Czasami w metrze, tramwaju czy autobusie jesteśmy świadkami sytuacji, które długo nie dają o sobie zapomnieć. Takiej sytuacji doświadczyła ostatnio pewna nauczycielka, a dokładniej Agnieszka Kuźba. O tym co widziała, postanowiła opowiedzieć w mediach społecznościowych. Ta historia naprawdę daje do myślenia...
Zaczyna się niewinnie- mała dziewczynka ostentacyjnie przegląda swoje rysunki, szukając uwagi. Pani Agnieszka, jako osoba pracująca z dziećmi postanawia dać małej upragnioną uwagę i uważnie ogląda jej prace.
Jak wspierać córkę, kiedy zaczynają rosnąć jej piersi?
"- Mam dużo prac ! - mówi - A mój brat jeszcze nic nie umie!
Mały - chyba trzyletni , może czteroletni chłopczyk - chowa wzrok próbując ukryć swoją teczkę. Dziewczynka energicznie odbiera mu teczkę i wyciąga pomalowany niedokładnie farbą kontur dyni.
- O! - wskazuje dziewczynka - Wychodzi za linię i listek też ma pomarańczowy!"
Pani Agnieszka staje w obronie młodszego o rok, dwa braciszka.
"- Może nigdy nie widział listków przy dyni ? - tłumaczę działania plastyczne braciszka jego energicznej siostrze."
Chłopczyk sprawia wrażenie coraz bardziej niepewnego, a mama dzieciaków uśmiecha się znad telefonu tłumacząc, że córka lubi się przechwalać.
Wiemy, jakie będą najpopularniejsze imiona dla dzieci w 2020 roku!
Nauczycielka postanawia nieco dowartościować chłopca- pyta, czy maluchy mają jakieś swoje prace. Dziewczynak nie do końca rozumie pytanie.
"- My nie rysujemy byle co, tylko co nam da Pani ! - nadąsana dziewczynka układa w teczce kolorowanki - A on to nawet nie umie kółka ! - wytyka bratu."
Pani Agnieszka proponuje dzieciom wspólne rysowanie. Dzieczynka reaguje bardzo entuzjastycznie, postanawia narysować królewnę. Chłopiec jest nieco zawstydzony, nauczycielka proponuje, żeby narysował chłopczyka.
"- On nic nie umie! - śmieje się jego siostra - Nie ma ani jednego słoneczka . A Ja się zawsze słucham Pani i nie wychodzę za linię i dostanę ciasteczko z sercem za 10 słoneczek a on nie"- informuje siostra.
Z pomocą pani Agnieszki maluch rysuje naprawdę pięknego chłopca grającego w piłkę.
"- Lubisz się bawić piłką. - stwierdzam, wskazując piłkę
- On ma pełno piłek! - plecie szybko dziewczynka - Nic się nie chce uczyć tylko bawić piłkami.
- Ale jako to ? - nie rozumiem.
- Pani nam zadaje do domu prace ale on nie chce tylko się chce bawić.
- Jakie prace?
- No takie ! - dziecko z dumą pokazuje kolorowanki - I wychodzi za linię a Ja się już umiem podpisać na inicjały i pokazuje dwie koślawe literki w rogu każdej kolorowanki.
- Co to znaczy? - pytam.
- Nie wiem, ale Pani mówi podpisujemy się inicjałami."
Pani Agnieszka nie daje za wygraną, i stara się ukazać wartość pracy braciszka.
"Twój brat potrafi świetnie rysować chłopczyków. a Ty królewny"- mówi, a chłopiec ewidentnie cieszy się jej słowami.
Jak polskie rodziny dzielą obowiązki domowe?
"- Ale to jest byle co. - kwituje dziewczynka - trzeba umieć takie. - wskazuje na kolorowanki jako miarę swojego przedszkolnego sukcesu.. On w życiu nie dostanie ciasteczka bo się nie stara.Oczy chłopca gasną.Mam ochotę go przytulić ale to koniec podróży i oczywiście nie przytula się dzieci ot tak."
Na koniec nauczycielka przypomina, że jest cała masa kompetencji- zarówno dziecięcych, jak i dorosłych. I za te kompetencje nikt nie stawia ocen, a jednak są w zyciu na wagę złota. Nie zapominajmy o takich wartościach jak empatia, uważność na drugiego człowieka czy odpowiedzialność za sprawy związane z lokalną społecznością, grupą. Pamiętajmy o nich i doceniajmy je, to samo przekazując naszym dzieciom.
całą historię możecie przeczytać tutaj
Zobacz więcej na kolezanka.com