od nich zraziła. Nadszedł czas zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodziny. Jej mąż starał się jak mógł i prawie nigdy nie było go w domu. Nie, nie dlatego, że był zmęczony rodziną, ale dlatego, że wiedział, że wszyscy w domu są od niego zależni. I tak miałoby być jeszcze przez długi czas.

Przez pewien czas ich biznes nabierał rozpędu. Były nawet pewne oszczędności, które odkładano na deszczowy dzień. Dzieci dorastały, ale rodzicom nie spieszyło się do takiego życia. Opowiadali się za biznesem. I wtedy stała się rzecz straszna. Ojciec rodziny miał załamanie i zawiodło go serce. Po kilku dniach pobytu w szpitalu rodzina została bez głównego żywiciela.

Owdowiała Liliana była teraz odpowiedzialna za wszystko. I to dosłownie wszystkim. W końcu to ona została pozostawiona pod opieką dzieci. Był to ciężki okres, jednak nawet on przyniósł trochę pozytywów. Kobieta zaczęła być surowsza dla dzieci i w rezultacie jej najstarszy syn i córka zrozumieli, że teraz nikt nie będzie z nimi ceremoniału.

Dzieci zaczęły pomagać matce w sprzątaniu, gotowaniu i drobnych pracach. Jedne robiły więcej, inne mniej, ale jakoś rodzina rosła w siłę. Owszem, zdarzały się bójki, zwłaszcza z dziewczynkami. W końcu wcześnie zdały sobie sprawę, że czas pomyśleć o swojej przyszłości. Jednak swoich chłopaków trzymały w tajemnicy, a matka nigdy nie dała znać o ich istnieniu.

W końcu nadeszła emerytura. Dwoje starszych dzieci założyło własne rodziny i od czasu do czasu przyjeżdżali do starej matki. Pomagali prezentami i pieniędzmi. Młodsze dzieci pozostały w domu, mimo że oboje mieli niewiele ponad dwadzieścia lat. W mieszkaniu było dość miejsca dla nich wszystkich!

Ostatnią kropelką był prezent urodzinowy: między innymi matka rodziny dostała grubą książkę z kolorowymi ilustracjami. Szczegółowo opisywała ona miasta i życie ludzi mieszkających w miastach Europy. Tego samego wieczoru kobieta uznała, że przeżyła swoje życie ku zadowoleniu innych, czas zacząć robić coś dla siebie.

Kupiła bilety i podczas załatwiania połączeń, wiz i innych pułapek odkryła, że ma kilka siwych włosów więcej. Ale wbrew wszelkim przeciwnościom losu, udało się wylecieć. Marzenie, które przewijało się przez jej życie w końcu się spełniło.

Zobaczyła wiele ciekawych budynków i krajobrazów, posmakowała wielu lokalnych potraw, a nawet poznała wielu ludzi. Nauczyła się na nowo uśmiechać i nie żałowała ani jednej minuty spędzonej w podróży, nawet jeśli nie była ona długa. Tylko jeden smutek ogarnął jej duszę. Dzieci, które do tej pory żyły częściowo na jej koszt, wcale nie były z tego powodu szczęśliwe.

Kilka razy dzwoniły do niej przez łącze wideo i niezadowolonym tonem pytały, jak jej się żyje z dala od nich. A potem okazało się, że nawet sąsiedzi jej nie rozumieją: dlaczego na starość nie ma jej w domu? Ludzie, których znała od wielu lat, potępiają Lilianę za słabość charakteru i tchórzostwo.

Jak się okazuje, nawet w naszym wieku nie należymy do siebie. Po prostu biegniemy jak wiewiórka w kole, tylko do przodu. Krok w lewo czy w prawo to wciąż luksus, na który nie możemy sobie pozwolić.

Pisaliśmy również o: Agnieszka Włodarczyk już jest po ślubie? "Dokładnej daty nie zdradzę"

Może zainteresuje Cię to: Marcin Hakiel na romantycznym spacerze z Dominiką. Figury jego dziewczyny zazdrościłaby nawet Kasia Cichopek

Przypominamy o: Jarosław Bieniuk pokazał Jasia. Jak wygląda najmłodszy syn Anny Przybylskiej? "Wykapany tata, piękny chłopiec"