Bała się wyjść z pokoju, żeby coś zjeść. Teściowa też nie mogła pójść do toalety, gdy wszyscy byliśmy w domu. Co miesiąc próbowała podsuwać mi jakieś pieniądze ze swojej skromnej emerytury, a całymi dniami, gdy wszyscy byliśmy w pracy, myła podłogę i wycierała naczynia do połysku.

Postanowiłam, że nie mogę tak dłużej żyć, muszę coś zrobić. Teraz za każdym razem, gdy mnie widzi, łzy napływają jej do oczu". W naszej rodzinie tak się złożyło, że matka mojego męża mieszkała z nami pod jednym dachem.

Jej najstarsza córka, Anna, oszukała matkę przy zamianie mieszkania, co jest dla mnie, jako kobiety i córki, bardzo trudne do zrozumienia. Nie mogliśmy z mężem zostawić teściowej Natalii na ulicy.

W naszym domu teściowa ciągle czuła się zbędna. I szczerze mówiąc było mi jej bardzo żal. Po raz kolejny bała się wyjść z pokoju, a ja musiałam wyciągać ją na jedzenie prawie siłą.

Natalia jest inteligentną i skromną kobietą, zawsze się dogadywałyśmy, nigdy nie powiedziała mi złego słowa, traktowała mnie jak swoją, ale z jakimś szczególnym szacunkiem.

Popularne wiadomości teraz

"W ostatni weekend mój młodszy syn postanowił zrobić mi niespodziankę. W sobotni poranek na progu stała swatka"

„Wolałbym wyrzucić te pieniądze i nie dawać ich tobie. Gdzie była twoja głowa, kiedy wybierałaś mi zięcia: teraz siedzisz w biedzie”

Rodzice zaprosili syna w odwiedziny i wtedy podbiegła synowa, która też chciała iść, ale nie została zaproszona: „Nie zasługuję na to”

„W niedzielę pojechaliśmy do domu moich teściów, mój mąż chciał pogratulować mojej mamie z okazji jej urodzin, które właśnie minęły”

Więc osobiście nie widziałam żadnych problemów w mieszkaniu z teściową. Ale było jej bardzo niewygodnie mieszkać z nami i dobrze ją rozumiem. Zawsze starała się dawać nam pieniądze ze swojej i tak już niewielkiej emerytury:

- "Masz, chcę ci dać trochę pieniędzy na rachunki za media, weź je", matka mojego męża wręczała mi kopertę raz w miesiącu, jej ręce drżały z podekscytowania.

Oczywiście odmawiałam. Uważałam, że matka mojego męża bardziej potrzebuje pieniędzy. Poza tym, dzięki Bogu, nie byliśmy w potrzebie. Nigdy nie było z naszej strony żadnych wskazówek, aby zapłacić za mieszkanie lub kupić jedzenie do domu.

Uważaliśmy, że branie pieniędzy od najbliższej osoby jest całkowicie niewłaściwe. Co więcej, wychowała mojego męża i uczyniła go dobrym człowiekiem, za co będę jej wdzięczna przez całe życie":

- Czuję się bardzo nieswojo, że siedzę ci na karku. A to, że ci przeszkadzam, masz własną rodzinę i czujesz się przy mnie nieswojo, wszystko rozumiem." Przez cały dzień, gdy ja z mężem byliśmy w pracy, a nasza córka w szkole, Natalia sumiennie sprzątała i ścierała naczynia do połysku. Choć sama nie jest fanką wielkiej czystości, to właśnie w ten sposób starała się nam odwdzięczyć. Ciągle ją prosiłam, żeby nie zawracała sobie głowy tyloma pracami domowymi, ale to było bezskuteczne.

Moja teściowa nie mogła też pójść do toalety, kiedy wszyscy byliśmy w domu. Wytrzymała do końca, a w jej wieku nie jest to dobre. Rozmowy i perswazje do niczego nie prowadziły:

- Jestem twoim gościem i zachowuję się odpowiednio. Nie możesz mi robić żadnych wyrzutów" - Natalia nie ustępowała. Patrząc na to wszystko, postanowiliśmy z mężem ją przenieść. Mieszkamy na przedmieściach, w pobliżu nowych budynków znajduje się sektor prywatny i kilka małych wiosek.

W jednej z nich na sprzedaż była mała chatka - jeden pokój, kuchnia, jasny korytarz i łazienka. Mała, ale bardzo zadbana chatka wyglądała całkiem atrakcyjnie. Mały ogródek, zadbane podwórko i warzywniak - wszystko, co ważne dla osoby w wieku emerytalnym: gaz, kanalizacja, ogrzewanie elektryczne i wodociąg. Działka o powierzchni 6 arów z różnymi nasadzeniami.

A cena była dla nas całkiem przystępna. Po konsultacji z Natalią zapadła decyzja: kupimy chatę. Część kwoty już zaoszczędziliśmy i wzięliśmy kredyt. Moja teściowa była niesamowicie szczęśliwa z przeprowadzki na wieś, było to wyraźnie widać. Miała łzy w oczach i ciągle zadawała nam pytania:

- Czy to mój dom?" - powiedziała, a kiedy usłyszała pozytywną odpowiedź, zalała się łzami szczęścia. Nawet ja i mój mąż płakaliśmy, patrząc na nią. Natalia przytuliła swojego syna, mnie i wnuczkę. Wkrótce przenieśliśmy jej rzeczy do wioski, a Natalia z entuzjazmem spacerowała po swojej posiadłości:

- "Tu będę miała ogórki, tam kwiaty." Poprosiła syna, aby przestawił meble po jej myśli i zaczęła odkładać rzeczy na miejsce. Wróciliśmy do domu, otrzymując kolejne podziękowania i zaproszenia do odwiedzin. Dom został zarejestrowany na nazwisko mojego męża.

- "Nie chcę, żeby moja córka Marta przychodziła po swoją część. Tak będzie lepiej dla wszystkich" - zgodziła się Natalia. Marta nie dowiedziała się o przeprowadzce matki od razu, ale jakieś pół roku później. Fakt, że tak bezczelnie wywabiła matkę z jej mieszkania, nie wystarczył jej i przyszła do domu Natalii, by odegrać się na dziedziczce. Przyniosła jej prezenty i trochę ubrań, nie nowych, ale swoich, których już nie nosiła.

Początkowo Marta i jej syn planowali zamieszkać z matką, by wnuk mógł pooddychać świeżym powietrzem i odpocząć na wsi. Ale na szczęście chatka była mała, co nie pozwalało im wygodnie mieszkać z matką: o ile pokój o powierzchni 15 metrów kwadratowych jest wystarczający dla jednej osoby, o tyle mieszkanie w nim we trójkę jest dość problematyczne i niewygodne.

Serce matki. Bez względu na to, ile bólu sprawiają jej dzieci, matka wciąż je kocha. Natalia cieszyła się z wizyt córki, gdy ta przyprowadzała wnuka. Marta odwiedzała matkę, dopóki nie dowiedziała się, że dom nie należy do niej. Zrozumiała, że nie ma się czego łapać, że nic od matki nie dostanie,
Marta zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.

Natalia rzuciła się w wir prac ogrodniczych: sadzenia, pielęgnowania, pielenia. Świeże powietrze dobrze jej zrobiło - rozkwitła na jej oczach. "W mojej historii nie ma dramatu ani bezczelności. Musisz po prostu traktować ludzi tak, jak chcesz, żeby traktowali ciebie".

Natalia zaakceptowała mnie jak własne dziecko, mimo że jestem dla niej zupełnie obcą osobą, nigdy nie słyszałam od niej ani jednego złego słowa pod adresem moim czy mojego dziecka.

A kiedy nadszedł czas, aby mój mąż i ja odwdzięczyliśmy się tej wspaniałej kobiecie za jej dobroć, chętnie to zrobiliśmy. Oczywiście na miarę naszych możliwości. Teraz przychodzimy do niej cały czas, dobrze, że mieszkamy blisko. A ona zawsze z radością nas przytula, choć w jej oczach zawsze są łzy.

Pisaliśmy również o: Radość czy rozczarowanie? Małgorzata Ostrowska-Królikowska zmierza ku pojednaniu z Joanną Opozdą na święta

Może zainteresuje: Roksana Węgiel przerwała milczenie. Nagłe zmiany w planach ślubu. "To bez sensu"

Przypominamy o: "Kiedy dotarliśmy do domku, zobaczyliśmy, że krewni męża zarządzają tym miejscem. Na szczęście mąż natychmiast zareagował"